Cytat Zamieszczone przez Recon1 Zobacz posta
asiu, dostrzega to wielu z Forum... choćby popatrz ostatni wpis Pastora. Ja w tym roku sam się na tym złapałem, napisałem zresztą o tym zdanie w swoim sprawozdaniu w lipcu.
Wiem, że moja wypowiedź nie odkrywa pewnie ameryki, ale po prostu napisałam to co myślę.

Niedawno śledzę uważniej to forum więc jeszcze nie wszystko zdążyłam przeczytać ale teraz już po lekturze Twojego sprawozdania gratuluję i trochę zazdroszczę takich fajnych wypadów w bieszczady.Widać, że odkryłeś je na swój własny sposób i super się czyta te relacje.


Cytat Zamieszczone przez Marcin Zobacz posta
W Baligrodzie jest taka babcia, podobna z twojego opisu, która czeka na fascynatów takich klimatów... prosi naiwnych turystów żeby pomogli (jej) biednej przynieść wody ze studni... zaprasza do środka swojego domu pamiętającego czasy bojków, a następnie pyta się czy nie masz 5zł... a kiedy chcesz robić zdjęcia to pyta się o kolejne tantiemy...
mit "prostego człowieka" jest uwikłany (o czym często idealiści niepamiętają, lub nie chcą pamiętać) w oczywisty pragmatyzm.
Hmm, może to tak wyszło, że nawołuję do rzucenia się z uwielbieniem pod progi bieszczadzkich chałup i śledzenie z aparatem fotograficznym codziennego trudu ludzi w nich żyjących. Nie, nie, nie o to mi chodzi. Nie jestem idealistką, nie stawiam nikogo na piedestale i nie nawołuję do stworzenia kolejnego kultu w bieszczadach. Chodzi mi o to, że Bieszczady są zawsze pokazywane i opisywane jako tajemnicze, dzikie, niedostępne, gdzie tylko ruiny, cmentarze i hulający wiatr historii. I one rzeczywiście takie po części są i ja je za to też kocham. Ale tak mnie jakoś boli wewnętrznie fakt, że ludzi tam mieszkających – tych zwyczajnych – traktuje się trochę jak piąte koło u wozu bo właściwie trochę są bez sensu bo np. mała, brzydka chałupka z satelitą na dachu psuje ładną panoramę panu czy pani, która przyjechała w dzikie bieszczady spotkać niedźwiedzia, pokonać z narażeniem życia rwisty potok czy przynajmniej napstrykać czaderskich fotek. I niech to robią. Bieszczady nie są niczyją osobistą własnością i każdy znajduje w nich coś innego. Nie dzielę turystów na lepszych i gorszych, na tych co spacerują w Solinie i na tych co wybierają mniej uczęszczane szlaki. Dzielę ich na ludzi i buraków. Na tych co mają szacunek dla innych i na tych co krzyczą całym sobą „z drogi to idę JA! TURYSTA!”. Opowiadam często moim znajomym o Bieszczadach, zachęcam, żeby pojechali, zobaczyli. Oni zwykle sądzą, że tam nie ma asfaltu, niedźwiedzie są w co drugim zagajniku a jeśli są jacyś ludzie – to ci mityczni – którzy się zagubili i odnaleźli dopiero w bieszczadach. A całą resztę wykończyła „akcja wisła”. I nie dziwię się im bo naczytali się pewnie tych różności w gazetach i przewodnikach. Ostatnio słyszałam relację podekscytowanej turystki, która była oburzona, bo chcieli z mężem zrobić piękne ujęcia zakola rzeki, więc zaparkowali swój samochód przy pewnym domu, nad brzegiem rzeki i byli bardzo zniesmaczeni, że zwróciła im uwagę właścicielka, do której ten kawałek trawki należał. No bo przecież oni zwiedzają a ona im tu w drogę włazi. A to nie ona im włazi, ona tam mieszka, TO ONI WŁAŻĄ JEJ. Więc jeśli ta babcia z Baligrodu chce piątaka od turystów to niech jej pójdzie na zdrowie. Ale pewnie chodzi o to, że za piątaka babcia traci urok a jeśli babcia opowiada za darmo to czujemy się wyróżnieni, że wydarliśmy babci jakąś tajemnicę długo skrywaną i nikomu nieopowiadaną.

Chyba tak jakoś przynudzam , więc powiem jeszcze tylko, że wiem, że wszystko się zmienia ale dlaczego tylko to co już było może być fascynujące a to co jest teraz ma szansę być takim dopiero kiedyś?

Pozdrawiam wszystkich