Mamy ogólnoeuropejskie tendencje do łagodnego traktowania przestępców i to widać w naszym systemie prawnym. Szukamy tej łagodności do bólu, nie naszego oczywiście. Wczuwamy się w przestępcę, któremu trzeba pomóc w resocjalizacji, bo przecież bandzior nie chciał tego zrobić tak specjalnie, przecież kierowali nim inni, przecież działał w afekcie, przecież działał w wyższej konieczności etc… etc.
No i ten „ucywilizowany” świat bandziorów z UON-UPA ma takie spostrzeganie tego co zrobił… przecież działali na rozkaz, przecież działali w afekcie, przecież działali w wyższej konieczności, walczyli o wolną Ukrainę, walczyli z ciemiężycielami, walczyli o czystość swojego narodu, bandzior eksterminował jeden naród by drugi był czysty narodowościowo. Znamy to już z innej nacji. Tylko z tą bardziej znaną szybko się rozprawiono, wprowadzono przepisy o niegloryfikacji systemu i filozofii. Skazano, zakazano i mocno wytępiono. Wszystko jest tutaj jasne.
Jest jakiś strach porównania nazizmu niemieckiego z nacjonalizmem ukraińskim przez pryzmat zbrodni jakie obydwa systemy popełniły.
Wczuwam się teraz w jakiś koszmar…
mieszkam dajmy na to na Wołyniu a może na Podkarpaciu, panuje naokoło ucywilizowany system łagodnego traktowania przestępcy. Mieszkam tam od jakiegoś pokolenia i nawet fajnie mi się z Ukraińcami mieszka, czuję się jak kosmopolita.
Aż nastaje taki moment gdy przychodzi do mojego domu taki ucywilizowany nacjonalista ukraiński, rezun i bandzior w jednej osobie i mówi mi… przepraszam cię Lachu, ale robimy właśnie czystkę na Ukrainie i niestety, ale Ciebie przerżniemy piłą, dziecko z kołyski roztrzaskamy o ścianę, żonie obetniemy piersi a wnętrzności rozwalimy po całym domu, córce wydłubiemy oczy, połamiemy nogi i ręce a jak już będziemy odchodzić to spalimy chałupę. Czy ty Lachu mnie i nas rozumiesz?
Zadumałem się… pomyślałem… jestem przecież ucywilizowany Lach, zarazem kosmopolita, który łagodnie odnosi się do przestępców… mówię więc mu… wybaczam ci te czyny, które się zaraz staną, rozumiem cię, czyń swoją powinność.
Był motyw, było przebaczenie, będzie zapomnienie. Ideał dla ludobójcy!
A gdzie jest ideał dla mnie i mojej rodziny jako ofiar ludobójcy?
Brnę dalej w ten koszmar…
Jako już gdzieś pogrzebany mogę mieć tylko zadowolenie, że na "szczęście" dla mnie i dla tych prawie 200 000 ofiar lódobójstwa, wielu obecnie żyjących ludzi nie chce być łagodnymi dla bandziorów, nie toleruje pomników oprawców pod żadną postacią, chce pamiętać i chce osądzać, chce mówić i bronić swoich przekonań. Nie chce zacierania historii.
Z zaświatów mogę tylko biernie obserwować zarówno adwokatów jak i prokuratorów tych ludobójców, a także biernych obserwatorów tych polemik. Obserwatorzy przyjmą którąś z opcji albo wzruszą ramionami bo nie wiedzą o co chodzi, adwokaci zapewne nie przekonają prokuratorów a ci ostatni nie przekonają tych pierwszych. Boleję jako ofiara nad tymi dyskusjami o ludobójcach dla których szuka się wytłumaczenia a my jako ich ofiary stajemy się jakimś podmiotem. To o pomnikach ludobójców się pisze, filmuje, rozdziera szaty, szuka powodów by stały, analizuje motywy i podteksty tych morderstw.
Dla mnie jest to tylko koszmar myślowy nie poparty bezpośrednią traumą. Ci co ją przeżyli, Ci co stracili najbliższych to o koszmarze nie chcą mówić. Chcą prawdy, pamięci i sprawiedliwości.
A my, którzy znamy to tylko z zapisanych wspomnień, co chcemy im dać, co dajemy?
Zakładki