... a ja tak dumam i dumam i nikogo sobie nie przypominam...chyba sam na nie wpadłem...
ale za to zarażać mam nadzieję szybciej niż ebola![]()
... a ja tak dumam i dumam i nikogo sobie nie przypominam...chyba sam na nie wpadłem...
ale za to zarażać mam nadzieję szybciej niż ebola![]()
To ma zbawienny wpływ na gospodarkę i standard życia obywateli.
Osobiście robimy to co musimy, resztę zlecamy dając przy tym zarobić innym.
My mamy we krwi to, by majsterkować, próbować naprawiać, załatwiać, organizować samodzielnie - tak zawsze było taniej, nierzadko z braku usługodawców, czy określonych towarów trzeba było sobie radzić samemu.
MacGyver był Polakiem
Gdym organizował ekipy budowlane na zlecenie "obcokrajowca" ten nie mógł zrozumieć, że nie zatrudniam do zrobienia łazienki 3 fachowców - od rur, od płytek i od instalacji, bo "każdy ma swoją działkę, w której jest dobry"
Długo nie mógł zrozumieć, że jeden człek może to wszystko zrobić sam. A już szoku doznał, gdym się kiedyś wku**** i sam położył jakieś płytki..i to równo...i nie odpadły
Problem z "pakietami" polega na tym, że jedni lubią wędrować samemu, czytać, poznawać, a inni chcą być zawiezieni, coś ma być im pokazane, opowiedziane...i nieraz zapomniane, ale zdjęcia chociaż są ... "pod zamkiem", bo co to za budowla, jak stara, z jaką historią, to "już nie wiem....zresztą nieistotne"
Dla mnie takie podejście normą nie jest, a siebie za w miarę normalnego uważam, więc drogi Garze nie popadaj w depresję, nie jesteś sam
Pozdrawiam:)
Nie dawno mój syn naprawiając choinkową instalację lampkową (chińską) w której to poluzował się kabelek stwierdził "W Norwegii musiałby to robić fachowiec z uprawnieniami elektryka, bo takie są przepisy".
Wie - bo latem przepracował tam 6 tygodni przy gruntownym remoncie domku.
Wszystko robili samodzielnie (ekipa 4 studentów UJ - prawa, stosunków międzynarodowych i biofizyki) ale do instalacji elektrycznej musiała ich zleceniodawczyni zawezwać fachowca.
Pozdrowienia
Basia
Chyba nie lepsze, bo wyszłoby na to, że Twoja rodzina jest nieprzeciętna i ta przeciętna tez mogłaby się obrazicwięc:
(nie mogę zedytować mojego posta więc tu napiszę:
zamiast "normalna rodzina" - "niejedna rodzina")
Przepraszam, nie było moim zamiarem nazywanie kogokolwiek nienormalnym, a przynajmniej nie w zakresie korzystania z pakietów lub nie. Nie krytykuję też pakietów czy jakiejś innej formy zorganizowanego wypoczynku jako złych samych w sobie.. Wiem, że to czasami rozwiązuje wiele problemów i jest po prostu przydatne. Chodzi mi tylko o to, że nie wszystko i nie wszędzie musi być spakietowane, zorganizowane i ułatwiające nam życie. Pewnie można nabudować w Bieszczadach schronisk, wyciągów i tego wszystkiego co w innych górach jest, tylko po co? Skoro jest gdzieś indziej to czy musi być też tam? A pewnie nawet jeśli by te wyciągi powstały to ci, którzy teraz ich tak bardzo chcą to po dwóch zjazdach stwierdziliby, że za nisko i wolą Alpy. A ci co chcą schronisk też by coś tam znaleźli, żeby narzekać. Japończycy mają pakiet - "7 stolic europejskich w trzy dni". Czy ma być pakiet "7 wzgórz bieszczadzkich w trzy godziny?" Może niech Bieszczady zostaną takim detoxem od gonitwy, zorganizowania, zaplanowania i zdobywania. Chyba większym wyzwaniem dla niektórych jest pokonanie własnego "nie chce mi się" czy "a po co" niż wejście na 1200 metrową górkę no i może dlatego właśnie Bieszczady z ich niedoskonałościami są szczególnym miejscem.
Basiu Z. - i chwała takim nauczycielom, rodzicom, przyjaciołom co się nie mądrzą a dzielą mądrością i takim co się nie przechwalają a dzielą doświadczeniem.
Pozdrawiam wszystkich
Obce mi jest podejście 'pluralis majestatis' a już z pewnością łączenie tych dwóch słów w jeden zwrot. Co do 'chleba powszedniego' , nie 'podlanego wielkomiejskim sosem' ( czasami ktoś musi się doczepić o pochodzenie, żeby nie było nam, miastowym, za dobrze
) to spędziłam w Bieszczadach łącznie dopiero 36 dni ale w sklepikach wiejskich ( a nie w Lesku czy Sanoku ) kupowałam z konieczności tylko chleb biały lub bułki, bo nic ciemnego, z grubego przemiału nie było. To do modernizacji schronisk, to czekam na nie z utęsknieniem, bo stan obecnych nie napawa optymizmem na przyszłość
W temacie wyciągów narciarskich, to cytuję zdanie Miejscowych, którym z pewnością nie zależy na zniszczeniu przyrody. W barach mlecznych nie jadam (bo mleku z kożuchem nie gustuję) a Mac nie istnieje w słowniku kulinarnym (choć jestem wyrozumiała, gdy małe dzieci znajomych ciągną mamusie do tych lokali). Nie dzielę ludzi na 'niegodną stonkę' i 'ludzi gór'. W ogóle ludzi nie da się jednoznacznie podzielić. Nic nie jest białe albo tylko czarne. Jedni mają siłę i chęć pocić się w górach a inni w tym czasie wolą odpoczywać u wód. Ja, w zależności od nastroju, lubię pojeździć dorożką, pomoczyć się w solance albo wspinać się samotnie na Durną i Łopiennik. Wolność Tomku ..., itd. bo 'kobieta zmienną jest' i tylko nie wiem, dlaczego, Lucyno, tego nie tolerujesz ? Tyle z autopsji.
A kolor zielony lubię i kwita !
Taka ze mnie kobita.
Jeśli łaska to, do diaska,
Rzucę rzucik w ciemniejszy
desenik.
Może lucyna, nerwowa dziewczyna,
woli kolorek czerrrrwony ?
Szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim !
Carrmelita
------------------------------------------------
"... powoli szarzeją gniazda połemkowskich wsi,
już ledwo widać jak cerkiewki czarne pisklę łebek unosi
i w żółty dziób chwyta poprzecznie dwie wielkie ćmy,
i ile ma głów jeden koń, nie wiadomo, na mostku, wśród osin. "
z wiersza "Zmrok" Jerzego Harasymowicza
Carrmelita
------------------------------------------------
"... powoli szarzeją gniazda połemkowskich wsi,
już ledwo widać jak cerkiewki czarne pisklę łebek unosi
i w żółty dziób chwyta poprzecznie dwie wielkie ćmy,
i ile ma głów jeden koń, nie wiadomo, na mostku, wśród osin. "
z wiersza "Zmrok" Jerzego Harasymowicza
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki