Chyba nie wszystkich.
Mój kolega już kilkakrotnie (średnio dwa razy w roku przez ostatnie kilka lat) prowadził po Bieszczadach grupy turystów z Holandii. Były to przeważnie starsze panie powyżej 60 lat.
Wyjazd organizowało biuro PTTK "Wierchy", które ma własne kontakty z biurami zagranicznymi.
Mieli transportowane plecaki, spali tylko w schroniskach PTTK (w tym w "Chatce Puchatka").
Nie przerażały ich dość prymitywne warunki, byli na to nastawieni. Interesowała ich sama wędrówka.
Warunkiem udanego wyjazdu był przewodnik, który po pierwsze doskonale zna rejon, po drugie doskonale zna język angielski, mój kolega spełnia oba warunki. A panie były zachwycone i wyjazdem i przewodnikiem
Dodatkowo kolega jest z zawodu lekarzem, a z zamiłowania botanikiem. Więc i opiekował się paniami i opowiadał im o każdym kwiatku. Trudno się dziwić, że były zachwycone
Miał różne niespodziewane przygody w tym jedna z pań na trasie tak nieszczęśliwie upadła, że złamała rękę. Dużo by pisać. Ale kolega poradził sobie ze wszystkim.
W roku 2008 prowadził tą samą grupę co kiedyś (zażyczyli sobie specjalnie jego jako przewodnika) ale tym razem w Beskid Sądecki.
Jak na razie to jest kilka (3-4) grup rocznie, "Wierchy" mogłyby przyjąć więcej grup, ale zasadniczy hamulec stanowi właśnie brak odpowiednich osób prowadzących - jednocześnie dobrze znających teren (praktycznie całe Beskidy, nie tylko Bieszczady, bo grupy w czasie jednego wyjazdu zwiedzają różne części Beskidów) i z dobrą znajomością języków.
Pozdrowienia
Basia
Zakładki