Ja dobrze pamietam Bieszczady z konca lat 70-tych. Bylo spokojniej, bylo ciszej, bylo, jak to niektorzy uwielbiaja nazywac- no dziko bylo
Pomieszkiwalam wowczas tu i tam - i jak mi Bog mily nie pamietam tych wycieczkowych tabunow o ktorych wspomina Lucyna, troche tak- ale nie w takim wymiarze jak obecnie. Spokojnie bylo, teraz tez jest tylko czas ucieka i zmienia sie to wszystko.W Wetlinie u Ostrowskich sie spalo, w schronisku w Gornych " na domkach", wiele osob ze Slaska tam przyjezdzalo do pracy, posiedzieli, pojechali, mlodzi bylismy to bylo wszystko po kowbojsku, ale naprawde nie pamietam zeby bylo duzo ludzi. Zreszta ze tak sie filozoficznie wyraze- ile jest duzo?
Zakładki