Moim Scott`em Tampico przekręciłem licznik i.... zawiesiłem na haku. Tyle rzeczy się dzieje, że brak mi ostatnio czasu na rower. Czas może zwolni i znowu wrócę na rower. Swoją drogą to zbyt duże tempo życia przyniosło zycie. Klasyczny wyścig szczurów w zawodzie, prywatnie też się sporo dzieje i nagle brakuje dystansu do czasu wolnego... rower, Bieszczady.. gdzie ideały ruchu hippisowskiego... trwa kontestacja niczym u Big-Cyca "to jest dobre na wakacjach a już w szkole wszyscy grzeczni". W innym wątku były rozważania na temat zakapiorów... czasami zadroszczę im, może nie dosłownie, ale tej swobody w czasie, braku czasu na rower, na "więcej" Biesów. Sorki za odskocznię od love-motywu, naszła mnie chyba jakaś nostalgia.
Zakładki