Oj, toś teraz Szaszka przywaliła! Że dwudziestoletni, to od razu grat? W 1989 roku zakupiłem swój właściwie pierwszy rower marki Wagant (wcześniej dosiadałem jedynie rodzinnej własności Wigry 2 ze spawaną dwukrotnie ramą). Co za pęd, co za przyspieszenie , że o komforcie jazdy nie wspomnę. Czułem się niczym kierowca przesiadający się z malucha do poloneza :). Z tej radości po wyjściu ze sklepu, prułem ulicami i chodnikami Rzeszowa, a wiatr mierzwił bujną naonczas mą czuprynę. I nagle zza winkla wychodzi piesza z siatami, po lewej samochód, po prawej latarnia – ja cisnę wstecz nogami na pedały (zapomniałem, że w nim nie ma torpeda) i jak na fliperach: odbiłem się od kobity i przydzwoniłem w latarnię. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale op... od tej pani to dostałem taki, że do dziś go dobrze pamiętam :). Wracając do sedna, nie wygląda on może teraz szałowo ale do rozklekotanego grata to mu jeszcze trochę brakuje (a służył mi przez wiele lat jako rower leśny i górski). Nie zrobię mu tego, i nie powtórzę co też tu na forum o jego roczniku gadają
Zakładki