Niedziela 26 marca. Wiosna tylko w kalendarzu, bo temperatura przypomina tą zimową, w prognozach nawet był śnieg, ale nie pada. Z Dukli idę do Lipowicy, bo dopiero tam jest dogodne miejsce na łapanie stopa. Po ponad pół godzinie, zziębnięty i znużony bezskutecznymi próbami złapania transportu w stronę granicy rezygnuję. Idę do góry, do lasu, na zachód od drogi krajowej numer dziewięć.
Jak już dość dobrze się rozgrzałem i zatrzymałem w miejscu z widokiem na Cergową zorientowałem się, że chyba jestem za wysoko, za wysoko, żeby szukać Gangusiowej Jamy. Schodzić się nie chciało, więc stwierdziłem, że pójdę po poziomicy, wszak tam jest kilka jaskiń o czym informuje mapa Compassu. Trafiłem na odsłonięcie sporych bloków piaskowca a pod nimi dziurę. Kawałek wszedłem, niestety wzrokiem nie dało się sięgnąć końca tej jaskini. Można było zejść niżej i próbować się przeciskać, ale byłem sam, więc nie chciałem ryzykować. Zadowolony i tak byłem, że znalazłem jakąkolwiek jaskinię szczelinową.
DSCF6239.jpgDSCF6241.jpg
Będąc w pobliżu nie mogłem ominąć kamieniołomu, którego zazwyczaj widywałem fragment z drogi głównej od strony Barwinka. Trzeba przyznać, że jest tam kawał zrytej góry.
DSCF6245-1.jpg
Dość geologii, czas na florę. Można było zobaczyć i poczuć wiosenne okazy.
DSCF6243.jpgDSCF6247.jpg
Po chaszczowaniu przyszedł czas na marsz szlakiem żółtym, cały czas lasem, nic szczególnego a tu nagle ruiny domu. Tu? Skąd? Napotkany starszy Pan poinformował mnie, że tu był przysiółek o nazwie Łazy i że kawałek dalej jest jeszcze jedna ruina.
DSCF6249.jpg
Później żółty szlak zamieniłem na czerwony, ale tylko na chwilę, bo chciałem pójść do Mszany i dalej na południe. Nad Mszaną "upoiłem się" trochę całkiem niezłym widokiem. Wróciły też wspomnienia z lutowej wycieczki na biegówkach. Uważam, że tamta okolica nadaje się bardzo dobrze do tego typu aktywności.
DSCF6252.jpg
Zakładki