Rozliczę Cię Boże, zobaczysz.

Pamiętam wszystko
wolną wolę zabłąkaną
pijaństwo
i świństwo.

Zaprosiłeś mnie do zabawy
na Twoich zasadach
papieros do kawy
musiałem.

Rozliczę Cię Boże, zobaczysz.

Myśli kradły marzenia
i noce
dostałem złudzenia
i za to Cię szukałem.

Chyba jesteś drogą
krętą
samą wędrówką
nieskończoną.

Rozliczę Cię Boże, zobaczysz.

Ciągle mi mało szukania
z plecakiem
tych wzruszeń, samotności
płakania.

Z Karpat najbliżej do Ciebie
ukryłeś się świetnie
wiem że nie znajdę Cię
w niebie.

Rozliczę Cię Boże, zobaczysz.

Wykrzyczę żale
zażądam spowiedzi od Ciebie
dałeś góry w których jest
.

Lecz Cię jednak nie
pochwalę
bo możesz odebrać
to co chcę.

Nie powiem wspaniale,
nie powiem dziękuje
w chwili śmierci
sługę stracisz

zobaczysz.