Strona 9 z 13 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 81 do 90 z 121

Wątek: znalazłam właśnie-miło powspominać

  1. #81
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,519

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Doroto i Pawelku, pozwólcie, że jako obserwator owych prześladowań religijnych i antyreligijnych też coś wtrącę.

    Do końca ery Gomułki (XII. 1970) członkowie PZPR faktycznie miewali poważne kłopoty "partyjno - służbowe"a w przypadku wzięcia ślubu kościelnego czy chrztu lub 1-szej komunii dziecka. Aż do wywalenia z partii i pracy włącznie (choć z tej drugiej nie zawsze - zależało, jaka to była praca).

    Później owe ideologiczne rygory znacznie, znacznie poluzowano. Nawet w wojsku i tzw. słuzbach mundurowych (MO, SB, Państwowa Straż Pożarna, Służba Więzienna).

    Osobiście znany mi jest przypadek z lat 70., gdy wydało się, że pewien starszy stopniem milicjant (wówczas chyba major) wziął potajemnie z żoną ślub kościelny - już po ok. dwudziestoletnim pożyciu małżeńskim na podstawie tylko ślubu cywilnego. W jego jednostce rozpętała się mała "burza ideologiczna", przy czym - co znamienne - bez inspiracji tzw. odgórnej. "Góra" milczała, czekała i pozostawiła tę sprawę do załatwienia tzw. "dołom partyjnym" (za Bieruta czy Gomułki byłoby to niemozliwe, wówczas zawsze "góra" inspirowała "oddolną" inicjatywę).

    A owe "doły" partyjne, jak to w życiu bywa, składały się i z ludzi normalnych, i z tych "nawiedzonych" ideologicznie.
    Ci drudzy doprowadzili do rozpatrywania sprawy na zebraniu partyjnym. Zaproponowali uchwałę ws. wyklucznia owego "niepewnego ideologicznie" towarzysza z partii i rozpatrzenia przez kierownictwo służbowe celowości jego dalszego pozostawania w "zaszczytnej służbie MO".

    Wówczas wstał i zabrał głos pewien dość ważny towarzysz, członek egzekutywy, a służbowo zastępca naczelnika wydziału (w listopadzie 2001 r. byłem na jego pogrzebie, oczywiście kościelnym).
    Do wnioskodawcy uchwały powiedział mniej więcej tak:
    - Towarzyszu X, towarzysz Y po prostu został zmuszony okolicznościami do wzięcia ślubu kościelnego. Jego bardzo religijni teściowie zagrozili bowiem, że wydziedziczą córkę, jeśli ta nie weźmie w końcu ślubu kościelnego. A są dość bogaci, mają kilkudziesięciohektarowe gospodarstwo rolne !

    Towarzysz X zaczął wtedy gwałtownie replikować i powoływać się na pryncypia marksistowsko - leninowskie.
    Wówczas także obrońca towarzysza Y stracił cierpliwość. Podniósł głos i rzekł tak:
    - Towarzyszu X, a co wy mi tu, za przeproszeniem, pieprzycie o marksizmie - leninizmie. Wy znacie go tylko z teorii, a ja - z praktyki. W latach 1940 - 47 ścinałem drzewa na Syberii !!! (Była to prawda, warta odrębnej opowieści, przyp. moja, St. Byw.). Poza tym powiem wam, że wy - jesteście rozwodnikiem, żony nie macie. I gdyby teraz, w tej chwili, taka słynna włoska gwiazda filmowa Gina Lolobrigida, czy jak jej tam, cycata, piękna, zgrabna i bogata, powiedziała, że za was wyjdzie, ale tylko pod warunkiem wzięcia z nią ślubu kościelnego, to zapewniam was i wszystkich tu obecnych, że byście się tylko piętami w d... kopali i zap.... do kościoła, żeby się tylko nie rozmyśliła !

    Sala gruchnęła śmiechem (poza nielicznymi "nawiedzonymi"), uchwały "potępiającej" nie podjęto, a cała sprawa się "rozmyła". Towarzysz Y miał się dobrze, nie represjonowano go ani partyjnie, ani służbowo, a w latach 80. nawet znacznie awansowal.
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 13-03-2009 o 07:18
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  2. #82
    Bieszczadnik Awatar wtak
    Na forum od
    03.2006
    Rodem z
    nie tak daleko Gór
    Postów
    498

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    a przynależność do Polskiego Związku Piłki Ręcznej ? :D (PZPR)
    chcąc awansować, myślę, że w dowolnym zakładzie pracy, przynależność do partii była właściwie przymusowa.
    Niektórzy znajdowali na to takie antidotum: wstępowali w szeregi SD (Stronnictwa Demokratycznego). Niby sojusznicza to partyjka była, ale to jednak nie PZPR :)
    pozdrówka :-)

  3. #83
    Powsimorda h.c.
    Awatar Marcowy
    Na forum od
    09.1998
    Rodem z
    Zacisze
    Postów
    2,667

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Członkowie SD sami swoją partię nazywali Stronnictwem Drżących :)

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    Do końca ery Gomułki (XII. 1970) członkowie PZPR faktycznie miewali poważne kłopoty "partyjno - służbowe"a w przypadku wzięcia ślubu kościelnego czy chrztu lub 1-szej komunii dziecka. Aż do wywalenia z partii i pracy włącznie (choć z tej drugiej nie zawsze - zależało, jaka to była praca).
    Później owe ideologiczne rygory znacznie, znacznie poluzowano.
    Nooo, chyba jednak trochę dłużej to trwało... Mój osobisty kuzyn w wielkiej tajemnicy przystąpił do I komunii w mojej parafii, odległej od jego macierzystego kościoła o jakieś 300 km, właśnie ze wzgledu na przynależność i stanowisko swojego taty. Roku pańskiego 1976 się to działo.

  4. #84
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,519

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Cytat Zamieszczone przez Marcowy Zobacz posta
    (...) Mój osobisty kuzyn w wielkiej tajemnicy przystąpił do I komunii w mojej parafii, odległej od jego macierzystego kościoła o jakieś 300 km, właśnie ze wzgledu na przynależność i stanowisko swojego taty. Roku pańskiego 1976 się to działo.
    Być może.
    Ale gdyby się to wydało, a tata przyjął jakąś "prawdopodobną" wersję tłumaczenia, że np. był to spisek teściowej, to pewnie uszło by mu na sucho.

    Zmieniając zaś temat, ale pozostając w konwencji głównego nurtu tematycznego niniejszego wątku, opowiem wam 2 kawały z czasów PRL.

    I. Idzie babcia z kilkuletnim, ale takim już co nieco kojarzącym wnuczkiem na spacer. Przechodzą koło budowy, a na niej akurat pracują studenci na praktyce robotniczej. Babcia nie ma o tym oczywiście zielonego pojęcia, dla niej to tylko robotnicy budowlani. Upomina więc wnuczka:
    - Pamiętaj mój kochany wnusiu, że jak się nie będziesz uczył, to jak dorośniesz, będziesz musiał tak ciężko pracować, jak ci panowie !

    II. Przychodzi facet do sklepu mięsnego, a tam - jak zwykle - nie ma prawie nic. Ale ów klient ma kartkę na mięso, więc stanowczo domaga się obsłużenia. Słyszy od ekspedientki:
    - Mamy tylko III gatunek. I nie ma ani wołowiny, ani wieprzowiny.
    - To co jest ? - pyta klient.
    - Psina.
    - Psina ?
    - Tak, mielona.
    - Trudno, poproszę całe 2,5 kg. Dziś jest ostatni dzień miesiąca i muszę tę kartkę koniecznie zrealizować.
    - Proszę bardzo, oto pańska porcja. Płaci pan tyle a tyle.
    - Już płacę, oto pieniążki. Ale, ale ... A cóż to za liczne drzazgi sterczą z tego mięsa ???!!!
    - A co pan sobie wyobraża ? Uprzedzałam, że to tylko III gatunek. Psina mielona z budą.
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  5. #85
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,908

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Mój kolega,mając na myśli dobry gatunek mięsa,zapytał w sklepie z nadzieją (na realizację kartki)
    -macie wreszcie jakieś LUDZKIE mięso?

    (Pewnie było to po seryjnym zakupie III gatunku!)

  6. #86

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    I. Idzie babcia z kilkuletnim, ale takim już co nieco kojarzącym wnuczkiem na spacer. Przechodzą koło budowy, a na niej akurat pracują studenci na praktyce robotniczej. Babcia nie ma o tym oczywiście zielonego pojęcia, dla niej to tylko robotnicy budowlani. Upomina więc wnuczka:
    - Pamiętaj mój kochany wnusiu, że jak się nie będziesz uczył, to jak dorośniesz, będziesz musiał tak ciężko pracować, jak ci panowie !
    Dobra, dobra. Nie przesadzajmy z tą pracą. W końcu wszyscy znamy ten dowcip:

    - panie Majsteeer! Łopata mi się złamałaaa! Co robić?!?
    - Oprzyj się o betoniarkę.

    ;-)

  7. #87
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,519

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Pewien facet ma sen. Wyda się on Wam dziwny i nielogiczny, ale czy sny zawsze bywają logiczne ?

    Śni mu się, że akurat przyprawia rogi koledze, czyli robi z jego żoną to, czego absolutnie czynić nie powinien.
    Nagle i nieoczekiwanie do mieszkania wpada ów zdradzany mąż. Kochanek ledwo zdążył czmychnąć na balkon.
    Mąż, widząc roznegliżowaną żonę i stan pościeli na łóżku, w mig zorientował się, co się tu dzieje. Porwał z kuchni wielki nóż kuchenny i przebił nim niewierną małżonkę.
    Dalej rozgląda się za gachem i wreszcie dostrzegł go na balkonie.
    Ten zaś, niewiele myśląc, wyskoczył i wisi na zewnątrz, trzymając się tylko obydwoma dłońmi balustrady balkonu. A pod nim, bagatela, 10 pięter !!!
    Zdradzony mąż, nadal działając w głębokim afekcie, nachyla się nad uwieszonym i najwyraźniej przymierza się do powolnego obcinania mu dłoni, jeszcze kurczowo, ale z ostatnim wysiłkiem trzymających się balustrady balkonu.

    Wówczas ów nieszczęśnik, będący w niewątpliwej a śmiertelnej opresji, zaczął się żarliwie modlić i prosić Boga o ratunek. Tak żarliwie, że Pan Bóg niezwłocznie przysłał mu anioła na pomoc.
    Anioł podfrunął do nieszczęśnika i rzecze:
    - Wypierałeś się Pana, nie wierzyłeś w Jego istnienie, do kościoła nie chodziłeś, ale On - w swej łaskawości - postanowił cię uratować, abyś mógł jeszcze za życia odpokutować za swoje grzechy. I w tym celu Pan przysłał mnie, tobie teraz na pomoc !
    - Tylko szybko, błagam cię, pospiesz się. Ratuj mnie, bo ten furiat zaraz mi obie ręce utnie !!! - zaczął prosić facet.
    - Oczywiście, już pomagam. Ale i ty musisz ze mną współdziałać. Masz się teraz mocno, mocno naprężyć i puścić solidnego bąka !

    Facet spełnił to bardzo dziwne żądanie. Przyszło mu to łatwo, jako że był cały w strachu. Można powiedzieć, że nie tylko spełnił to żądanie, ale wręcz znacznie przekroczył zakres otrzymanego polecenia ...

    I wtedy usłyszał obok siebie gniewny głos I sekretarza POP:
    - Towarzyszu, nie dość, że śpicie na zebraniu partyjnym, to jeszcze zachowujecie się tak skandalicznie !!!
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  8. #88
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,519

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    I jeszcze jeden dowcip z epoki PRL. Tym razem króciutki.

    Rozmawiają dwie przyjaciółki.
    - Wiesz, mój mąż ma fioletowego malucha !
    - Ooo ???!!! Kupił na przedpłatę czy dostał talon ?
    - Nieee. Przyciął sobie drzwiami.
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  9. #89
    Bieszczadnik Awatar JarekBartek
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Lublin
    Postów
    99

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    Z perspektywy 20 lat naprzód wspominam z nostalgią Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie (50-100km na wschód od Lublina), gdzie jeździłem zawsze na letni wypoczynek, a niektórzy mieli (mają) swoje domki letniskowe, gęsto pokrywające tereny wokół kolejnych jezior.
    Dzisiaj na pewno nie odważyłbym się pływać codziennie przez środek jeziora Zagłębocze na drugą stronę (800m) po to tylko, aby zjeść rybkę oraz wypić co nieco i, po stosownym odleżeniu na pomoście, wrócić tą samą drogą wpław do siebie.
    Na początku lat 90-tych jedyna, miejscowa smażalnia rybek opierała swój jadłospis na tym, co dało się aktualnie danego dnia(nocy) złowić – najlepiej wspominam węgorze łowione sznurami z hakami i wyciągane Żukiem na brzeg. Rybka była palce lizać a z tyłu budy serwowano ciepłą wódeczkę laną po sztachetkę – oj jakie były wtedy kolejki po ten towar deficytowy.
    Normalnie po chleb jeździliśmy wtedy 12km do wioski, gdzie dostarczano go w parzyste dni tygodnia – bochenki po 3kg sztuka. Alkohol kupowało się wtedy oczywiście najtańszy – smak „koktajlu nadwiślańskiego” o niepowtarzalnym, bardzo przypadkowym bukiecie komponowany był na zasadzie „co się nawinie” do kadzi.
    Innym rarytasem był spirytus „Royal” w 1l plastikowych butelkach, który kupowało się od naszych braci ze wschodu na bazarku w Łęcznej (po drodze z Lublina na wszystkie jeziorne kierunki). Spirytus ten rozrabiało się na miejscu i na chwilę przed spożyciem z wodą z jeziora jakie było akurat pod ręką w proporcji pół na pół. Powstawała dzięki temu Zagłęboczanka, Piasecznianka, Łukczanka itd.
    Nad Zagłęboczem około godziny 21 zawsze zapalały się ogniska i nad wodą niosły się dźwięki gitar. Spokojna, leniwe posiady kończyły się przed północą i zaczynało się wspólne śpiewanie przez jezioro do około 1-2 w nocy. Tak nauczyłem się na pamięć m.in. całej płyty KSU – "pod prąd" i tak odkryłem "swoją" muzykę. Wtedy nie zastanawiałem się nawet, co to za nazwa zespołu i z czym ją kojarzyć.
    Pomimo domów i namiotów spaliśmy zwykle pod gołym niebem. Jakoś nie było kleszczy i pijawek, komary tak nie cięły, trujących grzybów w lesie nie było i nawet żmije omijały okoliczne tereny szerokim łukiem.
    Po dwóch, trzech tygodniach takich wakacji, spłukani do zera, wracaliśmy do domu pieszo, a było to 50km. Na propozycję zabrania się okazją (wtedy co dziesiąty kierowca chciał bezinteresownie pomagać) dziękowaliśmy i honornie podążali dalej w stronę coraz bliższej cywilizacji.
    Niektóre przyjaźnie z tamtych czasów przetrwały próbę czasu, a spotkania odnawiają wryte w pamięć obrazy jezior, nad którymi stało ledwie kilka namiotów, pasła się krowa, a w drodze na zakupy obchodziło się sąsiadów z pytaniem co komu trzeba kupić. I jak wtedy smakował ten OSTATNI papieros.
    Specjalnie dla (nie)palaczy fotka ku pokrzepieniu serc trwających w nikotynowej czystości –paczka Klubowych z datą produkcji 89 IX 06 - towar pełnoletni i takież wspomnienia.
    JarekBartek
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  10. #90
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,519

    Domyślnie Odp: znalazłam właśnie-miło powspominać

    W zasadzie nigdy nie paliłem, ale zapamiętałem taką przyśpiewkę:

    Złoty pięćdziesiąt, złoty pięćdziesiąt
    Na Sporty,
    Gdybym miał więcej, kupiłbym sobie
    Giewonty.
    Ale Giewonty
    Kosztują cztery sześćdziesiąt,
    A ja mam tylko
    Jedyne złoty pięćdziesiąt.


    Śpiewało się to na melodię "Złoty pierścionek, złoty pierścionek - na szczęście ..."
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 15-03-2009 o 21:55
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. 7 etapów, 7 tablic czyli kto znalazł okulary ?
    Przez don Enrico w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 27-03-2012, 23:51
  2. Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 12-08-2010, 01:37
  3. Odpowiedzi: 30
    Ostatni post / autor: 13-04-2009, 05:35
  4. Moze nie Proza i nie Muzyka ale się łączy -> TEATR
    Przez trzykropkiinicwiecej w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-01-2008, 22:02
  5. Znalazłem piękne miejsce w Bieszczadzie
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 95
    Ostatni post / autor: 10-01-2008, 19:19

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •