Piliście kiedyś mleko prosto od krowy? Może kosztowaliście prawdziwego kwaśnego mleka prosto ze sklepu (piwnicy) z prawdziwymi młodziutkmi ziemniakami z koperkiem? Pamiętacie zapach pieczonego chleba, takiego wystanego w kolejkach? Albo losowanie talonów na buty? Czy kiedykolwiek robiliście pierogi z jagodami rwanymi prosto z krzaka w misce i usiłowaliście ugotować je na ognisku? Albo konserwa mielonka taka przepyszna w prostokątnej puszce z bochnem chleba na namiot? Byłam wliceum w dobrej sytuacji. Moja koleżanka była Macedonką i jej mama robiła przepyszne ciasto na ostro z serem, którym można było żywić się przez kilka dni.
Zakładki