stanął w ogniu nasz wielki dom
dym w korytarzach kręci sznury
a miały być dla nas niczym schron,
miały nas bronić, domu tego mury

sen dziecka piękny, o wiosennym stawie
zamiast trwać wiecznie, przez ojca przerwany
bo koszmar czekał na nie, dopiero na jawie
języki już ognia, wychodzą ze ściany

gdy wokół tylko śmierć swe zbiera żniwa
myśl rodzi im się w rozpalonych głowach
skoro w ten sposób Bóg nas do siebie wzywa
to prawdą niestety, jest że nie ma Boga

dym coraz gęstszy, ogień w siłę wzbiera
a my czekamy kilku prostych słów
tędy! za mną! niech Was jasna cholera!
a my nie chcemy umierać tu!

a my nie chcemy umierać tu!
krzyczymy wśród ognia jak opętani
próbując oddychać wśród żaru i dymu
marzymy by nadszedł poniedziałek lany



Dzisiaj w moim rodzinnym mieście, Kamieniu Pomorskim, wydarzyła się tragedia o której wszyscy pewnie słyszeli... W wyniku pożaru spłoneło 21 osób w tym 6 dzieci... Proszę o wspomożenie duchowe i jeśli ktos może to również pomoc tym którzy przeżyli...