Zapatrzeni w nieba szare wieko
pośrod ciemnych, szumiących połonin
świat cały był tak daleko -
droga prosta, jak linia na dloni.

Zatrzymane, jak na starym filmie
dni, sekundy, uśmiechy i pieśni,
szlak o świcie i ciepły wschód słońca,
a wieczorem - zapach czereśni.

Nieba płachta gwiaździsta nad nami,
a w nas wiara, nadzieja i miłość;
noc kosmata, miękka jak aksamit
jak matka do snu nas tuliła.

Czy szliśmy przed siebie niezłomnie,
czy drżeliśmy jak liście na wietrze,
czy to czas był magiczny - czy miejsce,
czy tę drogę znajdziemy raz jeszcze?