Pokaż wyniki od 1 do 10 z 21

Wątek: Bieszczady 1999

Mieszany widok

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2008
    Rodem z
    Radom
    Postów
    36

    Domyślnie Odp: Bieszczady 1999

    16 lipca 1999 Piątek
    Autosan zjechał szosą w dół, przejechał po moście na Sanie i zniknął za zakrętem drogi. My niespiesznie, sycąc wzrok tak upragnionym widokiem, pokonywaliśmy kolejne metry dzielące nas od drogi do Studennego.
    Po minięciu ośrodków wczasowych droga wspina się nieco. Pamiętałem San z jego krystaliczną wodą. To co zobaczyłem w dole tym razem, wprawiło mnie w osłupienie. Na całej szerokości rzeka toczyła jasnobrązowe wody - efekt kilkudniowych opadów. "Ładne powitanie" Niebo zasnute było chmurami, deszcz wisiał w powietrzu. Było duszno. Przy moście w Studennym przebrałem się, zmieniłem buty. Po śniadaniu ruszyliśmy dalej. Pół godziny później wyszliśmy z zarośli na łąki Tworylnego. Słońce też wyszło i jednocześnie zaczęło padać - niewielki przelotny deszcz, ale zrobiło się jeszcze bardziej parno. Chatka Prominenta zapraszała do środka, za nią aleja dworska. Nie wiem czemu, ale Tworylne kojarzy mi się własnie z tymi drzewami. Nie z filarami stodoły czy miejscem po cerkwi. Może dlatego, że te drzewa wciąż tam żyją?
    Mijamy schody "donikąd", cmentarze - Artur główną drogą, ja obchodze je po wschodniej stronie. Skręcamy zgodnie z drogą w lewo. Bobry jeszcze tu nie dotarły. Wtedy nieliczne kolonie trzeba było chronić w rezerwacie (w Uhercach). Dzisiaj bestie mają się dobrze, przysparzając - jak czytam w Waszych relacjach - nie lada kłopotu wędrowcom . Mam nadzieję, że podobnie będzie z wilkami.... Wczesnym popołudniem docieramy do drogi w Krywem wiodącej do zniszczonego mostu. Kierujemy się w drugą stronę. Wszędzie słychać cykanie owadow, łąka żyje. Pomiędzy drzewami w zaroślach widać stojące słupy z lampami i nic co by miały oświetlać. Swoją ciekawość zaspokoiłem w zeszłym roku: były tam pozostałe stodoły PGRu. O ile dobrze pamiętam było ich trzy w dolinie - pozostała jedna użytkowana przez państwa Majsterków. Skręcamy w ścieżkę prowadzącą do stóp wzgórza cerkiewnego. Na Diłok dostaliśmy się wschodnim zboczem na przełaj brnąc przez trawy. Niby tylko (i aż) mury, a jak doskonałą sposobność do refleksji dają - ile ludzkich nadziei, próśb i dziękczynień do Boga tam wznoszono. Niestety nie wszyscy przybywający potrafią to uszanować. Jednocześnie smutny jest proces samoistnego niszczenia Świątyni - wystarczy wspomnieć o zwieńczeniu okna na wprost wejścia...
    Trochę sentymentalne ten opis mi wyszedł :) - ale trasa pokonywana tego dnia skłania ku temu. Wróciliśmy do drogi wiodącej na Szczołb. Niebo już całkiem się przetarło z chmur. Dziwne, ale tym razem podczas podchodzenia na wzgórze nie czułem się już takim "intruzem" jak rok wcześniej. Otryt wydawał mi się bardziej przyjazny a wiatr, który pojawił się jak wtedy - znienacka - przyjemnie chłodził - nie "kazał" wyciągać zimowej czapy :). Nasz pierwszy nocleg zaplanowaliśmy w znanym już miejscu. Polanka na Szczołbie nie zmieniła się przez te kilka miesięcy. Po kolacji szybko zasnęliśmy - jeszcze widno było, brak snu poprzedniej nocy dał się we znaki. Jak zza ściany dotarł jeszcze do mnie odgłos jadącego - za drzewami powyżej - samochodu w stronę Krywego - pewnie pani Tosia wracała do domu....... Dobranoc.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •