Mój znajomy z okolic Zatwarnicy (pragnący jeszcze przez kilka tygodni zachować anonimowość) uruchamia w tym roku szkółkę jazdy na wielbłądach.
W związku z kryzysem ekonomicznym oraz znacznym osłabieniem złotego liczy na napływ turystów z Eurolandu, Dolarolandu, a nawet Jenolandu. Ma nadzieję, iż zagraniczni turyści - obecnie zbyt biedni, aby gościć w drogich i renomowanych letnich kurortach - masowo odwiedzą w tym roku Karpaty, w tym także zahaczą o Bieszczady. Przygotowuje dla nich atrakcję, przy której bledną wszelkie bieszczadzkie wypożyczalnie rowerów czy nawet żywych "huculskich kucyków".
Niedawno (niewiele ponad tydzień temu) ów mój znajomy sprowadził z Bliskiego Wschodu 12 wielbłądów !!! Obecnie przechodzą one aklimatyzację oraz poddawane są obowiązkowym badaniom i zabiegom weterynaryjnym (w Czarnej).
I tenże znajomy składa uczestnikom VIII KIMB - za moją namową i pośrednictwem - propozycję odbycia darmowej wycieczki na wielbłądach na trasie Zatwarnica - Krywe - Tworylne - Studenne (most na Sanie) - Sękowiec - Zatwarnica (ok. 30 km). Będzie to całkowicie gratis - w ramach promocji i pierwszego wykorzystania wielbłądów w celach turystycznych w Bieszczadach. Oczywiście znajomy zrobi Wam sporo zdjęć, z których część potem zamieści w folderach reklamowych i na stronie internetowej (aktualnie już będącej w przygotowaniu przez Irasa) oraz sfilmuje fragment wycieczki. Wiadomo - marketing.
A my możemy go potem zaprosić na KIMB !
Za moim pośrednictwem znajomy przekazuje Wam również parę niezbędnych uwag i zaleceń.
Wielbłądy zostały specjalnie wyselekcjonowane i jazda na nich jest całkowicie bezpieczna. Są to zwierzęta wyjątkowo spokojne i posłuszne. Jednak to będzie ich pierwsza taka dłuższa wyprawa z Polakami na grzbiecie.
Zatem mój znajomy prosi, aby osoby zainteresowane postarały się (w dniach poprzedzających wycieczkę) o nabranie odpowiedniego, "bliskowschodniego", pustynnego zapachu. A zatem czeka Was odpowiednia "dieta" (co najmniej 2 ząbki czosnku i pół główki cebuli dziennie) oraz odrzucenie wszelkich pachnących kosmetyków (to ostatnie zalecenie kieruję zwłaszcza do Naszych Pań). Palenie natomiast jest dozwolone (zwłaszcza tytoniu gorszego gatunku).
W dniu wycieczki, oraz dobrze by było, aby także już dzień wcześniej, należy również radykalnie ograniczyć korzystanie z wody, mydła i papieru toaletowego. Nie chodzi o to, aby w ogóle się nie myć i nie podcierać, lecz aby to czynić rzadko i oszczędnie - tak jak Arabowie na pustyni.
Ponadto wskazane jest nauczenie się kilku - kilkunastu wyrazów arabskich, celem ich uspokajającego oddziaływania na zwierzęta. W ostateczności można też używać przekleństw po rosyjsku - mój znajomy odkrył to przypadkiem już podczas transportu wielbłądów do Polski (część zwierząt była zapewne wcześniej wykorzystywana w celach przemytniczych w azjatyckiej części Rosji).
Celem przygotowania odpowiedniej liczby wielbłądów, kolega prosi o zapisywanie się (tu, na naszym Forum) na listę chętnych.
Impreza będzie miała charakter zamknięty, tj. tylko dla uczestników VIII KIMB, a rozpocznie się w dn. 16 maja 2009 r. o godz. 9-tej rano w Zatwarnicy. Jeżeli żadne zwierzę do tego dnia nie zachoruje, znajomy deklaruje gotowość przygotowania do drogi wszystkich 12-tu wielbłądów. Na jednym pojedzie on sam, na drugim facet od robienia zdjęć i kręcenia filmu, na trzecim ja - czyli że dla zainteresowanych KIMB-owiczów pozostaje max. 9 wielbłądów.
W przypadku większej liczby zgłoszeń pierwszeństwo mieć będą osoby zarekomendowane przeze mnie.
Celem ostatecznego zakwalifikowania się do udziału w owej "wielbłądziej eskapadzie" trzeba będzie również złożyć podpis pod oświadczeniem o wyrażeniu zgody na sfilmowanie i sfotografowanie w celach reklamowych.
Ewentualną umowę ubezpieczenia od następstw NW każdy może zawrzeć na własną rękę, choć jest to całkowicie zbędne. Zwierzęta są naprawdę b. spokojne i uległe, a trasa wycieczki - jak dla nich - śmiesznie łatwa i absolutnie niemęcząca.
Może to potwierdzić Lucy, która zna tę sprawę i już przygotowuje własny, autorski program jednodniowych wycieczek pt. "Na wielbłądzie wzdłuż doliny Sanu". Ba, sama się przejechała kilkadziesiąt metrów na wielbłądzim grzbiecie i nic się Jej nie stało. Miała tylko mały problem z zejściem z tego sympatycznego zwierzaka - wielbłąd tak się rozochocił w nadziei na dłuższą jazdę, że za nic nie chciał pozwolić, aby Lucy przedwcześnie z niego zsiadła. Szkoda, że ma tego "bana" na Naszym Forum, gdyż mogłaby opisać nam swoje wrażenia.
A teraz proszę zapisywać się na listę chętnych. Jak już powyżej wspomniałem, miejsc jest tylko 9.
Zakładki