Strona 3 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 30 z 31

Wątek: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

  1. #21

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Ciągle tylko grzebią w tym systenie edukacji. A czy jakieś tumany z naszego systemu wyrosły? Liczba klas jest taka sama. Wzięli by się za polepszenie warunków nauki.

  2. #22
    Bieszczadnik Awatar Pyra.57
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    stolica Pyrlandii
    Postów
    1,596

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Tak się zastanawiam, czy przez przypadek sami nauczyciele nie uczą specjalnie tak, żeby inny nauczyciel musiał douczyć?
    pozdrawiam
    Marek

  3. #23
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Postów
    1,823

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    hehehe:) ...to mafia gorsza od przewodnickiej

  4. #24
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    To, że system edukacji podstawowej i średniej musiał ulec zmianie po 1989 r., nie ulega wątpliwości. Powodów można by wyliczyć sporo, ja widzę takie dwa.

    1. Zerwaliśmy z polityką pełnego zatrudnienia, a ponadto staliśmy się społeczeństwem postindustrialnym. Po cóż nam więc cała rzesza absolwentów zasadniczych szkół zawodowych i techników (mechanicznych, energetycznych, elektrycznych, itd.), skoro dla nich nie ma pracy ?

    2. Integrując się ze światem zachodnim musieliśmy przejąć jego choćby ogólne wzorce edukacyjne. W PRL nauka na wyższych studiach była limitowana, a tam - nie. W rezultacie "odgórnego" limitowania u nas liczby miejsc w szkołach wyższych, wielu absolwentów liceów trafiało zamiast na studia, to do szkół pomaturalnych (w niektórych z nich poziom nauczania był wyższy niż w dzisiejszych prywatnych uczelniach). W rezultacie dochodziło do paradoksu takiego, że o ile statystyczny młody Polak posiadał większą wiedzę ogólną niz jego zachodni odpowiednik, to statystycznie byliśmy jednak społeczeństwem dużo gorzej wykształconym. U nas bowiem odsetek ludzi z wyższym wykształceniem jeszcze w 1990 r. nie przekraczał chyba 10%, podczas gdy w Europie Zachodniej czy Stanach był dużo wyższy.
    I trzeba było to koniecznie zmienić, upowszechniając dostęp do szkół wyższych.
    Niestety, przy okazji sprawdziła się ogólna zasada, stara jak świat: albo ilość, albo jakość. Znaczne powiększenie tego pierwszego czynnika statystycznie musi doprowadzić do pogorszenia drugiego - obojętne czy to będzie składanie komputerów, hodowla trzody chlewnej czy kształcenie absolwentów wyższych uczelni.
    Niejako więc w odpowiedzi na ten spadek poziomu wiedzy przeciętnego absolwenta wykreowano gradację dyplomów i uczelni. W PRL to było wręcz nie do pomyślenia. W przeciętnym zakładzie pracy "mgr inż." po np. Politechnice Warszawskiej miał takie same szanse na zatrudnienie czy awans jak tylko "inż." po prowincjonalnej wyższej szkole inżynierskiej.



    Reformując naszą oświatę wylaliśmy jednak także dziecko z kąpielą.
    Przed 1989 r. nauczyciele w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych posiadali autorytet i rzeczywiste instrumentarium do egzekwowania wiedzy. Nikt nie miał pretensji do dyrektora szkoły, że np. 10 - 15% uczniów nie zdało do następnej klasy. Wręcz przeciwnie, w obiegowej opinii dobrze świadczyło o tej szkole, o jej wymaganiach.
    A takie karygodne zachowania młodzieży, jakie nieraz nam obecnie serwują media, były po prostu niemożliwe. Prędzej nauczyciel wsadziłby jakiemuś rozwydrzonemu gnojowi kosz na śmieci na głowę, niż ów by się odważył obrazić nauczyciela.
    Przypominam sobie w tej chwili, jak matematyk w mojej szkole (jednocześnie wychowawca klasy) dosłownie przyp.... jednemu uczniowi (16 lat) za notoryczne rozrabianie na lekcji. Na oczach wszystkich. A potem wywalił go kopniakiem z klasy. Następnego dnia w szkole pojawił tatuś owego gagatka. Przeprosił pana psora w imieniu syna, wręczył mu jakiś wielgachny koniak zakupiony w banku PKO (zanim postał "Pewex", tam się kupowało za "dewizy") i obiecał, że już "nigdy więcej". I poskutkowalo. Ów koleżka ograniczył się do rozrabiania już tylko na przerwach, w męskim kiblu lub na szkolnym boisku.
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  5. #25
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Postów
    1,823

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Co do punktu 1.

    Praca dla takowych absolwentów musiała sie w końcu znaleźć, bo przecież nie ma społeczeństwa samych menadżerów

    Ta oczywista prawda znana jest wszem i wobec, jednak w ferworze reform poszło się na ilość, jak słusznie zauważasz.
    No i Twoje wytłuszczenie jak sądzę jest ironią lekką, prawda?

    Niejednokrotnie miałem okazję zaobserwować, gdy "papier" był ważniejszy od rzeczywistych działań, no a co na papierze można najłatwiej pokazać? Statystyki!
    Większość działań związanych z reformami, tych działań na poziomie szkoły to nikomu niepotrzebne i nic nie wnoszące do praktyki różnorodne analizy, opracowania itp, dzięki którym "parę" osób robi niesamowita kasę szkoląc szarego luda=belfra.

    Po drugie, upowszechnienie wyższego wykształcenia było potrzebne, ale moim zdaniem powinno polegać na umożliwieniu / ułatwieniu dostępu, a nie "sztucznym" bardzo popychaniu w kierunku studiów...również osób, które sobie z takim wyzwaniem po prostu nie radzą.

    Gdy dodamy do tego nową jakość po 89 roku - "rynkowość" oferty edukacyjnej, transformację "ucznia" w "klienta", aż w końcu komercyjny charakter większości szkół wyższych - głównie niepublicznych, to jakość w ogóle przestaje być zauważana, a ilość jest jedynym wyznacznikiem sukcesu uczelni.

    Gdy nieraz słyszę opowieści osób obecnie studiujących w takich szkołach, to mnie krew zalewa, bo dochodzę do wniosku, że trudniej mnie było ukończyć podstawówkę i egzamin wstępny do liceum zdać.

    Nie chcę oczywiście generalizować, bo wiem, że są dobre szkoły, te "niższe" i wyższe, jestem też przekonany, że choć system ideałem nie jest, a czasem zwyczajnie choruje, to jednak nie jest tak tragicznie.

    Po prostu, IQ narodu wcale nie wzrasta, pracowitość raczej maleje, a dostępne gadżety aż zniechęcają do używania najważniejszego z organów, a tu nagle chce się 2 razy więcej ludzi na studia wypychać.

    Zresztą takie problemy dotykają systemów edukacyjnych w wielu krajach, jest to znak naszych czasów


    A autorytet? - tu myślę, że to też zmieniająca się rzeczywistość, nieco mniejszy szacunek dla człowieka bez względu na jego zawód.


    W praktyce dotyczącej wymagań - wspomniany przez Ciebie odsetek nie otrzymujących promocji do następnej klasy to science fiction.
    Powtarzanie przez ucznia roku, to nieraz była "porażka nauczyciela", "ujma dla szkoły" itp.
    Z powodu problemów na rynku pracy w branży edukacyjnej każdy uczeń jest na wagę złota i by trochę sytuacje uzdrowić należało by wprowadzić 100% zasady rynkowe.

    Szkoły nie działające odpowiednio powinny zniknąć, a nauczyciele, którzy sobie w swej pracy nie radzą powinni odejść, a nie tkwić na bezpiecznym stołku z pakietem przywilejów w kieszeni
    Uczniów i ich rodziców szybko przyzwyczaić, że obowiązki mają być wypełniane, a konsekwencje ich lekceważenia bezwzględnie ponoszone.
    Brutalne może, ale "mała rewolucja" odświeża zawsze atmosferę

    ...na koniec cos pocieszającego:

    Nie ma co się gorączkować, bo ten świat lepszy nie będzie już nigdy...

    Więc....najlepiej mieć to w dupie i robić swoje


    Pozdrawiam:)

  6. #26
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Cytat Zamieszczone przez vm2301 Zobacz posta
    (...)
    No i Twoje wytłuszczenie jak sądzę jest ironią lekką, prawda?
    (...)
    ...na koniec cos pocieszającego:
    Nie ma co się gorączkować, bo ten świat lepszy nie będzie już nigdy...
    Więc....najlepiej mieć to w dupie i robić swoje
    Pozdrawiam:)
    Dokładnie tak.
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  7. #27
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Na medycynie i oświacie znają się WSZYSCY i jakoś nic z tego nie wynika!

  8. #28
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Postów
    1,823

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Droga Wuko,

    Można by dorzucić do tej listy jeszcze parę dziedzin z tak zwaną polityką na czele, wielu ludzi ma pomysły, energię i zapał do działania...ino co z tego, skoro, gdy już do koryta się dorwą, to z głoszonych ideałów zostaje biznes...

    Dlatego chyba z tego "znania się" nic nie wynika

    Pozdrawiam:)

  9. #29
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Cytat Zamieszczone przez vm2301 Zobacz posta
    Gdy dodamy do tego nową jakość po 89 roku - "rynkowość" oferty edukacyjnej, transformację "ucznia" w "klienta", aż w końcu komercyjny charakter większości szkół wyższych - głównie niepublicznych, to jakość w ogóle przestaje być zauważana, a ilość jest jedynym wyznacznikiem sukcesu uczelni.



    Pozdrawiam:)

    taaak..mialam w podstawowce w klasie kolege ktory zaczynal edukacje od szkoly specjalnej, dzieki temu ze sie bardzo staral i przykladal do nauki w trzeciej klasie przeniesli go do zwyklej szkoly..ale cala podstawowke tez pamietam ze sobie calkowicie nie radzil, ledwo przepychali go z klasy do klasy.. (byla to zwykla podstawowka na przykopalnianym osiedlu, zadna elitarna gdzie wymagali nie wiadomo co). Na etapie szkoly sredniej stracilam z nim kontakt.. ostatnio spotkalam go na osiedlu.. jest podwojnym magistrem, skonczyl dwa fakultety na prywatnych uczelniach..pytalam go czy bylo mu trudno..stwierdzil ze nie..ze nie musial sie duzo uczyc, a na pewno nie tyle co w podstawowce

    kazdy musi miec teraz skonczone studia, bo inaczej nie wypada.. a ze to jakas parodia dawnych studiow to juz nikt sie nie przejmuje
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  10. #30
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Zagadka taka sobie, bynajmniej nie bieszczadzka i nie primaaprilisowa

    Dlatego VM-mie,Twoja wcześniejsza rada,gdzie To umieścić jest jak najbardziej i jedynie słuszna.Też pozdrawiam!

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 07-12-2012, 11:08
  2. Taka tam zagadka ;-)
    Przez erem w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 12-12-2011, 16:41
  3. Moze nie Proza i nie Muzyka ale się łączy -> TEATR
    Przez trzykropkiinicwiecej w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-01-2008, 22:02
  4. Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 12-02-2005, 13:04
  5. Taka sobie fotka, nie zagadka tym razem
    Przez Zosia samosia w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 19-07-2004, 00:20

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •