Pokaż wyniki od 1 do 10 z 240

Wątek: Stosunki polsko - ukraińskie w rozwoju historycznym (z Bieszczadami w tle)

Widok wątkowy

  1. #9
    Bieszczadnik Awatar wp.krzysztof
    Na forum od
    03.2009
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    357

    Domyślnie Odp: Stosunki polsko - ukraińskie w rozwoju historycznym (z Bieszczadami w tle)

    Przeglądając internetowe wydanie Gazety Wyborczej znalazłem to:

    Początek zimy 1923 roku. W Warszawie formuje się w bólach drugi rząd Grabskiego, bliżej - w Radomiu - inżynierowie kreślą plany budowy wielkiej Fabryki Broni, pod miastem Policja Państwowa rozprasza grasujące po lasach cygańskie bandy, które nieustannie kradną żywność i zwierzęta okolicznym chłopom.

    Nędza panująca w podradomskich wsiach po wojnach ciągnących się nieprzerwanie od 1914 do 1920 roku jest niewyobrażalna. Baby pieką chleb z perzu, na przednówku dzieci jedzą koty i żaby, szukają ptasich jaj, umierają z głodu i zwykłego przeziębienia. Nie ma szkoły, lekarza, nie ma butów. Żadne z dzieci Marianny Dolińskiej nigdy ich nie miało. Tydzień wcześniej policjanci na koniach zatrzymali jej męża, "40-letniego cygana Dolińskiego", pod zarzutem wielokrotnej kradzieży.

    Radomskie "Słowo" z 13 grudnia 1923 roku: "W dniu 12 grudnia o 13.00 zgłosiła się do komisariatu PP miasta Radomia Marjanna Dolińska, cyganka, lat 32, ostatnio zamieszkała we wsi Kozłów tejże gminy powiatu radomskiego i zameldowała, że w dniu 11 grudnia ok. godz. 20 pozbawiła życia czworga swoich małoletnich dzieci wieszając ich na drzewie w lesie Antoniówce gm. Radom w rejonie posterunku PP Rajec Poduchowny. Poniższe dzieci były w latach:
    - córka Zofia - 6 miesięcy
    - syn Antoni - lat 3
    - córka Bronisława - lat 5
    - syn Stefan - lat 7

    Po zameldowaniu udano się natychmiast na miejsce przestępstwa, stwierdzono, że czyn miał miejsce. Wymieniona cyganka została aresztowana. Zeznała, że czyn ten popełniła z nędzy i dochodzenie wraz z Dolińską przekazano sędziemu śledczemu powiatu radomskiego".

    "Słowo" nie wydrukowało przy artykule żadnego zdjęcia. Ale zdjęcia zbrodni zostały zrobione: policyjny fotograf z Radomia sporządził co najmniej dwa ujęcia powieszonych dzieci, prawdopodobnie pięć. Do tego co najmniej trzy zdjęcia Cyganki.

    Dolińska spędza w szpitalu cztery lata. Dzień podobny do dnia. Do śniadania, obiadu i kolacji brom na uspokojenie. Litu jeszcze nie wynaleziono, elektrowstrząsy wprowadzą dopiero za 15 lat lekarze we Włoszech. Pozostaje praca w szpitalnym gospodarstwie rolnym, spacery parkowymi alejkami. Doktor Łuniewski rozpoznaje u chorej "psychozę szałowo-posępniczą".

    W roku śmierci pacjentki Witold Łuniewski opublikował w "Roczniku Psychiatrycznym" artykuł "Psychoza szałowo-posępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej". Pierwsza część pracy to opis szeregu zbrodni popełnionych w afekcie przez niepoczytalnych.
    Przypadek Dolińskiej zajmuje ćwierć strony: "M.D., 32-letnia cyganka w nocy z 11 na 12 XII 1923 r. powiesiła na drzewie w polu czworo swoich własnych dzieci (...) D. motywowała swój czyn tym, że zostawszy bez środków do życia chciała swoje dzieci uratować od śmierci głodowej. (...) Trudności zebrania danych dotyczących osoby i przeszłości D., która całe swoje życie spędziła koczowniczo, wpłynęły na to, że materiał śledztwa nie wyświetlił należycie psychopatologicznych właściwości oskarżonej".

    Obok tekstu dr Łuniewski zamieszcza w "Roczniku" dwie fotografie.


    Marianna Dolińska umiera w Tworkach w 1928 roku.

    Pierwsze zdjęcie przedstawia Mariannę. Zrobione w szpitalnym ogrodzie. Cyganka ma na sobie białą, zapinaną z przodu bluzkę, która odcina się od jej ciemnej cery. Mocne kości policzkowe, prosty nos, gęste brwi. Czarne włosy przycięte w grzywkę zasłaniającą czoło. Dwa warkocze z tyłu. Twarz zmęczona, na policzkach głębokie cienie. Ale wcześniej - Stanisław Zagożdżan chyba się nie myli - mogła być pięknością.

    Drugie zdjęcie przedstawia drzewo. Od prawej wiszą: Bronka, Zosia, Antoś i Stefan. Bose nogi, łachmany. Na twarzach nie widać oznak bólu. Dzieci wyglądają, jak gdyby spały.

    Fotografia jest nieostra, a postacie dzieci przecinają ukośne, jasne, poszarpane linie - może to rysy na negatywie, a może ślady zginania odbitki.

    Nie wiadomo, kto pierwszy uznał, że są to ofiary ukraińskich rzezi na polskim Wołyniu i Podolu w 1943 roku. Tak się jednak stało i od lat w dziesiątkach publikacji i na setkach stron internetowych prowadzonych przez organizacje patriotyczne powieszone cygańskie dzieci występują w roli pomordowanych przez OUN-UPA. Rysy na negatywie większość autorów odczytuje jako drut kolczasty, którym - według relacji świadków - banderowcy krępowali wieszanych Polaków.

    W lipcu 2003 roku, w 60. rocznicę apogeum rzezi wołyńskich, na tutejszym cmentarzu wojskowym kresowiacy odsłonili kamienny obelisk: czworo związanych drutem dzieci wisi wokół drzewa. Z pnia strzela w niebo prosty, żelazny krzyż. Dziatki z przemyskiego pomnika wiszą w tej samej pozycji, w jakiej zastygli synowie i córki nieszczęsnej Marianny z Antoniówki. Drut wbija się w ich małe ciałka w miejscach, w których zarysowany jest negatyw.

    Poniżej białego pomnika metalowa tablica: "Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże, zapomnij o mnie". Pod płaskorzeźbą ukrzyżowanego Chrystusa otoczonego herbami Lwowa, Łucka, Tarnopola i Stanisławowa tekst: "W hołdzie Polakom pomordowanym w latach 1943--45 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (...). Rodacy".

    ------------------

    Historię zmiany ofiar szalonej Cyganki w ofiary banderowców odtworzył pół roku temu historyk PAN prof. Dariusz Stola. Nie ustalił istnienia Dolińskiej - nie to było celem jego badań - ale razem ze współpracownicą Adą Rutkowską prześledził drogę, jaką fotografia "powieszonych dzieci 32-letniej M.D." pokonała z archiwum radomskiej policji na łamy książek poświęconych ukraińskiemu ludobójstwu.

    Okazuje się, że najwcześniejsza odnaleziona publikacja przypisująca zbrodnię Ukraińcom to wydawane we Wrocławiu pismo "Na Rubieży". 14 lat temu fotografia pojawia się w nim opatrzona podpisem: "Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział UPA w okolicy wsi Kozowa w woj. tarnopolskim (ze zbiorów dr Stanisława Krzaklewskiego)".
    Dwa lata później zdjęcie powieszonych dzieci Dolińskiej zjawia się w pracy Jerzego Węgierskiego "Armia Krajowa w okręgach Stanisławów i Tarnopol". Tym razem podpis głosi: "Zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej".
    Pięć lat temu we Wrocławiu ukazuje się najmocniejsza praca Aleksandra Kormana "Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodnich II Rzeczpospolitej". Autor twierdzi, że zdjęcie pochodzi ze wsi Kozowa lub Łozowa, powiat Tarnopol, skąd grupa ocalałych z rzezi Polaków dostarczyła je do konspiracyjnej placówki AK na przedmieściach Lwowa.

    Według Kormana żołnierze UPA w 1943 i 1944 roku poczynili wiele takich wianuszków z dzieci, przybijając je do drzew w alei, którą nazwali "drogą do samostijnej Ukrainy".

    Odtąd prac reprodukujących fotografię dzieci nieszczęsnej Cyganki w rolach ofiar ukraińskiej rzezi jest coraz więcej. W 2003 roku Korman wydaje album "Ludobójstwo UPA na ludności polskiej" - zdjęcie z Antoniówki jest jego okładką. Rok później Henryk Komański i Szczepan Siekierka publikują to samo ujęcie w książce "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim". Autorzy informują, że to klisza niemieckiego fotografa wojskowego powstała we "wsi Kozówka, powiat Brzeżany, listopad 1943".

    Od 2006 roku zdjęcie jest już w Wikipedii, a witryna internetowa Ludobojstwo.pl do dziś prezentuje zdjęcie jako swoje logo. Podpis: "Łobozowa (?), powiat Tarnopol, jesień 1943 lub 1944 r.".

    --------------------

    Odlane z brązu pięciometrowe skrzydlate drzewo, do którego przybite są jak do krzyża małe dzieci, wyobraził sobie i zaprojektował krakowski rzeźbiarz prof. Marian Konieczny, autor m.in. pomników Lenina w Nowej Hucie i Jana Pawła II w Licheniu.

    Płk Jan Niewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa OUN-UPA, zaakceptował pomysł. - Tylko coś niebywale wstrząsającego jest w stanie przyciągnąć dziś uwagę ludzi - powiedział "Gazecie" w lutym tego roku.

    - Zaprezentowaliśmy makietę pomnika w Galerii Porczyńskich - wspomina dziś żona rzeźbiarza, Maryla. - Oglądał to Lech Kaczyński, pomnik mu się podobał. Panowie mówią teraz, że to pod Radomiem było... że Cyganka... Ale przecież na Kresach naprawdę mordowano ludzi. Są ludzie do dziś noszący w sobie tę traumę, wspaniali kresowiacy. My nie jesteśmy przecież przeciw Ukraińcom, tylko przeciw nacjonalizmom! A na pomniku są zaprojektowane tablice z tekstem o pojednaniu.

    "Ten pomnik z całą pewnością pojednaniu nie służy" - napisali do przewodniczącego rady miejskiej stolicy intelektualiści i artyści. W marcu pod listem-protestem podpisali się m.in. Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Wajda. W kwietniu radni Warszawy z powodów formalnych nie zgodzili się, by monument stanął na placu Grzybowskim. A w maju prof. Stola ogłosił w "Rzeczpospolitej" wyniki swych badań.

    - Pomnik nie jest dokumentem. To artystyczna wizja pokazująca martyrologię najbardziej niewinnych - odpowiedział pułkownik Niewiński.
    - Nawet jeśli nie jest to prawda co do konkretnego mordu, jest to prawda o zjawisku - dodał Stanisław Michalkiewicz, rzecznik komitetu budowy pomnika.

    -------------------------

    Pokaz odbył się w ostatnią środę w Towarzystwie Naukowym Polska-Wschód przy Marszałkowskiej. Do ponurego gmachu dawnego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przyszła setka kombatantów i kresowiaków. Prelegent powitał jednego polityka (z PSL), kilku weteranów Września i redaktora Michalkiewicza. - Nie możemy dziś milczeć - zaczął. - Dziś, gdy na Ukrainie znów podnosi łeb hydra zbrodniczego nacjonalizmu, gdy ideologia postbanderowska odżywa, chcemy sprawiedliwości! Chcemy, by zbrodniarze zostali potępieni. By młode pokolenia Ukraińców nie wychowywały się już w oparach banderowskiego szowinizmu!

    - Zbyt wiele to pan nie zmienił, profesorze - mówimy Koniecznemu nazajutrz po spotkaniu.

    - Poszedłem nieco bardziej w klimat liryczny - tłumaczy powoli artysta. - Będę jeszcze nad tym pracował dalej, w kierunku symbolizmu...

    - Ale dzieci Cyganki jak wisiały, tak wiszą.

    - Panowie, tam się takie rzeczy działy. Wieszano na drzewach całe rodziny: dla odstraszenia. To była informacja dla Polaków: uciekajcie stąd, bo też tak skończycie. A przecież Polacy mieszkali tam od wieków!

    - To prawda. Ale przekopaliśmy dziesiątki książek i stron internetowych poświęconych zbrodniom UPA. Oglądaliśmy potworne zdjęcia: ludzi z obciętymi nosami, z wydłubanymi oczami, kobiety z rozprutymi brzuchami. Jednak powieszonej wokół pnia rodziny nie było, zresztą przecież nie o to chodzi, tylko...

    - No właśnie! Nie o to chodzi. Chodzi, panowie, o to, żeby się Ukraińcy wreszcie przyznali do zbrodni!

    ---------------------------

    To tyle cytatu z Gazety Wyborczej. (aha, jeszcze jedno: Autorzy artykułu: Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski)
    Przepraszam za przydługi cytat – ale to ważne dla zrozumienia całości manipulacji.

    Chyba każdy, kto interesuje się historią stosunków polsko-ukraińskich zna to zdjęcie, którym epatują nas „znawcy przedmiotu”. Tak się składa, że mam na półce wspomnianą książkę dr Aleksandra Kormana „Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodniej II Rzeczypospolitej”. Kiedyś kupiłem i po pobieżnym przerzuceniu stron odłożyłem.

    Wstęp do tego dzieła napisał Prof. dr hab. Edward Prus. A napisał jakoś tak:
    …..Źle się dzieje na styku Polska-Ukraina, a dziać się będzie coraz gorzej, a to z winy ukraińskich nacjonalistów, panoszących się we Lwowie i ich popleczników w Polsce, w tym także w IPN. Wobec Lwowskiej ekstremy, nawet stołeczny Kijów wydaje się bezsilny: czeka na stanowczą reakcję Warszawy, ta znów tchórzliwie milczy pozwalając na zabieranie głosu osobom co najmniej podejrzanym, ale chętnie wypowiadającym kłamstwa, które stanowią drugą naturę ukraińskich nacjonalistów. Bez kłamstwa nie mogli by istnieć, tak jak Żydzi bez antysemityzmu, bo przyznanie się do łgarstwa oznaczałoby, że są kłamcami.
    Skąd się tacy biorą? Ci wszyscy Kuronie, Drozdy, Motyki ?.....

    Co za głębia intelektualna. Ale dajmy spokój dostojnemu profesorowi, a zajmijmy się książką doktora.
    A więc sięgnijmy do niej. Strona 133. Świadectwa – Dowody. Fotografia nr 1.
    …. Fotografia przedstawia widocznych z jednej strony czworo polskich dzieci przytwierdzonych do drzewa tworząc – jak wówczas mówiono – „wianuszek”. Drzewo to było jednym z wielu na polnej alei starych drzew wiodącej do folwarku. Przy każdym drzewie, oprawcy tworzyli podobne „wianuszki” z polskich dzieci, a na transparencie zawieszonym nad drogą miał widnieć napis: „Droga do samostijnej Ukrainy”.

    I dalej cytat z tej książki:

    …. Prezentowana na fotografii zbrodnia dzieciobójstwa, była najprawdopodobniej rezultatem „uroczystego” przyjmowania rekruta do UPA, polegający na tym, że każdy z nich dokonywał zabójstwa jednego dziecka – Lacha w dowód, że „zasługuje” na miano „wojaka” i złożenie przysięgi UPA na rewolwer lub pistolet. Była to swoista upowska zbrodnicza solidarność.
    Fotokopia z oryginału zdjęcia fotograficznego w zbiorach autora, dzięki Władysławowi Załogowiczowi oraz dr Stanisławowi Krzaklewskiemu.

    Ale ma facet talent. Kryminały powinien pisać, a nie badać historię. To ja już jednak zdecydowanie wolę warsztat Grzegorza Motyki. Jeszcze raz przepraszam za dłużyznę.

    PS-1. Poniżej link do całego artykułu w GW – jeśli komuś chce się to czytać
    http://wyborcza.pl/1,76842,4314383.html?as=1&ias=6&startsz=x

    PS-2. W cytowane książce dr Kormana na stronie 101 podane jest „zestawienie 362 metod tortur stosowanych przez UPA na Polakach” – jakie autor „stwierdził w wyniku wieloletnich prac badawczych” – udokumentowane źródłowo. Pod ostatnią pozycją tj. nr 362: Przybijanie małych dzieci dookoła grubego, przydrożnego drzewa tworząc w ten sposób tzw. „wianuszek”.

    Litości. Ale proszę się nie lękać. Ukraińcy nie mieli aż takiej wyobraźni jak dr Korman. Większość pozycji z tej wyliczanki do tzw. „różne odmiany” tej samej tortury np. obcinanie nosa, obcinanie jednego ucha, obcinanie obydwu uszu, obcinanie piersi, obcinanie piersi z posypywaniem solą …. łamanie stawów nóg, łamanie stawów rąk, ściskanie ofiary drutem kolczastym, ściskanie odrutem kolczastym dwóch ofiar razem, ściskanie więcej ofiar razem drutem kolczastym, - itd. itd. - aż tak doszedł do pozycji 362.
    Ostatnio edytowane przez wp.krzysztof ; 27-05-2009 o 20:41
    Sapere aude.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947
    Przez Petefijalkowski w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 12
    Ostatni post / autor: 29-09-2012, 13:46
  2. Bieszczady ukraińskie
    Przez darekurban w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post / autor: 18-09-2011, 12:33
  3. Turystyka na pograniczu polsko-ukraińskim
    Przez Dzikie Dzieci w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 44
    Ostatni post / autor: 24-03-2011, 17:13
  4. Obecne stosunki polsko-łemkowskie
    Przez konik w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 22-08-2009, 20:48
  5. UKRAIŃSKIE Bieszczady
    Przez lasotion w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 12-04-2006, 06:34

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •