Dla lovelasów :
Dla tych co lubią do lasu iść sobie na spaca:
A tu "lasy, gdzie zaprawiają się rzeszowskie asy!" :
Dla lovelasów :
Dla tych co lubią do lasu iść sobie na spaca:
A tu "lasy, gdzie zaprawiają się rzeszowskie asy!" :
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Lech Dyblik
"Zima" (muz. sł. M. Krug)
"Pod mocnym aniołem"
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
kręcone w Bieszczadach, Funkylogic - Znika Czas
sir Bazyl, dzięki za to, co wrzuciłeś.
Lech Dyblik, to mój ulubiony aktor charakterystyczny, a od pewnego czasu ulubiony wykonawca utworów w języku rosyjskim. Z ciekawym życiorysem. Po czterdziestce ( ?, + -) zmienił swoje życie. M.in. nauczył się śpiewać i języka rosyjskiego.
W Jego wykonaniu utworów w języku rosyjskim warto posłuchać. Przypomniałem sobie niedawno wysłuchaną nocną audycję z radiowej Jedynki (znalazłem w sieci).
Polecam wszystkim, którzy nie znają Lecha Dyblika, zwłaszcza lubiącym słuchać utworów w języku rosyjskim bliskim twórczości Wysockiego i Okudżawy.
https://www.youtube.com/watch?v=AccolCHXYv4
https://www.youtube.com/watch?v=O4Ki0WvHhVQ
Zainteresowany powinien być zwłaszcza zdeb ( o ile nie zna), który zna perfekt język rosyjski i, jak gdzieś stwierdził "nie specjalnie tęsknię za gośćmi co nie mają za grosz samoironi".
Lech Dyblik jest pełen sympatycznej samoironii.
Z tym "perfekt" to bez przesady, bardzo brak mi słownictwa. Umiejętność perfekcyjnego przeklinania z akcentem saratowskiego mechanika to jeszcze nie "perfekt", choć moje nauczycielki od rosyjskiego z lat młodzieńczych byłyby w ciężkim szoku (nie sądzę, żeby znały różnicę między "padszypnik" a "paciebnik"), bo zawsze z ruskiego miałem "pytę" lub "komis".
Dyblika, i owszem, znam, a choć nie lubię tzw. "artystów"(*) - to na pewno o całe lata świetlne bardziej cenię kolesi pokroju Dyblika, Gołebiewskiego czy podobnych im naturszczyków ("młodość przehulałem, ale resztę życia zostawiłem sobie na czarną godzinę" - ktoś kojarzy?) niż aktorów-celebrytów; że to środowisko pije na umór (współcześnie bardziej ćpa, niż pije), to mnie nie dziwi, patrząc jak lubi się (za grube pieniądze) sprzedawać (dosłownie - reżyserom, producentom, politykom; w przenośni w sensie podlizywania się trendom, mediom - i publice); widocznie część się wstydzi bardziej niż reszta swojego (pardon za dosadny język, nie potrafię znaleźć odpowiednika od "kurtyzana") kurewstwa. W takiej sytuacji sławny dialog z Exupery'ego ("Czemu pijesz? Żeby zapomnieć. O czym zapomnieć? Że się wstydzę. Czego się wstydzisz? Że piję.") traci sens po czwartym zdaniu. Hollywood i afera Weinsteina - to tylko czubek góry lodowej. Panie i panowie po równo dają po kątach wg listy powyżej (reżyserzy, etc.), zarówno fizycznie (seksualnie), jak i mentalnie (światopoglądowo).
No więc jak tu kogokolwiek lubić czy szanować (z wyjątkami typu Clint Eastwood), nie wspominając już o stawianiu na piedestały.
Co w niczym nie przeszkadza mi cenić gry aktorskiej np. starego Stuhra, Bisty, Fronczewskiego czy Pokory.
A ruskich ballad czasem posłucham, ale nie jestem fanem.
----
(*) - Ostatni prawdziwi artyści (typu Giotto, Goya czy Gaudi) poumierali dość dawno. XX wiek wyprodukował na pęczki "artystów" i zaledwie kilku Artystów. Aktorzy się do tych ostatnich wg mnie nie zaliczają - przez wieki "komedianci" byli w naszej śródziemnomorskiej cywilizacji pariasami społeczeństwa; nie wiem, co się z naszą kulturą i sztuką stało, że nagle wylądowali w panteonie.
----
Wracając do tematu wątku: Evangelos Odiseas Papatanasiou (znany szerzej jako Vangelis) - to jeden z niewielu Artystów XX-ego wieku (mam niemal wszystkie jego płyty, włącznie z tak egzotycznymi nagraniami, jak prawie 9-godzinne nagranie "szkiców studyjnych"). Z ostatnich "oficjalnych" dzieł polecam Thread, Mythodeę i Rosettę, z lat nieco wcześniejszych - EL Greco (ten z 1998; jest jeszcze drugi, zupełnie inny "El Greco" z 2007), a całkiem starych - Ignacio.
Jakoś teraz pasuje mi tu wrzucić Gogola Bordello:
"Wonderlust King"
"Start Wearing Purple"
"Lifers"
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Tak mi się skojarzyło. Gdzie nie zajrzę to się chwytam za głowę.
"There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs
Się mi podobało :https://www.youtube.com/watch?v=r_6a...el=TheKiffness
Rosyjski hip-hop (sic!) - ale mi mega podchodzi.
"There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs
Aktualnie 3 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 3 gości)
Zakładki