Nie wiem czy w dobrym miejscu zamieszczam ten post,ale coś we mnie w środku krzyczy i pęka,tak BARDZO się szykowałem na ten czerwcowy wyjazd w biesy tak BARDZO chciałem Tam być że nawet zrezygnowałem z wyjazdu senatoryjnego...bo ZAWSZE od dawna BIESY były najważniejsze i praktycznie temu od iluś tam lat pod porządkowałem swoje życie ,a teraz powoli i nagle odchodzi moja wiekowa mama , a ja nic nie mogę zrobić i Muszę przy niej być do końca i zmagać się z tym sam... bo Ona miała tylko mnie a ja tylko ją i....Bieszczady....Przepraszam Was że może nie w tym miejscu i czasie pisze, ale spieszmy się kochać ludzi,-tak szybko odchodzą...
Zakładki