Pomysł wątku pojawił się w rozmowie z Duchem podczas powrotu z KIMB-u. Doszliśmy do wniosku, że za dużo w Bieszczadach hotelarzy przypadkowych, nastawionych wyłącznie na kasę, bez pasji czy przygotowania zawodowego. Efekty tej przypadkowości widzimy czasem w wątku o zakwaterowaniu - zapobieganie konfliktom i zawieranie kompromisów nie jest mocną stroną bieszczadzkich gestorów. Postanowiliśmy więc wesprzeć ich dobrą radą

Czego Wam brakuje w bieszczadzkich kwaterach, pensjonatach, gospodarstwach agroturystycznych, hotelikach etc.? Nie chodzi o podnoszenie wymagań i mnożenie luksusów, ale proste i tanie rozwiązania, które ułatwią życie gościom i pozwolą zarobić więcej gospodarzom. Poniżej 2 patenty, które bezpłatnie przekazujemy każdemu, kto zechce z nich skorzystać.

1. Stanowisko do mycia butów na zewnątrz budynku
Każdy gestor każe zdejmować zabłocone trepy przed wejściem do jego Hiltona, a każdy łazik wie, jak wygląda usuwanie bieszczadzkiego błocka w zlewie lub brodziku. A wystarczy kranik i ze 2 metry gumowego węża na podwórku.

2. Odpłatne usługi pralnicze
Pralka na godziny, czyli stawka za jeden wsad plus możliwość kupienia porcji proszku. Wyobraźcie sobie rodzinę z dwójką dzieci, która przyjeżdża na 2-tygodniowy pobyt: albo musi zabrać ze sobą pełną szafę ciuchów, albo spędzać wieczory piorąc w rękach, albo pozwolić latoroślom obrastać bieszczadzkim mchem. Ale nawet jak ktoś wędruje sam z worem, to taka półgodzinna sesja za parę złotych pozwoli znacząco ograniczyć ładunek.

Mam nadzieję, że za nami pójdą inni. Możliwe, że powstanie z tego kolejna powsimordowa kategoria, np. Dobromir Roku. Pozdrawiam