Pokaż wyniki od 1 do 10 z 23

Wątek: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

Widok wątkowy

  1. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,526

    Domyślnie Odp: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

    Piątek 15 maja

    Od rana zastanawiam się, dlaczego nam zaszkodził ów Andrzejowy pokarm dla himalaistów. Przecież Kolega nie kupił byle czego, wydał sporo forsy w ekskluzywnym, specjalistycznym paryskim sklepie, więc myśl o przeterminowanym lub o złej jakości towarze zdecydowanie wykluczam.

    Męczę się w tej hotelowej łazience, jadę do stolicy Łotwy, ale umysł już mi jasno pracuje. Wiem ! To nasza wina, żeśmy się połakomili na ów pokarm, ale chyba i Andrzeja627, że go tak bez zastanowienia kupił. "Kura z kury" to bowiem wysoce specjalistyczny specyfik dla górskich wyczynowców, przygotowany do spożywania na wysokości od 8 tys. m n.p.m. i do przyswajania przez organizm oddychający powietrzem o zmniejszonej ilości tlenu. A jedzony w innych warunkach - po prostu szkodzi !

    Dokonawszy tego naukowego odkrycia, zjadłszy dwie etopiryny i wypiwszy dwie mocne, gorące herbaty, zaczynam mieć wreszcie nadzieję, że dziś wyjdę na ludzi. A konkretnie na "kimbsmena", gdyż przecież o godz. 20-tej mamy uroczyste otwarcie VIII KIMB.
    Telefonuję do Wojtka1121 uprzedzając Go, że żyję, ale rezygnuję ze śniadania (w przeciwnym wypadku moja nieobecność w hotelowej restauracji mogłaby wywołać panikę). Doprowadzam się jakoś do socjalizmu, choć, zdaje się, nie zdążyłem czy nie zdołałem się ogolić.
    Całe szczęście, że dziś jeździmy, a nie chodzimy. Po przedwczorajszej i wczorajszej wycieczce odczuwam bowiem, że ja też mam stawy i ścięgna.
    Przed wyjazdem kupuję jeszcze 10 piw i ładuję je na tył Wojtkowej terenówki.

    Najpierw jedziemy (w tym samym składzie, co wczoraj) do Krywego. Po drodze lokalizujemy w Nasicznem siedzibę Zarządu Głównego Związku Zbieraczy Kitu, tak aby jutro jej nerwowo w ostatniej chwili nie szukać. Wskazówki od Prezesa Zarządu, kol. Mavo, są jednak bardzo precyzyjne, nie sposób tam nie trafić, pomimo że - jak każdy wie - Nasiczne to całkiem spora miejscowość. Liczy już bowiem ponad 7 domostw, a więc gdyby wszyscy mieszkali na jednej nieruchomości, to mogliby utworzyć już nie małą (do 7 lokali włącznie), ale wręcz tzw. dużą wspólnotę mieszkaniową.

    Zajeżdżamy do Krywego, a tam - ni żywego ducha. Nawet żaden pies na nas nie szczeka. Kręcimy się trochę przy Tosinej chałupie, a następnie udajemy się nad sam San, do miejsca, gdzie jeszcze na początku 1999 r. stał most. Wędruję sobie z butelką piwa w łapie, jak dres jakiś, albo Piskal. I zamiast odczuwać wstyd z tego powodu, zaczynam żałować, że nie wziąłem z samochodu drugiej.
    Dochodzimy do pozostałości ruin (przybrzeżnych) mostu, oglądamy to miejsce. Uruchamiam wspomnienia i opowiadam kolegom, co to był za most, w jakim stanie i kto głównie po nim jeździł i chodził. W m-cu wrześniu np. to już chyba tylko Tosia (jeździła) i Stały Bywalec (chodził). No, może jeszcze czasami i Długi tam się pojawiał.
    Na miejscu przekonujemy się też, iż otoczenie zmienia się bardziej dynamicznie, niż można by się spodziewać. A konkretnie: wszystko płynie - jak powiedział grecki towarzysz Panta Rei. I to "płynie" w sensie dosłownym.
    Andrzej627 wszedł bowiem na mały piaszczysty półwysep sięgający tak ze 3 m w stronę środka Sanu. I zadumał się ... Nie będę pisał nad czym, już i tak na początku tego rozdziału nieźle nafantazjowałem.
    Nad czym dumał, to dumał - Jego sprawa. W każdym razie, gdy już skończył (owo dumanie), to spostrzegł, że jego półwysep stał się wyspą, w dodatku ciągle zmniejszającą swoją powierzchnię, niczym Niemcy po dwóch wojnach światowych.
    Jedynie szybka decyzja i dwa gwałtowne skoki pozwoliły Mu wyjść z tej opresji suchą nogą (jedną). Drugą bowiem zamoczył, za co nie można Go jednak winić. Gdyby dłużej zwlekał, zamoczyłby obydwie nogi.

    Wyjeżdżając z Krywego, będąc już na Rylim spotykamy wreszcie Tosiną brzydszą połowę, czyli pana Stanisława M., de domo F. Wojtek krótko z nim o czymś rozmawia, obdarowuje sznapsem i ... jedziemy dalej.

    Wypicie drugiego piwa zaczyna napawać mnie optymizmem, już nawet na mijane kury mogę patrzeć bez wstrętu. Zrobiła się pora obiadowa, czas coś (wreszcie) dziś zjeść. Etopiryna nie jest bowiem przesadnie kaloryczna.
    W roli pilota wycieczki wiodę Wojtusiowy automobil leśną drogą nad Sanem od Sękowca do Studennego i dalej przez Rajskie aż do obwodnicy. Skręcamy w lewo, jedziemy kawałek obwodnicą i znów skręcamy w lewo. Już większość z Państwa na pewno się zorientowała, dokąd jedziemy. Tak, tak - do Terki, na pstrąga "Pod Tołstą".
    Troszkę się spóźniliśmy, gdyż możemy się tylko przywitać i od razu pożegnać z Tarniną i Maniem. Oni właśnie zjedli i jadą dalej - podziwiać Bieszczady.
    Porcje duże i smaczne, do tego piwo. Dolegliwości migrenowo - gastryczne dawno już ustąpiły, konsumpcja odbywa się na świeżym powietrzu. Nie jest źle, świat jest piękny !

    Przy stole dyskutujemy z Andrzejem627 o tym i owym. Andrzej uchodzi za trudnego i wymagającego dyskutanta, o czym niektórzy z Państwa mogli się już przekonać, a inni dopiero się przekonają. Każdego z Was to prędzej czy później czeka.
    W moim przypadku jednak ... trafiła kosa na kamień. Wytłumaczenie mojej odporności jest niezwykle proste. Obaj z Andrzejem jesteśmy zodiakalnymi Bliźniętami urodzonymi tego samego dnia: 9 czerwca (co prawda innego roku, ale magia jedności dnia i miesiąca też posiada swoją moc).

    Dalej udajemy się do Huczwic, muszę przecież jeszcze choć raz popatrzeć na Orsini. Ale Ona jest już dziś czym innym zajęta, żyje zbliżającą się wyprawą do Rumunii. Ledwie mnie zauważa, a w dodatku Piskal włazi mi w paradę. Bo w Huczwicach następuje zjednoczenie dwóch, a właściwie trzech ekip Naszego Forum: jedna jest już na miejscu w ... (ingerencja cenzury), drugą my stanowimy, a trzecią przywiózł Pastor. Pijemy piwo, podziwiamy dekarskie, wysoce (dosłownie i w przenośni) specjalistyczne dokonania Klopsika, po czym jedziemy dalej, już w dwa terenowe automobile naraz.

    Podjeżdżamy pod Chryszczatą, aby naocznie przekonać się, jak wygląda niedawno zdewastowany ukraiński obelisk. Wygląda paskudnie. Poświęcono mu już jednak na Naszym Forum odrębny wątek tematyczny, więc co ja o tym wszystkim sądzę, tam można przeczytać. Obecne oględziny tylko upewniły mnie w słuszności tego, co napisałem. Już zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby "nieznani sprawcy" po cichutku zdemontowali cały pomnik, ew. pozostawiając tylko dokładnie obtłuczony i niedający już możliwości identyfikacji sam dolny element (gdyby jego usunięcie przerosło ich możliwości techniczne) - niż dokonali tego, co dokonali, czyli po chamsku i barbarzyńsku rozp ... i zdewastowali cały istniejący obiekt. Bo to co widzieliśmy, na pewno pojednaniu polsko - ukraińskiemu nie posłuży. A raczej zaszkodzi - wystarczy kilka zdjęć w prasie ukraińskiej.

    Wracam do treści przyjemniejszych, wręcz wesołych.
    Jedziemy na Przełęcz Żebrak, na której parę godzin wcześniej Pastor i Piskal nie mogli znaleźć zakopanej przez Wojtka1121 flaszki czyli skarbu geocache. Podejrzewali Wojtka wręcz o mistyfikację, więc Wojtek postanowił sprawę zbadać osobiście i namacalnie. Oczywiście "skarb" był na swoim miejscu, o czym Wojtek natychmiast powiadomił telefonicznie Pastora (znów się bowiem rozjechaliśmy - spod Chryszczatej Pastor wrócił do Huczwic po córkę i Piskala).

    A potem bierzemy już kurs na Ustrzyki Grn.

    Punktualnie o godz. 20:00, zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem, rozpoczynamy obrady VIII KIMB. Wprawdzie spotkanie "główne" odbędzie się dopiero jutro, ale początek tej naszej transformacji ze sfery wirtualnej ( www.forum.bieszczady.info.pl ) w realną (piwo i wódka), zwanej KIMB-em - jest już dziś.
    Obradujemy w salce na górze zajazdu "Pod Caryńską", mieścimy się tam, zresztą poza nami prawie nie ma innych gości w lokalu. Są już chyba wszyscy z tych naszych Koleżanek i Kolegów, których w odrębnym wątku (pt. "Bądźmy poważni") zaznaczyłem na zielono.

    I od razu na początku dochodzi do niespodziewanego, ale bardzo miłego wydarzenia, które nadaje akcent całemu naszemu dzisiejszemu spotkaniu. Myślę, iż mogę o tym napisać. Tarnina i Manio ogłaszają nam publicznie, że akurat obchodzą 5-tą rocznicę swojego poznania się, jako że doszło do niego w 2004 r. ... na III KIMB w Sękowcu. Z tej okazji stawiają nam flaszkę bardzo dobrej wódki (nazwę zapomniałem, ale smaku - nie), a my śpiewamy Im "sto lat", a potem jeszcze "niech Im gwiazda pomyślności nigdy nie zagaśnie".

    A wszyscy nieobecni tego dnia na VIII KIMB proszeni są, aby odśpiewali dla Tarniny i Mania (prywatnie: Anety i Mariusza) wyżej wymienione pieśni biesiadne - właśnie teraz, w tej chwili, na zakończenie lektury tego rozdziału.


    CDN
    Ostatnio edytowane przez Stały Bywalec ; 31-05-2009 o 15:57
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 05-02-2010, 20:35
  2. Zasady przyszłego głosowania - wyboru miejsca VIII KIMB
    Przez Stały Bywalec w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 22-12-2008, 20:44
  3. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 9 - 29 września 2007 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 54
    Ostatni post / autor: 22-12-2008, 08:27
  4. Niedługa relacja z niedługiego pobytu w Bieszczadach (12 - 20 maja 2008 r.)
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 14-06-2008, 23:57
  5. Relacja z pobytu w Bieszczadach od 15.09. do 6.10.2004 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 19-10-2004, 21:50

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •