Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3
Pokaż wyniki od 21 do 23 z 23

Wątek: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

  1. #21
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Odp: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

    Dziękuję Wam za życzenia urodzinowe - i te złożone publicznie, i te przez priv. Urodzin nie obchodzę, jeśli nie są "okrągłe" (a te nie były). Natomiast o dacie urodzin napisałem tylko pod wrażeniem chwili, nie często bowiem spotyka się w życiu człowieka posiadającego identyczny horoskop (na ten sam dzień i miesiąc urodzin). A ja takiego osobnika właśnie na ostatnim KIMB-ie spotkałem.

    Czas jednak powrócić do głównego tematu i wreszcie skończyć tę relację. Zatem - ad rem.

    Niedziela 17 maja

    Po wczorajszo - dzisiejszych emocjach KIMB i odpoczynku po nich wygrzebuję się wreszcie z hotelu ok. godz. 11-tej. W centrum Ustrzyk Grn. (małe UG też mają swoje centrum) stoi busik. Pytam pana kierowcę, czy nie pojechałby do Wołosatego.
    - A ilu was ? - pyta.
    - Raz - odpowiadam.
    Szef pojazdu zasępił się i wymienił sumę nieprzekraczającą ceny wina dla niezamożnych studentów. Jeszcze nie dokończył, gdy już siedziałem w busie (bałem się, że zmieni zdanie). Ale pan się nie rozmyślił. Wcześniej widać na mnie popatrzył i ocenił: wietnamski dżins, teczka raportówka (widać nie stać go na plecak), jeden kijek trekkingowy (na drugi pewnie dopiero sobie odkłada), to i opłaty nie chciał wysokiej. Podwiózł mnie pod sam punkt kasowy BdPN w Wołosatem.

    I w tę oto przepiękną pogodę wędruję sobie niebieskim szlakiem na przełęcz pod Tarnicą, żółtym szlakiem na Tarnicę wchodzę i z niej schodzę, a następnie czerwonym szlakiem udaję się przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Górnych.
    Tyle tytułem streszczenia, a teraz garść szczegółów.

    Na szczycie dość dużo ludzi. Wprawdzie to jeszcze nie sezon, ale piękna niedziela majowa również potrafi przyciągnąć turystów. Na szczęście nie ma tzw. grup "przymusowo zorganizowanych", czyli wycieczek szkolnych.
    Piję sobie niespiesznie piwo, coś tam doradzam jakimś bieszczadzkim nowicjuszom, robię tez zdjęcia zakochanej parze - z ich aparatu, nie mogłem patrzeć, jak wcześniej tylko się pstrykali nawzajem. Należą się im przecież także fotografie, na których są razem.

    Szerokim Wierchem bardzo przyjemnie się wędruje w stronę Ustrzyk Grn. W przeciwnym kierunku - zapewne trochę trudniej, zawsze to nieco pod górkę. Mijam się z dwoma paniami właśnie idącymi w stronę Tarnicy - widzę, że im (szczególnie jednej) coś ciężko się dziś wędruje. Wątpię, czy dojdą choć do przełęczy.
    I faktycznie. Gdy sobie siedzę pod wiatą w lesie i piję drugie piwo (Piskal kiwa teraz pewnie głową z politowaniem), znów dostrzegam owe niewiasty, które chyba zawróciły zaraz po minięciu mnie na połoninie.
    I coś mi odbiło, że zachowałem się niezbyt grzecznie - nie każdy w końcu jest nastawiony na odbiór kpiąco - rubasznego warszawskiego humoru.

    Jedna z tych pań (właśnie ta, której gorzej się szło) była ubrana w sposób turystycznie wręcz "wypasiony", że użyję tego neologizmu. Buty do wejścia na Mount Everest, nieprzemakalne spodnie i kurtka (komplet), plecak - wszystko to pochodziło z dobrego sklepu i tak na oko kosztowało co najmniej 2,5 tys. zł. Natomiast w rażącym kontraście do owego wysoce specjalistycznego ekwipunku pozostawały kijki trekkingowe, a raczej ich substytut. Owa pani używała bowiem w ich roli zwykłych leśnych badyli, i to takich długich, grubych, poskręcanych i sękatych.

    - A w jakimże to "Podróżniku" czy "Decathlonie" sprzedają takie kijki trekkingowe ? - zapytałem, gdy ich właścicielka przechodziła obok wiaty.
    Myślałem, że po takim "zagajeniu przeze mnie rozmowy" panie spoczną obok i przestanę się nudzić. I pewnie by tak się stało, gdyby nie to moje "grubiaństwo". Pani nie raczyła nic odpowiedzieć, spojrzała na mnie wyniośle i powędrowała dalej w dół. A razem z nią jej towarzyszka.
    Niedługo potem je wyprzedziłem, ale już przezornie się nie odzywałem.
    W tym miejscu okazuję skruchę i wyjaśniam, że na taką "odzywkę" pozwoliłem sobie tylko widząc ów kosztowny i nieprzeciętny ekwipunek tej damy. Gdyby podobnymi "kijami z lasu" podpierał się ktoś biednie czy przeciętnie ubrany, nawet by mi to do głowy nie przyszło.

    Po zejściu do Ustrzyk Grn. zjadłem solidny obiad w zajeździe "Pod Caryńską". A wieczorem - tamże - wypiliśmy pokimbowe piwo w gronie: Marcowy z Anglikiem, Długi z Asią, Hero, Wojtek i Andrzej cyferki oraz ja.

    Poniedziałek 18 maja

    Zaczęło się nieszczególnie. Prawie dwie godziny stałem (jak panu młodemu na weselu) przy Kremenarosie, czekając na okazję w stronę Wetliny. Wreszcie nadjechał niezawodny bieszczadzki busik (wracał z Wołosatego) i się nim zabrałem.

    W Wetlinie wszedłem na zielony szlak i przeszedłem nim cały Dział, aż do Małej Rawki. Pogoda piękna, spotkałem zero osób. Poniedziałek poza sezonem.
    Podobnie na Małej Rawce - tylko jedna para zmierzająca do Wetliny trasą, którą właśnie przyszedłem. Posiedziałem, odpocząłem (chociaż nie było po czym), wypiłem drugie piwo (pierwsze było zaraz za punktem kasowym). Piskal znów teraz pewnie parska kpiącym śmiechem.
    Następnie zszedłem (też zielonym szlakiem) do bacówki "Pod Małą Rawką", gdzie się trochę posiliłem, zostawiając sobie jednakże w żołądku miejsce na obiad "właściwy" w ZPC w UG.

    W drodze już do Przełęczy Wyżniańskiej przyplątał się do mnie schroniskowy pies i za nic nie chciał mnie opuścić - wędrował ze mną, coraz bardziej oddalając się od domu. Tłumaczyłem mu, że ja osobiście wolę koty niż psy, ale to nie skutkowało, najwyraźniej mi nie wierzył. Wreszcie trafił się ktoś idący w przeciwnym kierunku, w stronę bacówki. Dałem wtedy wilczurkowi krótkie polecenie "pies - do domu, idź z panem !" i ... poskutkowało.

    Na Przełęczy Wyżniańskiej wyczytałem na przystanku PKS, że za ok. godzinę (przed 19-tą) będę miał autobus do Ustrzyk Grn. Dobre i to.
    Jednak oznaką, że dzisiejszy pech komunikacyjny mnie już opuścił było to, że akurat na parkingu na przełęczy zjawili się trzej młodzi faceci ze Śląska, jadący w kierunku Ustrzyk Grn. i dalej. Zabrałem się z nimi, w rewanżu zapraszając ich do ZPC w UG.
    Przy okazji dokonałem "operacyjnego werbunku" do Naszego Forum. Jeden z tych kolegów już się nawet zalogował jako "czasoprzestrzenny", napisał nawet do mnie na priv., ale publicznie jeszcze nic. To już mój trzeci werbunek do Naszego Forum - poprzednie to Duch Przeszłości i Piskal. Szczegółów tamtych dwóch werbunków już nie pamiętam, ale Admin ma założone teczki i w każdej chwili można wszystko sprawdzić.

    A potem doznałem szoku.
    Już po odjeździe owych kolegów z Będzina, do ZPC nadeszli Długi i Asia. Zaczęliśmy sobie bieszczadzką pogawędkę, podczas której okazało się, że moja pierwsza wielka miłość to ... ich dobra przyjaciółka. Więcej na ten temat piszę na samym początku niniejszej relacji (post nr 1).

    Wtorek 19 maja

    Nigdzie nie idę i w zasadzie nic nie robię. Jutro czeka mnie całodzienna praca kierowcy.
    Interweniuję tylko w sprawie jakichś zapomnianych "gadżetów" - Pastora (w ZPC) i Piskala (w Kremenarosie). Ten pierwszy okazuje się w końcu już być odnalezionym w Krakowie (alarm był tylko ćwiczebny), ten drugi jednak faktycznie odzyskuję.
    Akurat coś mi się przypomniało: Pastorze, oddałeś (komu trzeba) "kwit" ? Obiecałeś, że wkrótce to zrobisz i obiecałeś też, że poinformujesz mnie o tym (a jak dotąd ... cisza). To drobiazg, ale dla mnie o charakterze prestiżowym.

    Potem wybieram sobie w Ustrzykach Grn. różne malownicze miejsca, siadam w nich na słoneczku i pochłaniam cały "Przystanek Bieszczady bez litości" Andrzeja Potockiego.
    I tak do wieczora, z przerwą na obiad (oczywiście w ZPC).

    Środa 20 maja

    Powrót do Warszawy.
    Najpierw jadę do Sękowca po Piskala. W Nasicznem - halt, kontrola przez SG. Wszystko okazuje się jednak być "okay", więc po niedługiej rozmowie mnie puszczają.
    W Ustrzykach Dolnych odbieram zamówiony ponad tydzień wcześniej towar zza wschodniej granicy. Do tej pory stoi nietknięty w barku (nie było okazji).

    Podróż upłynęła bez najmniejszych komplikacji, przy okazji dokonałem małego odkrycia, z którym teraz. się podzielę z innymi kierowcami zmierzającymi z Rzeszowa w stronę Warszawy, ale nie przez Radom, tylko przez Tarnobrzeg.
    Otóż nie ma co się pchać E371 (9) aż pod samą Wisłę, aby tuż przed nią zjechać ślimakiem w kierunku Tarnobrzega. Lepiej w miejscowości Jadachy, zaraz za przejazdem kolejowym i przydrożnym zajazdem, skręcić w prawo i lokalnymi szosami dojechać do samego Tarnobrzega. Jest to spory skrót, droga w miarę dobra, oznakowanie takie, że zabłądzić nie sposób. Piskal wprawdzie już rozłożył mapę samochodową i był gotów wystąpić w roli pilota, ale okazało się to niepotrzebne. Upewniał mnie tylko (po nazwach mijanych wsi), że dobrze jadę.

    Odstawiłem Kolegę na Dworzec Zachodni na pociąg do Torunia i ... wróciłem do swojego domu. Do żony, córki i bieszczadzkiego w 100% kota. I do szarości dnia powszedniego.

    KONIEC

    .
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  2. #22
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

    Ale jest co wspominać i to najważniejsze, do NASTĘPNEGO RAZU!

  3. #23
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Moja własna relacja z VIII KIMB, a nawet z całego pobytu w Bieszczadach.

    Fajnie się czytało. Jak będziecie jesienią bisować w Sekowcu, ja zacznę swoje wspominki.
    Pozdrawiam i jak będę w Warszawie to i może okazja będzie ?
    bertrand236

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 13 września - 7 października 2009 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 05-02-2010, 20:35
  2. Zasady przyszłego głosowania - wyboru miejsca VIII KIMB
    Przez Stały Bywalec w dziale Spotkania i sprawy forumowe
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 22-12-2008, 20:44
  3. Relacja z pobytu w Bieszczadach w dn. 9 - 29 września 2007 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 54
    Ostatni post / autor: 22-12-2008, 08:27
  4. Niedługa relacja z niedługiego pobytu w Bieszczadach (12 - 20 maja 2008 r.)
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 14-06-2008, 23:57
  5. Relacja z pobytu w Bieszczadach od 15.09. do 6.10.2004 r.
    Przez Stały Bywalec w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 19-10-2004, 21:50

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •