Uff nic nie piszesz o moim świerczku
a taka byłam dumna!!!![]()
Uff nic nie piszesz o moim świerczku
a taka byłam dumna!!!![]()
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Skoro się domagasz to mogę dopisać. Krysia też chciała drwa na ogisko przynieść i przyniosła - jakieś gałęzie z żywego świerczka. Tym razem skorzystałem tylko z kary pouczenia. Poskutkowało, bo do końca wyjazdu ten karygodny czyn się nie powtórzył![]()
Marcin
Godzinę rąbała, pot ze mnie kapał, bo siekiera była tępa i ciężka i w ogóle!!!
Po godzinie ja (KOBIETA!!!) przytargałam z językiem na plecach, sapiąca i cała dumna!!!
i co?i zamiast wow, ale ty dobra, silna, zdolna cokolwiek, to dostałam ten teges no wiecie!!!
Poskutkowało-do końca wyjazdu nie chwyciłam za siekierę![]()
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Rozdział VIII Poranne botanizowanie
Nic tak nie poprawia samopoczucia jak poranne botanizowanie. Gdy tylko słońce zaczęło się dobijać do mojego namiotu wywlekłem się na zewnatrz. Rześkie poranne powietrze zachęcało do wdziania portek na dupsko i wyruszenia ku wapiennym skałkom. Zanim ruszyłem podszedłem do ogniska by w popiele wygrzebać odrobinę żaru. Podrzuciłem kilka suchych świerkowych gałązek. Parę dmuchnięć i błysnął nieśmiale płomyczek. Z rozpadlin w wapiennej skale wygramoliła się zmarznięta po nocy samica traszki karpackiej. Mała sesja i można jej było skrócić o kilka godzin podróż do pobliskiej sadzawki. Włochate skulone przed mrozem kwiaty sasanek alpejskich zaczęły rozwijać się do słońca. Utrzymała się wieczorna szklistość powietrza. Doskonale było widać dalekie pasma górskie na pograniczu ukraińsko-rumuńskim. Wreszcie znalazła się chwila by dokładniej zająć się wapienną grzędą. Na trawiastych półkach spod śniegu wyłaziły krokusy. Pomiędzy jałowcami, kosówką i olchą zieloną udało się znaleść również typowo leśne rośliny jak żywiec gruczołowaty, zawilec gajowy czy kokorycz pełna. Na skałkach rosło kilka kęp paprotnika ostrego i sporo skalnicy gronkowej. Jaślinki węgierskie i omiegi karpackie dopiero wypuszczały pąki. Gdy wróciłem obozowe towarzystwo szykowało się już do śniadania. Herbata, kilka pajd ze smalcem i można było zwijać namiot.
Ostatnio edytowane przez marcins ; 28-12-2009 o 22:44
Marcin
Rozdział IX Drapieżca
Po śniadaniu szybko wrzucilismy całe toboły do samochodu i ruszyliśmy spacerkiem w górę, miejscami niebieskim szlakiem, ku przełęczy Şaua Gărgălău. Pośród alpejskich muraw, borówczysk i jałowcowych zarośli biało rozkwitały kępy sasanek alpejskich. Na wilgotnym zboczu wypatrzyłem kilka tłustoszy alpejskich - drapieżców czatujących ze swym lepem na nieświadome zagrożenia drobne pajęczaki i owady. Ścieżka wyżej wiodła wzdłuż roztopowego strumienia z zimną i czystą wodą. W niewielkich rozlewiskach żaby trawne poskładały szkliście przejrzysty skrzek. Nad brzegami polowały biegacze urozmaicone. Pośród wilgotnych kamieni kwitły miniaturowych rozmiarów jaskry alpejskie. Zostający w tyle Krysia i Irek dogonili mnie dopiero gdy wylegiwałem się w kwitnących łanach szafranów Heuffela. Nic tak nie motywuje do zalegnięcia w trawie jak ranne słońce i krokusy. Każdy przybrał jakąś leżącą pozycję. Ale nie można było leżeć wiecznie wśród dorodnych krokusów i trzeba było ruszać dalej. Wśród pożółkłych traw wypatrzyłem jeszcze kilka goryczek bezłodygowych i prawie byliśmy na przełęczy. Za nami z tyłu pozostawał cały kocioł polodowcowy z małym z tej wysokości jeziorem Izvoru Bistriţei na dnie. Kawałek podejścia po łagodnej połoninie i dotarliśmy do przełęczy, gdzie trzeba było się zastanawiać czy ruszamy na zachód czy na południowy wschód.
Marcin
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Rozdział X Płacz
Na przełęczy rozpoczęło się wylegiwanie przy smaku piwka. W dolinach na południu zieleniły się młodymi liśćmi bukowe lasy. Również niższe partie połonin były już żywo zielone. Przy głównej grani było sporo śniegu jeszcze, a zaciągający wiaterek był raczej chłodny. Krysia i Irek wybrali opcję opalania, a ja ruszyłem ku pobliskim skałkom szukać czegoś ciekawego. Znalazłem pełzającą po skałach wierzbę Kitaibela zwaną również wierzbą wykrojoną. W szczelinach skał kwitły różowo miniaturowych rozmiarów pierwiosnki maleńkie. Na trawiastych pułeczkach ku słońcu otwierały się wielki kielichy goryczek bezłodygowych. Z Irkiem przestudiowaliśmy mapę i postanowiliśmy, że ruszamy na zachód ku jednemu z pomniejszych szczytów - Vf. Galaţului. Z głównej grani mamy wspaniałe widoki na kotły polodowcowe po północnej stronie. Daleko na północy za Górami Marmaroskimi widać pasmo Czarnohory...
Marcin
Ech tylko pozazdrościć wyprawy a fotki świetne:)
Te kielichy kwiatowe w zbliżeniu wydaja się ogromne,dopiero fotka na której pstrykasz te cuda pokazuje ich skalę.Niezwykłe okazy i jakie wytrwałe !
WUKA
www.wukowiersze.pl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki