To że są równi i równiejsi wiadomo nie od dziś. Niemniej dziwić może zachowanie dyrekcji BdPN, zwłaszcza w kontekście np. zakazu lotów paralotniami nad parkiem bądź wprowadzania do parku psów na smyczy...
Miejsce akcji: Dolina Moczarnego (ścisły rezerwat)
Czas akcji: weekend Bożego Ciała 2009
W Dolinę wjeżdżają samochody. W domku należącym do BdPN impreza na całego. Muzyka gra, wódeczki nie brakuje. Ponoć to prezydent jednego z większych miast podkarpackich ze swoimi znajomymi.
Innym razem - jakiś rok lub dwa temu.
Jeden z księży stacjonujących w Bieszczadach Wysokich wybrał się na spacer w dolinę. Tak, wiemy - nie wolno. W domku BdPN imprezka, głośna muzyka. Nagle ktoś z domku do niego podchodzi i opieprza że tu nie wolno chodzić, że to teren zamknięty dla ruchu turystycznego. Żałosne...
Nienawidzę obłudy.
Skoro to rezerwat ścisły i nie wolno tam wejść żadnym turystom, ani nawet miejscowym (a dla niektórych to las jak każdy inny) to dlaczego wolno tam urządzać imprezki z głośną muzyką?
Ja po takich akcjach mam coraz mniejsze opory przed wejściem w Dolinę. Na wszelki wypadek zabiorę aparat, porobię zdjęcia (jeśli będzie komu robić) i w przypadku kiedy straż parkowa zechce mi dać mandat pójdę do sądu.
Wk... się. No.![]()
Zakładki