Jeszcze pół godzinki asfaltem i kółko się zamknęło. Jedziemy do Mucznego do Wilczej Jamy na obiad. Jeszcze tam nie byłem. Bertrand tyle razy zachwalał tamtejszą kuchnię, że w końcu należało spróbować. Jesteśmy praktycznie jedynymi gośćmi. Pytam,, czy można zapłacić kartą? Niestety. No to zabieramy się. Ale Gospodyni nas zatrzymuje. Zapłacicie nam przelewem. Po powrocie do domu. No to zostaliśmy. I to była dobra decyzja. Jedzenie bardzo smaczne, naleśniki - poezja. Joanna tradycyjnie zaczęła od żurku. Chwali smak, aromat i tę delikatną nutę czosnku. Nie wiem, czy to z zupy, czy z bukietu na stole. Zachwycamy się obrusami. Część z nich to dobra, stara robota hafciarska na starym, ręcznie tkanym płótnie. Po posiłku dostajemy wizytówkę z numerem konta i rachunek. To był naprawdę miły dzień.



Odpowiedz z cytatem
Zakładki