A czy zdarzyło się żeby reszta ekipy z Tarnobrzega nie przybyła na jakiś KIMB ???![]()
"Człowiek, narodzony z niewiasty, dni krótkich jest i pełen kłopotu" Hi 14.2
Szanownych Moderatorów uprzejmie proszę o wyp...nie 5-ciu powyższych postów jako zupełnie nie na temat, a w dodatku bardzo zakłócających przygotowania do zbliżającego się już tuż - tuż II etapu VIII KIMB.
![]()
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
Mam cichą nadzieję, że Tarnina i Manio nas nie zawiodą.
W końcu mają, było nie było, pewne wspomnienia z KIMB - właśnie w Sękowcu ...
![]()
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
W przeddzień mojego wyjazdu w Bieszczady lista osób deklarujących uczestnictwo w II części VIII KIMB przedstawia się następująco (wg kolejności zapisów):
19 września (9 osób)
1) Stały Bywalec + 2,
2) Piskal + 1,
3) Andrzej627 + 1,
4) Wojtek1121,
5) Andsiejk.
26 września (8 osób)
1) Stały Bywalec + 1,
2) Pastor + 2,
3) Wojtek1121,
4) Iza,
5) Dorota z Krakowa.
Proszę o kolejne zapisy.
Ostrzeżenie: członkowie Naszego Forum obecni w ww. dniach w Bieszczadach, którzy nie przybędą na KIMB, otrzymają naganę z wpisem do akt Forum![]()
Serdecznie pozdrawiam
Stały Bywalec.
Pozdrawia Was także mój druh
Jastrząb z Otrytu
Życzę owocnych obrad a trochę żal, że obie części "dogrywki" KIMB-u odbywają się we wrześniu.
pozdrawiam
Marek
Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły...
...Gdy skrzydłem cię musną już jesteś ich bratem
Siedzę na walizkach. Są to raczej torby podróżne, śpiwory, materace i inne biwakowe akcesoria.
O rany, jak się waham. I po co ja tam jadę?!... Bieszczady – wieloletnia szajba Andrzeja. Ja nigdy tam nie byłam. Zawsze wolałam leniwe plaże. To ma być dla mnie ten pierwszy raz.
Obejrzałam sobie film krajoznawczo-naukowy – „Prawdziwe Bieszczady” i widzę, że to jak dobrze mi znane Pireneje tyle, że w zdecydowanie mniejszym wymiarze.
I co ja tam będę robić? Nie chcę brać górskich butów ani kijków – po górach chodzić nie będę!
W czasie naszego trzykrotnego pobytu w Pirenejach Andrzej tak mnie pogonił po trudnych i stromych szlakach, tak dał mi do wiwatu, że postanowiłam raz na zawsze: w góry pójść ani myślę.
Więc co ja tam będę robić? Andrzej jedzie na spotkanie KIMBu – Kongresu Internautów Miłośników Bieszczadów. To w historii forum kolejne tego typu spotkanie. On zna tu wszystkich, wszyscy znają jego. A ja, co? Obca, pierwszy raz w Bieszczadach, a do tego jeszcze nietrunkowa. Intruz i tyle. To już lepiej zostanę w domu.
Andrzej mnie namawia. Rezerwuje dla mnie komfortowy pokój z tarasem w eleganckiej willi w Wetlinie. Jest pewien, że będzie mi się tam podobało. Na nieśmiałą obietnicę, że w nocy po spotkaniu Kimbowiczów przy ognisku, przy gitarze, przy gorzale, będę skłonna przespać się w namiocie, Andrzej biegnie kupić namiot większy, chociaż ma już przenośny, jednoosobowy. Dokupuje jeszcze cieplejszy śpiwór i wygodniejszy materac. A wszystko to na jedną noc.
Stary Bywalec zapowiada, że jeśli ja spędzę noc w namiocie, to on się wyprawi zimą w Himalaje. Widzę, że się nie wymigam i będę musiała zamienić wygodne i ciepłe łóżeczko na problematycznie wygodny i ciepły namiot. Dobrze, że tylko na jedną noc.
W poniedziałek, zaraz po przyjeździe do Wetliny, Andrzej robi dla mnie objazd po okolicznych miejscowościach. Zwiedzam Bieszczady z okien samochodu. Nazwy mijanych miasteczek i wiosek, jak również nazwy gór mieszają mi się w głowie.
Najpierw jedziemy do Sękowca powitać pierwszych Kimbowiczów. Jest już Stały Bywalec i Rysiek z Radomia. Na kawę przychodzi również pani Basia, prowadząca ośrodek domków, w których zakwaterowani zostaną pozostali Kimbowicze.
Po kawie jedziemy wszyscy do Ustrzyk Dolnych, w których to stały Bywalec lubi robić zakupy. Ja trzymam siatkę, do której nachalni Ukraińcy pakują mi jeden przez drugiego flaszki gorzały, a do Andrzeja wyciągają ręce – no to, płać pan.
W Mucznej spotykamy się z Lucyną i innymi forumowiczami. Oni decydują się wejść na trasę. My kontynuujemy rekonesans samochodem. Zajadam się tutejszymi rarytasami takimi, jak placki ziemniaczane, ruskie pierogi czy jagody ze śmietaną.
Nadeszła sobota. Denerwowałam się jak diabli. Jak sobie poradzę w tym towarzystwie mocno gorzałkujących bez kropli alkoholu? Andrzej przywiózł mnie do Sękowca. Wojtek przywitał mnie w progu swojego domku moim ulubionym sernikiem i chałwą. Poznałam resztę Kimbowiczów: Małgosię – żonę Stałego Bywalca, legendarnego Mania z gitarą, który przybył z Tarniną, Piskala i Wojtka z Torunia, Jurka. Siedziała też z nami Ula – bufetowa. Był też Bazyl ze swoją córeczką.
Stały Bywalec powitał i pozdrowił w krótkich słowach wszystkich przybyłych Kimbowiczów. Kimbowicze popili to gorzałą. Ogień płonął wesoło. Na ruszt wrzucono mięsiwa. Manio pięknie śpiewał. Piwo lało się strumieniami. Urokliwy, niepowtarzalny nastrój.
Absolutnie nie czułam się obco. Czułam się jak wśród swoich, wśród bliskich. Jakbym znała tych ludzi od zawsze.
„Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły...
...Gdy skrzydłem cię musną już jesteś ich bratem”
Noc w namiocie przebiegła bez żadnych przygód. Może tylko to, że mój wygodny i miękki materac leżał na na nierównej powierzchni i ja zsuwałam się z niego, śpiąc na gołej ziemi.
A więc, Stały Bywalcze, słowo się rzekło, musisz jechać w Himalaje.
W niedzielę Wojtek zorganizował nam – byli jeszcze Ela i Adam z Sanoka – piękną przejażdżkę swym terenowym samochodem po terenach bezludnych i dzikich.
I tak poznałam Bieszczady w ich prawdziwej, niepowtarzalnej krasie. Porównując z Pirenejami są to góry mniej rozległe i dużo niższe, ale za to są one zdecydowanie bardziej opustoszałe, bardziej dzikie.
- Moja Ty Bieszczadniczko – ze wzruszeniem nazwał mnie tak Andrzej, widząc jak stoję zauroczona widokiem i wodzę wzrokiem po otaczających mnie zewsząd górskich graniach poprzerywanych płatami połonin. Stałam tak oczarowana, bez tchu, w uniesieniu, a Andrzej stał obok szczęśliwy – dzieliłam jego pasję.
Tak więc piękno gór i piękno atmosfery braci bieszczadzkiej, oto co uderzyło mnie najsilniej. Brać bieszczadzka to ludzie niebywale serdeczni, otwarci, szczerzy, życzliwi. Dziękując Wam za tak mocne, niepowtarzalne chwile, pozdrawiam Was teraz z całą moją sympatią i do zobaczenia, bo... bo do Bieszczadów się wraca.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki