Wystarczyło przeczytać Main Kampf opublikowane w 1925 i 1927.
To bardzo infantylne uproszczenie.
Tak to by można ew.uznać, gdyby niemieccy wyborcy (w swojej masie) znali w 1933 r. zamierzenia Hitlera. Ale tego to nawet sam Hitler wówczas nie znał. Jak pisał zmarły niedawno prof. Paweł Wieczorkiewicz, historyczne wydarzenia zapoczątkowane 1.09.1939 r. mogłyby mieć zupełnie inny przebieg.
Autor owej niefortunnej wypowiedzi pomija też fakt, że przecież na NSDAP w ostatnich wolnych wyborach w Republice Weimarskiej oddało głos chyba tylko ok. 1/3 głosujących (czyli 2/3 głosujących bynajmniej nie chciało władzy Hitlera), a poza tym był też jakiś (pewnie całkiem spory) procent osób, które w ogóle nie wzięły udziału w wyborach.
hehehe no właśnie, po co wiec wybierać kogoś kto bełkocze?
Swoboda atakuje polskie media na Wołyniu
Ukraińscy nacjonaliści z przyznającej się do kultu SS partii "Swoboda" atakują wydawaną w Łucku na Ukrainie polsko-ukraińską gazetę "Monitor Wołyński". "Swoboda" twierdzi, że gazeta znieważa mieszkańców Wołynia, obarczając UPA odpowiedzialnością za ludobójstwo Polaków w czasie II wojny światowej.
W oświadczeniu zamieszczonym na swojej stronie nacjonaliści domagają się od redaktora naczelnego gazety Walentego Wakoluka oficjalnych przeprosin w związku z opublikowanym w gazecie tekstem "Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary". W tekście tym (zamieszczonym poniżej) Wakoluk przypomina wydarzenia z 11 lipca 1943 r. (tzw. "krwawa niedziela") - kulminacji wołyńskiego ludobójstwa, dokonanego przez UPA na polskiej ludności Wołynia.
Swoboda zarzuca autorowi artykułu, że napisał go pod dyktando z Polski. Świadczyć o tym ma użyta w artykule frazeologia, jak i fakt, że gazeta jest współfinansowana przez stronę polską. "Swoboda" uważa również, że artykuł jest kontynuacją anty-ukraińskiej kampanii, z jaką mamy do czynienia w Polsce od czasu przyjęcia przez Sejm Rzeczypospolitej uchwały "O tragicznym losie Polaków na Kresach Wschodnich" (15.07.09).
Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, która współfinansuje gazetę odrzuca zarzuty nacjonalistów, nazywając je absurdalnymi. - Nasza organizacja wspomaga dziesiątki tytułów wydawanych przez mniejszość polską w krajach b. ZSSR - mówi wiceprezes Fundacji, Rafał Dzięciołowski. - Nigdy nie ingerujemy w treść artykułów. Dziwię się tym protestom, bo Walenty Wakoluk jest naprawdę wielkim przyjacielem Ukraińców, mimo iż mógłby mieć wszelkie powody do tego, by nie odczuwać do nich sympatii. Jego rodzina została wymordowana przez UPA w czasie II Wojny Światowej - przypomina Dzięciołowski.
A teraz wspominany tekst, przyznaje że czytałem wiele ale tak dobrze dobranych słów i mądrze wypowiedzianych argumentów nie widziałem.
Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary
"W interesie naszych narodów leży znormalizowanie naszych stosunków,
co wymaga powiedzenia sobie w oczy całej prawdy - ale tylko prawdy."
Jerzy Giedroyć.
Niestety, w nielicznych tylko mediach mówi się o tragedii wołyńskiej, istnieje wokół tego tematu jakaś dziwna zmowa milczenia. A przecież Polacy nie są nienawistni w stosunku do Ukrainy. Zrozumiałe jest polskie oczekiwanie, by wolna Ukraina dostrzegła i uszanowała nasze uczucia i racje w tej sprawie. Nie można budować przyjaźni z innym państwem przemilczając taką tragedię. Żaden cel, ani żadna wartość, nawet tak szczytna jak wolność i suwerenność narodu, nie może usprawiedliwiać ludobójstwa, rzezi cywilów, przemocy i gwałtów. Niezwykle głębokiej i złożonej sprawy prawdziwego, a nie fasadowego pojednania obu narodów nie da się zadekretować przez przywódców politycznych Polski i Ukrainy. Próby odgórnego przyspieszania tego procesu skazane są na protesty ze strony różnych odłamów ukraińskiego społeczeństwa, w odczuciu których - naciska się Ukraińców, by przeprosili Polaków.
Ale czas robi swoje i definicja ludobójstwa, po pewnym czasie, po zmianie generacji i odejściu już tak nielicznych świadkόw, może się przekształcić w łagodniejsza i ogólniejsza frazę - "nieporozumienie lokalne" Polakόw i Ukraińcόw. Metamorfozę tę uzasadnia się ogόlnym dobrem przyszłych pokoleń, ktόrym przyszło żyć i budować wspόlny "europejski dom". A tym - którzy jeszcze żyją lub chowają w sobie pamięć - robi się niezręcznie za swoją obecność na tej, politycznie poprawnej "uczcie życiowej". Zbrodnia niekarana rodzi następną. Zabija się pamięć o raz już zabitych, bezbronnych w swych , często jedynie symbolicznych grobach. Oni to właśnie przez nas żywych wołają o sprawiedliwość, czyniąc z nas - tak Polaków jak i Ukraińców - straż przednią pamięci Narodów.
11 lipca 1943 roku oddziały UPA z zawołaniem "śmierć Lachom" dokonały zorganizowanego ataku na polskie miejscowości Wołynia. Podjętą na zimno i ze zbrodniczym wyrachowaniem strategią dowództwa lokalnej UPA było "oczyszczenie zaplecza". Ludność polska potraktowana została jako "wróg wewnętrzny", którego z wojskowego punktu widzenia należy bezwzględnie zniszczyć.
Otaczano napadniętą wieś, aby uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, a dalej dochodziło do rzezi, w czasie której ludność polska ginęła w okrutny sposόb. Napadnięte wsie były palone w celu uniemożliwienia ponownego osiedlenia. Polacy, ktόrych wymordowano na Wołyniu, nie należeli do żadnej podziemnej zbrojnej formacji, nie byli żołnierzami AK, ani też przedwojennymi osadnikami wojskowymi, ktόrych represjonowano jeszcze za "pierwszych sowietόw". Eksterminowana była w większości bezbronna ludność chłopska - mieszkańcy wsi odległych od miast, którzy nie mogli liczyć na niczyją pomoc. Poza zasięgiem polskiej samoobrony bycie Polakiem na rozległych obszarach Wołynia - oznaczało automatyczny wyrok śmierci. Bandyci mordowali także Żydów, Czechów i Ukraińców nieprzychylnych UPA i pomagających Polakom. Dużo ofiar było także wśród osób z małżeństw mieszanych.
Zamordowanym należy się cześć i chrześcijańskie groby... i modlitwa...
Walenty Wakoluk
http://www.kresy.pl/wydarzenia?zobac...dia-na-wolyniu
Niestety,jak pokazała historia i II WŚ niemiecki czytelnik z tamtych czasów nie postrzegał MK podobnie do Ciebie,a wręcz przeciwnie,do końca wojny wierzył w te bzdury(a część Niemców wierzy do dzisiaj).
Ale wracając do tematu,bardzo dobrze,że rajdu nie wpuszczono do Polski,ale należelo powiadomić ich troszkę wcześniej,tak by mogli zmienic trasę do Monachium np.przez Słowację.
zaxid.netNatomiast nie rozumie Lew Zacharczyszyn też działań polskiej strony: "Uczestnicy maratonu to dzieci, a nie politycy, nie ekstremiści".
... i tymi słowami potwierdza jaką obrzydliwą i zaplanowaną prowokacją był ów rajd.
Miałeś rację - 37% (230 mandatów) dla NSDAP to wynik wyborów z lipca 1932 r. W ostatnich wyborach przed mianowaniem kanclerzem Hitlera (tj. przed 30 I 1933), w listopadzie 1932 r., NSDAP otrzymała 33% głosów. Z tym że jeśli mówimy o rekordowym poparciu, to naziści mieli je właśnie podczas wyborów lipcowych. Stąd np. mnie na studiach na historii uczono, że przed przejęciem władzy przez Hitlera możemy mówić zgodnie z faktami jedynie o tym 37-procentowym popraciu głosujących.
Nie byłbym taki kategoryczny w wydawaniu osądów. Wiesz np. jaki odsetek Niemców przeczytał (a nie tylko posiadał) "Mein Kampf"? Ja nie znam takich danych. Po drugie - czy przeczytałaś "Mein Kampf", żeby się na ten temat wypowiadać? Ja nie znam całej treści osobiście, przeczytałem natomiast książkę Filozofia Hitlera w "Mein Kampf". Hitler np. oczywiście pisał w "MK" w wiadomym tonie o Żydach, ale antysemityzm był bardzo rozpowszechniony w dwudziestoleciu międzywojennym, nie tylko w Niemczech (zdziwiłbyś się, czytając numery "Rycerza Niepokalanej" sprzed wojny, redagowane przez obecnie uznanego przez Kościół za św. Maksymiliana Marię Kolbego).
Po trzecie - nie wszyscy Niemcy wierzyli w oficjalną propagandę (istniała przecież opozycja, nieliczna - fakt, ale była), a w miarę trwania wojny i tego jak im się bomby na głowę sypały, nawet najgorliwsi zaczynali wierzyć coraz mniej...
Przepraszam za rozwijanie tego zupełnie pobocznego wątku. Chętnych do dyskusji na ten i inne tematy zapraszam na fora
www.dws.org.pl
forum.historia.org.pl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki