Letni poranek, sprzyjająca aura - czegóż chcieć więcej.
Wskakuję na rower i wąską asfaltową dróżką (fot1) opuszczam miasto aby wkrótce minąć stawy (fot 2)ze znudzonymi wędkarzami.
Wjeżdżam w mini miasteczko Tyczyn z ponad 600-letnią historią która przebija z witryn sklepowych (fot.3)
Potem lekko w górę i w górę. Odpoczynek ze sklepem z altanką (uzupełnienie płynów) i dalej wybieram drogę żwirową prowadzącą w las.(fot.4)
To najprzyjemniejszy odcinek, spokojny, bez samochodów(fot5)
Wkrótce las się kończy i można oczy nasycić rozległymi widokami (fot.6)
Jeszcze długi, darmowy zjazd i jestem na miejscu.
Kierunkowskaz przydrożny (fot.7) pokazuje że do Wenecji skręcam tutaj.
Zakładki