Odpisując Łap`iemu na jego post, ale w innym miejscu na Forum, przypomniałem sobie taką jedną historię z okresu "gdy dorastać zaczynałem" czyli szmat czasu temu. Jako urodzony na Warszawskiej Pradze z kolegami wybraliśmy się, po stronie praskiej do piwiarni nad Wisłą, bodajże nazywała się "Mewa". Po jakimś czasie trzeba było skoczyć w krzaki nad brzeg i tam nagle spotkałem starszego gościa... zniszczonego życiem, trzymajacego butelkę piwa, jakoś dziwnie zapatrzonego na rzekę... na drugi brzeg... jakby był nieobecny. Pytam się go czy wszystko wporządku? On jakby się obudził i mówi... Kurwa mać... wszystko w porządalu... no kurwa mać... pierwszy raz widzę Wisłę! Mieszkam na Pradze 60 lat... i wreszcie widzę Wisłę! Trochę skrócę, ale po rozmowie z nim dowiedziałem się, że on miał swój świat zawarty pomiędzy ulicami Targową, Ząbkowską i Brzeską i tylko czasami na piechotę szedł na Szembeka na jakieś darmowe żarcie co siostrzyczki dawały. Nie miał interesu wychodzić dalej bo i po co? Tutaj miał swój kraj rodzinny, jakby to powiedzieli Niemcy... Heimat.
Zakładki