Znów podpadnę naszym dwóm wysublimowanym damom, ale trudno.
Przez pustynię jedzie Arab na wielbłądzie, a konkretnie na wielbłądzicy. Ma zapas jedzenia, wody, zna dobrze trasę, zatem - niczego mu nie brakuje.
Doskwiera mu jedynie brak ... płci pięknej (cztery żony pozostawił w domowym haremie). A jurny jest strasznie !
Po kilku dniach takiej "męczarni" zaczął innym wzrokiem patrzeć na swoją wielbłądzicę. Nikt nie widzi, Allach miłosierny wybaczy, postanowił więc zgrzeszyć.
Ale "od pomysłu do przemysłu" tym razem droga daleka. Arab jest niski, wielbłądzica wysoka. Arab usypuje sobie pagórek, wchodzi na niego, ale wtedy wielbłądzica postępuje krok do przodu i ... cały arabski trud na nic !
I tak już od ponad godziny.
Nagle ... !!!
Nadchodzi ładna dziewczyna, prawdziwa piękność wschodu. W dodatku w obszarpanym przyodziewku, prawie naga. Widzi "zmagania" Araba z wielbłądem, domyśla się przyczyny.
Odzywa się w te słowa:
- Dobry człowieku ! Na moją karawanę napadli zbójcy. Uciekłam i ledwie z życiem uszłam. Od ponad doby błąkam się po pustyni bez picia. Za kroplę wody zrobię dla ciebie wszystko !!!
A Arab jej na to:
- Ależ dam ci całe wiadro. Pomóż mi tylko tę cholerną wielbłądzicę przytrzymać !
Zakładki