Humor lwowski, opowaidając ten kawał należy więc z lwowska zaciągać.

Lwów, lata 20., jesień, pora wieczorowa.
Zakrytym powozem jedzie panna Mińcia z panem Józikiem. Nie mają zegarka, a panna Mińcia niepokoi się, że może jest już zbyt późno.
- A któraż to, proszę ja waćpana, może być teraz godzina ?
Pan Józik wychylił się z powozu i popatrzył na lwowską ulicę.
- Ósma będzie, szanowna panno Mińciu.
- A po czym to waćpan miarkujesz, kiedy ciemno, a ?
- Bo już k...wa gęsto chodzi po ulicy, proszę ja waćpanny.