Przed wojną, gdzieś przez Polskę jechał pociąg.
Do przedziału, w którym jechał ksiądz, dosiadł się rabin. Rozmowa na różne tematy skracała podróż. Ksiądz jako dobry chrześcijanin, zdjął z półki koszyczek z prowiantem i chciał poczęstować współpasażera. Jako że kanapki były z szynką grzecznie odmówił
- religia zabrania - dodał
na co ksiądz
- szkoda, a to takie dobre.
Gdy podróż dobiegła końca, duchowni żegnali się na peronie
- szczęść Boże - powiedział ksiądz
- dziękuję - odpowiedział rabin, i proszę pozdrowić żonę
- ja przecież nie mam żony - odpowiedział ksiądz - religia zabrania
na co rabin z westchnieniem
- szkoda, to takie dobre.