Jakoś tak 2 miesiące wstecz, zaprosiłem moją Panią na pstrąga w Terce. Zbudowałem odpowiedni nastrój, naplotłem głupot, że najlepszy pstrąg w Bieszczadach, że wiesz - na Forum wszyscy zachwalają, że w ogóle, że itd, że itp....
Przyjeżdżamy. Jest. Zamawiamy z grilla. Po stosownym oczekiwaniu odbieramy swoje porcje. I co ? tragedia - wali mułem. Moja Pani udaje, że wszystko jest ok. - ale przecież znam Ją i wiem, że nie chce zrobić mi przykrości. Ja wyciskam jej kolejne ćwiartki cytryny ratując sytuację, Ona udaje, że wszytko jest ok. Wspólnie robimy dobrą minę do złej gry.
K...wa, oddałbym wtedy wszystko, za puszkę dobrych szprotek w oleju. (+ bułkę i piwo oczywiście ).
Ostatnio edytowane przez wp.krzysztof ; 08-09-2009 o 20:01 Powód: literówki
Sapere aude.
No dobra, przyznaję, trochę się z tym pstrągiem droczyłem. Chciałem wsadzić kij w... staw hodowlany i zobaczyć, co z tego wyniknie. No i póki co wyszedł... paprykarz szczeciński
Tak naprawdę też o niebo wolę świeżego potokowego od hodowlanego, a bieszczadzki to już pstrąg nad pstrągami! Jakem bieszczadzka łazęga!
Za to, że się tak droczyłem w najbliższy weekend (daj Boże pogodę!) obiecuję wstąpić do Córki w Terce na pstrąga. Za karę!
Ok. - ja też żartowałem.
Jadłem pstrąga w Terce wielokrotnie i był Ok. (ale to co opisałem to fakt autentyczny - he he. Jeden jedyny raz, jak mi zależało, to akurat kicha. I jeszcze jakby tego było mało - na dodatek brak papieru w WC).
A tak poważnie. Najlepsze ryby w Bieszczadach, to te które złowiłem samodzielnie w Osławie, na wędkę leszczynową, z ruską żyłką i haczykami. Kleń usmażony nad wodą, na świeżo. 40 lat temu. Później już nic nie smakowało tak samo.
Ostatnio edytowane przez wp.krzysztof ; 08-09-2009 o 20:25
Sapere aude.
Pozdrav
[QUOTE=Browar;86520]Osława,Łokieć, jakiś wrzesień,..... mniam... Tak kiedyś tam było.
Bywało i niech tak już pozostanie , że bywało .Teraz w tym czasie pstrąg jest pod ochroną do końca stycznia .
I jeszcze .... pstrąg tęczowy bytuje również dziko w rzekach jako uciekinier z hodowli lub wprowadzony podczas zarybienia( bo się nie wyciera w naszych wodach po "dobroci"). Tego również odrożnić można po smaku i po ...... jędrności mięsa.Smakoszem akurat nie jestem ,ot troszkę się tylko oriętuję . Sam prawie nie jadam ryb choć , przyznaję , lubię je lowić
Pozdrawiam PF
Mógłby mi ktoś wytłumaczyć dlaczego wędkarze na ogół nie lubią jeść ryb?Sam prawie nie jadam ryb choć , przyznaję , lubię je lowić
Sprostowanie:
na zakręcie w Terce są 3 bary... Bar Córka jest tym najpóźniej powstałym... być może dlatego jeszcze się tam starają - nic szczególnego. Żaden bieszczadzki wystrój - długi barakowóz i szereg ławek z parasolkami + gril kominkowy w widocznym miejscu. Jak sama nazwa wskazuje to rodzina tego baru obok prowadzi ten przybytek.
No i tutaj pomyłka w rozumowaniu, chociaż konkurencja zrobiła niezły myk marketingowy. Bar "Córka" to czysta konkurencja bez związków rodzinnych ze Smażalnią pod Tołstą. Jak widać, u wielu głodnych, myk sie udał.
Mi smakował pstrąg z rusztu w Smażalni pod Tołstą.
Aktualnie 5 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 5 gości)
Zakładki