Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 17

Wątek: Malinowe wypady w Bieszczady

Mieszany widok

  1. #1

    Domyślnie Malinowe wypady w Bieszczady

    Pozwólcie ,że i ja podzielę się w Wami moimi pobytami w Biesach.
    Mieszkam 120 km od UG - pierwsyz raz w Biesach byłam w 1986 roku dwa dni po wybuchu elektrowni w Czarnobylu .Była to szkolna wycieczka jednodniowa Dużą Pętlą .Pogoda była nieciekawa - padało z przejasnienami małymi , choć Połoniny pokazły się nieco .No i bardzo dziwiły wszystkich plamy na kałużach zwłaszcza widoczne na solińskiej zaporze o kolorze kanarkowej żółci - teraz wiemy ze to z opadu radioaktywnego - wtedy była to dla nas czarna magia.
    W roku 1987 kolejna wycieczka podobną trasą 6 czerwca .Było zimno - na zdjęciu pod pomnikiem Waltera paradujemy z koleżankami w grubych swetrach i dresach .
    Rok 1989 to wycieczka szkolna jedniodniowa Małą Petlą - i pamiętne ognisko na punkcie widokowym w Górach Słonych .Statkiem po Solinie nie mogliśmy płynac bo ............ był strajk .
    Kolejny raz w Bieszczady udałam sie w roku 2009.


    Wyprawa nr 1 - 16 czerwca 2009

    Z racji kupna nowego autka (kupowałam kombi z przekonaniem wygodniejszych zakupów - okazło się rewelacyjnym miejscem na piknik po podniesienu tylnych drzwi )planowaliśmy wycieczki .Były plany na Sandomierz , Krakow . Czerną , Puszczę Solską .Pierwsze miały szczęście Biesy .I poza nimi nigdzie już nie dojechaliśmy bo jak mam gdzieś ruszać to chcę tylko w Biesy .
    Na 10 dniowym urlopie meża planowalam pokaząc mu zwłaszcza Solinę bo był tylko od Chrewtu .No i ruszyliśmy o 6 rankiem na jedniodniowy wypadzik.Jechaliśmy drogą Przemyśl - Kużmina - Ustrzyki Dolne - Ustrzyki Górna - Baligród - Solina - Ustrzyki Dolne - Przemysl .
    Pogoda była raczej zmienna na początku .A jeszcze dzień przed wyjazdem byłam przekonana i zanęłam z ta myslą ze ten wyjazd nic nie zmieni .Ale sie myliłam - dotkął nas Anioł - ten Bieszczdzki i na amen pokochaliśmy biesy .Śniadanko zjedlismy na drodze w Liskowatym tuż obok nieczynnych retortów .Smakowały serki topione i jajka na twardo .Urzekał spokój i dzicz .Pojechalismy do UG - i tam pokropił nas deszczyk - wpadliśmy na kawkę i herbatkę do Zajazdu Pod Caryńską .Pogłaskaliśmy tamtejszego misia - i jako ze kocham zadupia i końce dróg udalismy sie do Wołosatego .Wyszło słoneczko i ukazała się Tarnica - mój ślubny na nią spojrzał i powiedział -poszedłbym tam - wtedy dotkął nas Anioł i w sercahc zapłonał bieszczadzki ogień .Ze też trzeba być z facetem 15 lat i dopiero wtedy cos się o nim dowiedzieć - ze kocha Biesy .Poznaliśmy pieska Murzyna i udaliśmy sie w stronę Wetliny podziwiając piękno Caryńskiej i Wetlińskiej.U pana Nikosa kupilismy oscypka .Pod Wetlińksa troszkę kropiło .Obiad zjedliśmy pod pomnikiem Waltera i ruszylismy w stronę Soliny .Tam cudne pustki - i pogoda sie zrobiła piękna .Przeszlismy tamą , Bieszczadzkie Morze zrobiło na Marku wrażenie.Wrócilismy do domu - planując koleny wypad za kilka dni .
    http://picasaweb.google.pl/malineczka74/Bieszczady2009#

    Jesli mam być w raju to niech wygląda jak połoniny ,jesli w piekle to niech wygląda jak "Piekiełko" w Dwerniku .

  2. #2
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,287

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    No to relacji nam wyrosło po tegorocznych jesiennych deszczach. I baaardzo dobrze. Tylko czemu ta taka ekspresowa?

  3. #3

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Spokojnie to dopiero pierwszy z dwunastu tegorocznych wypadów - takie rozpoznanie terenu .Kolejne to już wypady piesze w góry .cdn nastapi w miarę wolnego czasu do pisania
    http://picasaweb.google.pl/malineczka74/Bieszczady2009#

    Jesli mam być w raju to niech wygląda jak połoniny ,jesli w piekle to niech wygląda jak "Piekiełko" w Dwerniku .

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2009
    Rodem z
    Radom
    Postów
    23

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Cytat Zamieszczone przez malinka74 Zobacz posta
    Spokojnie to dopiero pierwszy z dwunastu tegorocznych wypadów - takie rozpoznanie terenu .Kolejne to już wypady piesze w góry .cdn nastapi w miarę wolnego czasu do pisania

    No to piknie pierwszy z dwunastu? Muszę się gdzieś blizej przeprowadzić, slowo daję
    Czekam na kolejne odcinki

  5. #5

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Wyjazd nr 2 - trasa jedniodniowa -25 czerwca 2009
    Trasa Przemyśl - Lutowiska - Muczne - Ustrzyki Górne - Przełecz Wyżniańska - Komańcza - Zagórz - Sanok - Przemyśl
    Druga jedniodniowa wycieczka w celu rozpoznania terenu .Wybieramy dzień licząc ze ominie nas burza .Wyjeżdzamy rankiem około 6 ,sniadanko jemy na parkingu w Lutowiskach urzeczeni widokiem Bieszczadów Wysokich ,Otrytu .Jest ciepło i świeci słonko .Po snadanku jedziemy do Mucznego - nazwa na drogowskazie bardzo zaprafowała mojego Marka więc klnac nieco na dzirawą drogę odwiedzamy ten piekny zakątek .Hotel "Pod Bukowym Berdem " to przecież bliźniak pobliskiego Arłamowa który świetnie znamy .Planujemy już trasę na Bukowe .Bardzo podoba nam się droga pod względem lesnym - trochę jak w Tatrach te świerki .Z Mucznego jedziemy na kawkę do UG Pod Caryńską .Jest okropnie duszno gorąco i sennie - kawka stawia nas na nogi ,ale telefon z domu jest kiszkowy - w tv ostrzegają przed bardzo silnymi burzami .Jedziemy potrzeć na Tarnicę w Wołosatem i kolejny przystanek to Przełecz Wyżniańska - tu idziemy do Bacówki pod Mała Rawką - zachwycenie zielonością Caryńskiej ,pięknem krajobrazu słyszymy niepokojące grzmoty od strony Tarnicy - chmury na nią gwarantują solidna burzę która przybliza się bardzo szybko .Dochodzimy tylko na sekundę do Bacówki i schodzimy na parking .Gdy odjeżdzamy pada już .Mysląc ze uciekniemy burzy jedziemy w stronę Cisnej ,kupując Nikosowe serki po drodze .Ale od Rawek też pokazują się kolejne burza i chmury .Obieramy cel na Komańczę - tu już łapie nas po drodze dośc mocna ulewa i grzmoty - ale na szczęście da radę jechać ,a droga jest pusta i równa .Zygzaki na niebie są solidne - liczymy ze w Komańczy deszacz nas opuści .Zajeżdzamy do klasztoru - fakt nie pada -ale mocno grzmi .Zwiedzamy izbę pamięci i okolicę klasztoru .Zjadamy Princessę i liczymy ze w Sanoku będzie pogodniej , a podwieczorek uda się na punkcie widokowym w Górach Słonych .Nic bardziej mylnego - niebo jest ciemnogranatowe - pod Sanokiem stajemy bo tak leje ze widocznośc maleje do zera prawie .Nici ze zwiedzania ruin klasztoru Karmelitów - po wyjeżdzie z Sanoka dopada nas najgorsze - stoimy na samej górze pod drzewem , nie daje rady jechać - ulewa jak z pompy i wali dośc duży grad .Modle sie tylko aby szyby wytzymały - grzmoty choć solidne nie robią już wrażania.Zólwim tempem dojeżdzamy do Birczy - i tak odpoczywamy moment pod wiatą stacji benzynowej .Mój kierowca jedzie już 4 godziny w burzy - co meczy niesamowicie w tempie do 50 km /h. Gdy dojeżdzamy do domu nie pada prawie wcale - cóż mielismy chrzest burzowy .Zasypiamy zmęczeni - a rano budzi nas news ze nie zyje Michael Jackson .


    p.s. Iwonko te wypady to najcześciej jedniodniówki - ale tęsknotę koją
    http://picasaweb.google.pl/malineczka74/Bieszczady2009#

    Jesli mam być w raju to niech wygląda jak połoniny ,jesli w piekle to niech wygląda jak "Piekiełko" w Dwerniku .

  6. #6

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Wypad nr 3 jedniodniowy 11 lipca 2009
    Tym razem pogoda pięknie dopisuje .Po śniadanku na parkingu w Lutowiskach mamy w planach wejście na Wetlińską .Po drodze przy skręcie na Zatwardnicę bierzemy na stopa przemiłą siostrę zakonną z Torunia wraz z jej siostrą .One też udają się w tym samym kierunku .dojeżdzamy na Przełecz Wyzną i po kupieniu bilecików udajemy sie na szlak .Specjanie wybieram taka łatwą trasę ze względu na kondycję meza - on chodzi ale na króciutkich dystansach - ja jestem nieco lepiej rozchodzona - bo spaceruje z kijkami trekkingowymi .Mimo upału na dole bierzemy w górę skafanderki .Szlak jest mokry , trawa śliska - poprzedniego dnia lało i była burza.Mój mąż troszke lecewazy górkę i łapie pod szczytem zadyszkę .Idziemy oboje w adidasach - nie mamy jeszcze trekkingów - ale po tej trasie jestem w 100 % przekonana do ich kupna .Widocznośc na górze się doskonała , choć wieje lekki acz chłodny wiaterek - czujemy takie typowe górskie powietrze świezutkie i ostrzejsze.Połonina jest cudnie zielona - podjadamy sobie batoniki siedząc pod Chatką - no i podziwiamy piękno widokow - świetnie widać okolicę .Schodzimy na dół(na szczęście morka trawa szybko wysycha) i na parkingu jemy kanapki - chmurzy się nieco i lekko kropi .Dziś wypad do Chatki po zbudowaniu kondycji jest dla nas przebieżką .Nastepnie udajemy się do Myczkowiec - oboje nigdy tam nie byliśmy - cóż to chyba jedyne miejsce w Biesach które mi sie nie podoba - jest pusto , ale jakoś nieciekawie .Spacerujemy po zaporze - Solina wydaje się inną bajką - ładniejszą .No i już wracając mój mąż podejmuje decyzję nastepna wycieczka - Tarnica .
    p.s. zdjęcia ze wszystkich wypraw są w moim goglowskim albumie .
    http://picasaweb.google.pl/malineczka74/Bieszczady2009#

    Jesli mam być w raju to niech wygląda jak połoniny ,jesli w piekle to niech wygląda jak "Piekiełko" w Dwerniku .

  7. #7
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,378

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Cytat Zamieszczone przez malinka74 Zobacz posta
    Pozwólcie ,że i ja podzielę się w Wami moimi pobytami w Biesach.
    Mieszkam 120 km od UG - pierwsyz raz w Biesach byłam w 1986 roku dwa dni po wybuchu elektrowni w Czarnobylu .Była to szkolna wycieczka jednodniowa Dużą Pętlą .Pogoda była nieciekawa - padało z przejasnienami małymi , choć Połoniny pokazły się nieco .No i bardzo dziwiły wszystkich plamy na kałużach zwłaszcza widoczne na solińskiej zaporze o kolorze kanarkowej żółci - teraz wiemy ze to z opadu radioaktywnego - wtedy była to dla nas czarna magia.
    Opad radioaktywny nie jest i nie był kanarkowy, też w tym czasie byłem w Bieszczadach, w Beniowej. Ten żółty osad co roku pojawia się po deszczu w kałużach. To pyłki kwiatowe, najczęściej sosny.
    Pozdrawiam
    Długi

  8. #8
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,834

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Cytat Zamieszczone przez długi Zobacz posta
    Opad radioaktywny nie jest i nie był kanarkowy, też w tym czasie byłem w Bieszczadach, w Beniowej. Ten żółty osad co roku pojawia się po deszczu w kałużach. To pyłki kwiatowe, najczęściej sosny.
    Pozdrawiam
    Długi
    Ja wtedy byłem w Prełukach,pyliło na kanarkowo jak diabli, ale byłem w nieświadomości Czernobyla więc też założyłem że pyłki.
    Pozdrav

  9. #9
    Ekspert Roku 2011
    Ekspert Roku 2010
    Forumowicz Roku 2009
    Awatar marcins
    Na forum od
    12.2005
    Rodem z
    Lesko/Rabe
    Postów
    3,394

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    Jodełka też nieźle pyli
    Marcin

  10. #10
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,378

    Domyślnie Odp: Malinowe wypady w Bieszczady

    i świerk i kilka innych. Co roku to widzę na kałużach. Ludzie gadają, że to siarka ze spalin, jakby w spalinach była siarka krystaliczna
    Długi

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Wypady 1-dniowe
    Przez Mario431 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 17-07-2007, 11:03

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •