Strona 12 z 12 PierwszyPierwszy ... 2 5 6 7 8 9 10 11 12
Pokaż wyniki od 111 do 113 z 113

Wątek: Pamiętnik znaleziony w Sanie (drugi)

  1. #111
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,287

    Domyślnie Odp: Pamiętnik znaleziony w Sanie (drugi)

    Rozdział XVI


    O dziewiątej rano zeszliśmy do samochodu Wojtka 1121, zebrał się komitet pożegnalny w składzie: Basia, Ula, Stały Bywalec, Ojciec Prowadzący, Paweł i Darek. Kilka żartów na drogę, buziaki z paniami i miśki z panami, i w drogę. Czułem się nieswojo, dwa tygodnie, a jednak za mało. Pojechaliśmy z Wojtkiem najpierw w stronę Rajskiego, po raz kolejny tą drogą. Potem na Bukowiec, Wołkowyję, Polańczyk, Średnią Wieś, wreszcie Lesko i Sanok, a z każdym kilometrem, z każdą chwilą oddalaliśmy się od ukochanych Bieszczadów.
    Wojtek prowadził pewnie, miał dobrą średnią, gnaliśmy więc bez większych komplikacji. Po drodze wyglądałem sarenek, czyli młodych dziewcząt, na których można by na chwilę zwiesić wzrok.
    Wojtek co chwilę pytał:
    -To sarenka? Czy łania? A ta?-Bardzo mu się to porównanie spodobało.- A tamta?-pytał wykazując na jakąś starszą babkę.
    -To klempa- odpowiadałem, nie rozumiejąc, dlaczego nazwa samicy sympatycznego skądinąd zwierza przybrała tak pejoratywne znaczenie.
    Wreszcie gdzieś, chyba w Brzozowie, Wojtek pokazał niewiastę wyjątkowo rozlazłą i brzydką. „Ja wiem, że nie ma brzydkich kobiet, tylko wina czasem brak” (Shakin Dudi).
    -A ta, to co, sarenka, czy klempa?
    -To klempa podręcznikowa- odrzekłem, wprawiając Wojtka w wyjątkowo dobry humor.


    I tak jechaliśmy do Warszawy rozmawiając o sarenkach, Bieszczadach, geocache'ach, elektronice. Bez zbędnych przerw i postojów. Rzeszów, Tarnobrzeg, Sandomierz aż wreszcie zakorkowało nas w Warszawie.
    Pociąg mieliśmy o piątej i gdyby nie korek bez problemu byśmy na niego zdążyli. Nic się jednak złego nie stało, bo następny był już za godzinę.


    Tymczasem zamiast pociągu podjechał tramwaj. Jeno nieco szerszy. Siedzenia po dwóch stronach, widok na przestrzał, automatyczne drzwi, żadnych przedziałów. Nie posłucham więc muzyki,tak jak lubię najbardziej- stojąc na korytarzu w oknie. Trochę czytałem, trochę rozmawiałem z Wojtkiem Wędrowcem i jakoś z Bożą pomocą dojechaliśmy tramwajem do Torunia.
    Toruń przywitał nas deszczem, na peronie czekała na mnie Julia a na Wojtka tata. Zapakowaliśmy się do naszego pierdziela marki Fiesta i ruszyliśmy do Toporzyska do naszej piskalówki.


    W czasie, gdy ja przez dwa tygodnie bawiłem się w kłobuka, Julia w piskalówce robiła remontową rozpierduchę. Słowem się nie przyznała do tego, nikt się nie przyznał, ani moi rodzice, ani przyjaciele, którzy jej w tym szaleństwie pomagali. Tak więc gdy wszedłem do domu natychmiast zgubiłem się na naszej ogromnej przestrzeni 37 m. kw. Ściany odmalowane, na ścianach fantazyjne, acz nie nachalne kwiatki, w kuchni płytki. Zatkało mnie i długo nie mogło odetkać. Trochę tej rozpierduchy zostawiła dla mnie, ale nic to.


    Szalona ta dziewczyna w ostatni piątek znowu popisała się nie lada spontanicznością. Uparła się na wyjazd do klienta, w piątek po południu uzyskała zgodę szefa a wieczorem jechaliśmy wyładowanym po dach alkoholem (!) piętnastoletnim naszym pierdzielem do... Bielska- Białej, mało tego, pojechaliśmy do Cieszyna w zasadzie tylko po to, aby w Czechach zjeść obiad (smażeny syr, brambory a tatarska omacka), aby następnego dnia ot, tak, zajechać do Krakowa, by zostawić trzy małe skrzyneczki (też z wódką) robiąc dodatkowo prawie 200 km ekstra. I pomysleć, że ta dziewczyna ma prawo jazdy zaledwie od pół roku.
    Wtedy, w Czeskim Cieszynie , słysząc polski język, dosiadł się do nas starszy jegomość, który tam mieszka i jest aktorem Teszyńskiego Divadla. Ryszard Malinowski. Grał m.in. w spektaklu „ Teszyńske niebo, cieszyńskie nebe” z piosenkami Nohavicy (http://www.youtube.com/watch?v=MvGmD8ckGS8), ale o tym wyjeździe napiszę inny razem.


    Jednak, dzięki szalonej mojej Julii, raz jeszcze w tym roku mogłem być w górach...


    ***


    Dziękuję wszystkim, którzy pojawili się w moim pamiętniku za wspaniałe towarzystwo. Dodatkowo Stałemu Bywalcowi i Wojtkowi1121za darmową podwózkę, Ojcu Prowadzącemu za zapałki (on już wie, o co chodzi), ,Pastorowi za zaproszenie, z pewnością z niego skorzystam, gdy będę dłużej w Krakowie niż pół godziny oraz Basi, za całe serce i specjalne traktowanie nie tylko podczas tego pobytu.


    No i wam wszystkim, którzy przebrnęli, z trudem, bo z trudem, przez ten pamiętnik.


    Ach, kiedy będę mógł napisać następny...

  2. #112
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Pamiętnik znaleziony w Sanie (drugi)

    Oby jak najszybciej. Dziękuję.

  3. #113
    Bieszczadnik Awatar kamil.zeglarz
    Na forum od
    03.2007
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    163

    Domyślnie Odp: Pamiętnik znaleziony w Sanie (drugi)

    Cytat Zamieszczone przez Piskal Zobacz posta
    Rozdział XIV

    Sobota rano, cel wyprawy- Tworylne zdobywane tak, jak jeszcze nikt go nie zdobywał. Via Krywe, lecz nie ścieżką, pieszko, a z desantem na drugą stronę Sanu. Po kamieniach, po wodzie,lecz suchą nogą.


    Lecz nim pokonaliśmy pierwszy etap, czyli zdobyliśmy szczyt Rylego, gdzie stojąc na brzegu wielkiego pucharu chłonęliśmy widok na na wypełniającą go mgłę o konsystencji śmietany- podałem Tarninie śniadanie do łózka. Kanie, które znalazłem u podnóża Połoniny Wetlińskiej. No i przyjmując takie założenie, że Tarnina składa się z kilku osób, a łózko do złudzenia przypomina stół. Ale śniadanie było do łóżka i tego będę bronił jak niepodległości.


    Widok jaki mieliśmy przed sobą na szczycie Rylego zapierał dech w piersiach, jakby ktoś zalał dolinę Krywgo mlekiem. Nad nami wyraźne szczyty, pod nami stwórcze mleko, w którym wypełzają dusze dawnych mieszkańców spieszące do swych obowiązków, ukryte przed naszymi wścibskimi oczami. Przed oczami Tarniny, Bernadetty, Pastora, Mania, Dziadka, Wojtka 1121, Wojtka Myśliwca i moimi.
    Krótki dzień pracy mieli dawni mieszkańcy Krywego, nie minęło bowiem 20 minut, kiedy po mgle pozostało wspomnienie. Ruszyliśmy więc dalej do cerkwi.
    Miejsce fantastyczne, drugi raz tu byłem podczas tego pobytu, a który w ogóle? Zwiedziliśmy Krywe, odbyliśmy sesję zdjęciową, rozglądałem się za kaniami, nie było już ani jednej. Poprzednio trafiłem bezbłędnie, na duże, rozwinięte okazy. Jakże pyszne.


    Pierwszy etap za nami, czas na desant niedaleko miejsca gdzie jeszcze klika lat temu był most. Byłem z Wojtkiem 1121 i Dziadkiem, Wojtek Myśliwiec zostało operatorem kamery. Nam udało się przedostać na drugą stronę, Pastor w połowie drogi zawrócił, wróciliśmy i my. W drodze powrotnej Wojtek zahaczył dupą o jakąś skałkę, nic się na szczęście nie stało. Postanowiliśmy jechać przez Sękowiec, stokówką w kierunku mostu w Studennem. Nim dojechaliśmy do punktu widokowego na Tworylne zrobiliśmy postój. Było ognisko, kiełbaski, pojawiła się wódeczka, lecz biorąc pod uwagę frekwencję znowu z przydziału każdemu wyszło po porcji dla skrzatów. A trudno nazwać Pastora, Wojtka Cyferki albo mnie skrzatami. Gabarytowo to bardziej trollami. O urodzie nie wspominając.


    Wreszcie od strony brodu per pedesem udaliśmy się na Tworylne. Do miejsca po dawnej wsi. Ciekawe, czy dziś rano i tutaj ożyły duchy przeszłości. Piękna dolina, świeżo wykoszona łąka, wiele pozostałości po zabudowaniach wiejskich i strażnicy wojskowej, zresztą wszyscy tam byliście. Tutaj jest jeszcze piękniej niż w Krywem. Zwiedziliśmy ile się dało, najwięcej czasu poświęcając strażnicy aż przyszedł czas na powrót, a żeby oszczędzić drogi i nie obchodzić jaru dookoła udaliśmy się na skróty Mnie uratowała pasja zbierania grzybów. Pastor z Bernadettą znaleźli piękne koźlaki, pomagałem im zbierać, dzięki temu nie poszliśmy z innymi i nie wpadliśmy w pętlę czasoprzestrzenną. Weszli bowiem w taką ścieżką, że ja, przedostawszy się na drugą stronę jaru, słyszałem tylko głosy zagubionej ekspedycji, ich samych nie widząc. A tak naprawdę ścieżka ta dobra była może dla lisów, ale nie dla ludzi. Weszli w takie krzaki kłującej tarniny, że w żaden sposób nie mogli się przebić, chociaż byli już tylko kilka metrów od celu. Zawrócili wybierając inną opcję powrotu.


    Dotarłszy do naszych rumaków Wojtek stwierdził, że żeby nie wracać tą samą drogą pojedziemy górą przez Otryt, no i pojechaliśmy prosto na leśniczego, który wraz z jakimś dewizowcem wyszedł na odstrzał. Dewizowiec dmuchał w coś co przypominało muszlę wabiąc zakochanego byka, a Heniu, mąż Basi, on to bowiem był, z kwaśną miną pozwolił nam przejechać. Nawet nie wiem, jak skończyło się tamto polowanie, spłoszyliśmy byka, czy nie, głupia sprawa, stało się. Nikt tego specjalnie nie robił.


    Wieczorem druga część dogrywki KIMBu. Gdy zjechaliśmy do Sękowca w tym samym czasie nadjechali Paweł i Darek, kompani moi warszawscy, których poznałem tutaj w Sękowcu, i z którymi przyjeżdżałem w Bieszczady. Ale też wspólnie byliśmy w Górach Stołowych, Karkonoszach i w najpiękniejszym mieście świata- w Pradze.

    Zdobywcy... następnym razem proponuje zamienić samochody na amfibie. Bez problemu poradzą sobie z Sanem. Po rezerwatach najlepiej poruszać się tego rodzaju pojazdami. Nie ma problemów z ew. przeszkodami... nie zatrzymają Was żadne skały, drzewa... nie trzeba będzie zawracać... Poligon działań też proponuję rozszerzyć... jest jeszcze parę miejsc w Bieszczadach, które można zdobyć tak jak jeszcze nikt ich nie zdobywał.


    pzd->kamil
    ------------------------
    http://www.openbsd.org

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Ballada podtopiona w Sanie
    Przez Piskal w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 59
    Ostatni post / autor: 15-07-2013, 22:09
  2. Drugi wypad
    Przez janek1984 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 18-07-2010, 22:26
  3. co z sytuacja na Sanie?
    Przez DOROTA w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 15-12-2002, 06:56
  4. Katastrofa ekologiczna na Sanie
    Przez Stachu w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 05-12-2002, 09:47

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •