Za oknem dziś pierwsze płatki śniegu. Tak jakoś zimno i zimowo się zrobiło. Młodszy syn pomachał mi na skypie z daleka i tak jakoś tęskno i smutno się zrobiło. W takie chwile sięgam do albumu po letnie wspomnienia. Pochylam się nad zdjęciami, a mam je wszystkie w wersji papierowej, i kartka za kartką, pomału, nie śpiesząc się... wieczór długi, a ciepło wspomnień tak przyjemne.
Latem to ja nie lubię łazić po górach. Za gorąco, za tłoczno. Wolę poleniuchować do góry brzuchem. Nie ma lepszego miejsca dla sybaryty jak Duszatyn. Sierpień jest najlepszą na to porą. Przyjeżdżamy na drugą połowę, by przy okazji świętować uroczystość rodzinną w gronie przyjaciół.
Będzie więc relacja z lenistwa, nieśpiesznych wędrówek, spacerów i odwiedzin znanych miejsc.
Nie wszystko będzie po kolei. Ale jakiś porządek będzie.
Na początek dzień pierwszy.
Na polu przywitali nas stali bywalcy, przyjaciele i przyroda, która swymi 6 i 8 nogami garnęła się do powitania.
Wieczór przywitał nas cykaniem świerszczy i zapowiedzią pięknej nocy. Czajnik na ogniu zaszumiał śpiewnie piosenkę o gorącej herbacie i nastąpiło to, co lubię najbardziej: opowieści w gronie przyjaciół.. a pamiętasz?? Jutro pójdziemy sprawdzić, czy jest tak samo...
cdn
Zakładki