Bo to trzeba wiedzieć

kiedy na Wetlińską wchodzić. Ja osobiście chodzę na Wetlińską popołudniem. Najczęściej luzy. 27 września nawet wyglądałam jakiegoś przystojniaka, który zajrzał by mi do oka [udało mi się idąc wsadzić sobie w oko gałązkę] i chciałam, aby ktoś sprawdził czy coś z niej nie zostało. A tu lipa, musiałam odsiedzieć z półgodziny na Orłowicza, za nim jakieś dziewczyny się pojawiły. A potem miałam jeszcze godzinę do zachodu słońca, w ciszy i spokoju sobie tam posiedziałam.
Drugi raz 29 września, wykorzystując Przełęcz Orłowicza jako skrót do Wetliny, nie spotkałyśmy nikogo. Też późne popołudnie.
Zakładki