Piskal, nie patrz na sprawy techniczne, ważny jest klimat!
Piskal, nie patrz na sprawy techniczne, ważny jest klimat!
Kapselek z piwa poleciał gdzieś w kąt, KSU zapuściłem, papierosów nie palę....ciągu dalszego niecierpliwie wypatruję...
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Rozdział III
Każdy z nas był po raz pierwszy w Bieszczadach, ja sam nie jestem jakimś wielkim weteranem, ale te kilka razy byłem. Nie miałem więc wątpliwości dokąd zaprowadzić Wojtka Myśliwca, z Sękowca na pierwszą pieszą wędrówkę. Dwernik Kamień był oczywisty. Przepiękny widok na obie połoniny, Rawki i kilka innych szczytów. Za sękowieckim mostem skręciliśmy w lewo na stokówkę a po godzinie w las na same podejście na szczyt. Ja swoim zwyczajem bardziej niż na drogę zwracałem uwagę na grzyby, nic ciekawego nie udało mi się znaleźć, ot, kilka koźlaków. Przed rokiem na Magurze znalazłem kilka sromotników bezwstydnych (Phallus impudicuc), kształtem przypominających swoją łacińską nazwę. Jest to grzyb jadalny, lecz pod ochroną. Teraz go nie było, chociaż rozglądałem się pilnie.
Dwernik Kamień, jak można było się domyślić, Wojtka zachwycił. Pierwsze spojrzenie na najbardziej charakterystyczne i jedne z najpiękniejszych szczytów Bieszczad, to jak złamanie siódmej pieczęci. Kto był, a pewnie była większość z was, ten wie. Wojtek złamał siódmą pieczęć i była to pierwsza bieszczadzka inicjacja Wojtka. Ale, jak bliska przyszłość miała pokazać, nie ostatnia w dniu dzisiejszym. Posiedzieliśmy tam dłuższą chwilę, obowiązkowa sesja zdjęciowa, pokłon Arturowi Nowotarskiemu, zmarłemu na szczycie Dwernika Kamienia w niejasnych okolicznościach i zejście na dół, wybierając zejście pierwsze zejście, które prawie od Magury prowadzi niemal prosto nad wodospad Szepit na Hylatym.
Szepit, to także urokliwe miejsce, nad którym nie mam zamiaru się rozpisywać bo wszyscy tam byli. Ot przerwa wystarczająco długa, by wypić piwo i dalej w drogę- prosto pod kultową wiatę. Przypuszczam, że gdyby Wojtek wiedział co go tam czeka, wolał by wracać przez szczyt Dwernika Kamienia.
Oczywiście przesadzam, chcąc udramatyzować akcję. Nic takiego się nie wydarzyło. Każdemu zdarzyło się upić w Bieszczadach. Doszliśmy do sklepu i z ulgą stwierdziliśmy, że nikogo nie ma. Pijemy piwko i wtedy przyszedł Piotruś, miejscowy, znany mi, a ja jemu, bez żadnych więc ceregieli dosiadł się do nas. Za chwilę przyszedł jego kolega, również mi znany i również Piotruś, a po kolejnej chwili już składaliśmy się na flaszkę. Wojtek z godnością stwierdził, że złożyć się może, ale pić nie będzie. I rzeczywiście kilka pierwszych kolejek odpuścił, ale jak jeden z Piotrków zaczął w żartach wyzywać go od mięczaków dołączył się. I to była druga inicjacja bieszczadzka Wojtka- picie z jednego kieliszka ciepłą wódkę pod sklepem, w oknie którego widniała kartka: „picie alkoholu w obrębie sklepu zabronione” . Drugą flaszkę już postawiłem ja, no i poszło..
Zastanawiam się, co powoduje tymi ludźmi, co zmusza ich do picia. Nie jestem socjologiem, ale odpowiedź wydaje się prosta- brak perspektyw, widoków na przyszłość. Młodzi uciekają w Polskę, ale ci jeszcze nie starzy, ale już nie młodzi, często z rodzinami na utrzymaniu, gdzie jedyna praca, to praca w lesie, ciężka, ale za to słabo płatna. Gdzie wiata pod sklepem jest dla nich kinem, teatrem i salą koncertową w jednym, jak kania dżdżownic wypatrują wiosny, gdzie pojawią się pierwsi turyści, których można naciągnąć. Chociaż uczciwie przyznać trzeba, że potrafią też postawić, rzecz jasna z nadzieją, że następną flaszkę czy piwo postawi turysta. Ta wiata w Zatwarnicy to ich jedyna radość, to ziemia obiecana, z której można uciec od przytłaczającej rzeczywistości na dno butelki. Jest w nich frustracja, ale nie ma agresji. Nam Bieszczady wydają się bardzo romantyczne, owszem, kiedy przyjeżdżamy tu raz, dwa a nawet kilka razy w roku, by po kilku dniach wrócić do łazienek z gorącą wodą, pryszniców, telewizji kablowej, internetu i innych dobrodziejstw cywilizacji. Ale czy nie jest to taki sam rodzaj ucieczki z tych naszych cudownych Bieszczadów? Jak fajnie się czyta o „ludziach przeklętych” u Potockiego, ale kto z nas tak umiał by żyć. I przeżyć. Nawet sam Potocki musi niektóre fakty mocno naginać, żeby czytelnika nie znudzić. Ale to już zupełnie inna historia.
Kilka dni później obaj Piotrkowie pojawili się w barze w Sękowcu. W tym czasie przyjechał wesoły domek nr 11. To ludzie, bardzo sympatyczni zresztą, którzy zamieszkali w „jedenastce” i przez cały swój pobyt nie trzeźwieli. Spotkali się z Piotrkami w barze, szybko doszło do integracji i powodowani potrzebą serca, po zamknięciu baru zaprosili ich do domku na dalszą część libacji. Rano, olaboga!, okazało się, że zginął plecak, w którym było sześć stów. Ale, tak między Bogiem a prawdą, nie jestem przekonany, czy sami gdzieś po pijanemu go nie zgubili..
Ale ad rem. Wracajmy pod wiatę. Otóż w pewnym momencie Wojtek stwierdził, że ma już dosyć i idzie. Prosiłem ,żeby poczekał, dopiję piwo i pójdziemy razem. Uparł się nie czekać. Cóż, trudno zabłądzić na szosie z Zatwarnicy do Sękowca. Też długo nie marudziłem. Przed mostem czekał na mnie trzymając się jakiegoś znaku i... i nie napisze co było dalej, zwłaszcza, że sam Wojtek nie wszystko wie, bo, jak to się popularnie mówi, urwał mu się film. Wystarczy, że wam napisze , że bezpiecznie doprowadziłem go do łóżeczka w domku nr 1. Od tego momentu Wojtek przez długi czas ograniczał się li tylko do piwa. Ale nikt już nie może powiedzieć, że to mięczak.
Z wydarzeń tego dnia należy jeszcze odnotować przyjazd Jurka. Juro jeszcze przed moim wyjazdem napisał do mnie na priv. czy przyjmę go pod dach swojego domku, bo nie ma wolnych domków, które nadają się do wynajęcia. A Basia, kierowniczka ośrodka uzależniła to od mojej zgody. A ja zgodziłem się z radością . Od tego momentu zrobiło się jeszcze weselej...
Tylko maleńkie sprostowanie-Artur Nowotarski nie zmarł na szczycie Kamienia,ale okoliczności jego śmierci są niewiadomą.
WUKA
www.wukowiersze.pl
Tak,dokładnie!
WUKA
www.wukowiersze.pl
Ten sklepik z wiatą to ścisła czołówka.
Czołówka w rankingu najbardziej bieszczadzkich sklepów.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki