Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 12

Wątek: Ciąg dalszy mojej relacji

  1. #1
    Bieszczadnik Awatar Szaszka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    znad morza
    Postów
    463

    Domyślnie Ciąg dalszy mojej relacji

    Jak milo was znowu poczytac! W pracy opowiadam, pokazuje zdjecia, ale nikt mnie nie rozumie.... Buuu....
    Oto ciag dalszy mojej relacji:
    piatek, 20 wrzesnia
    O 7:20 wyruszylismy z Łomianek (gdzie nocowalismy u kolezanki) we wiadomym kierunku droga przez Radom. Przejazd przez Warszawe zajal nam godzine. Ze wzgledu na forumowiczow - warszawiakow pomine nasze opinie, jakie wyglaszlismy na temat stolicy w tym momencie...
    Powiem tak - trasa przez Radom zajela nam 10 godzin i wiecej tamtedy jezdzic nie zamierzam. Byla tak upierdliwa i wykanczajaca, ze zaczelam robic sie agresywna z rozpaczy.
    Jednak po przekroczeniu Sanu w Lesku, w miare jak zaglebialismy sie w Gory, odzyskiwalam spokoj i nabieralam energii. Postanowilam nawet minac Strzebowiska i pojechac za Wetline, zeby kupic owczy i kozi ser, ktore chodzily za mna juz co najmniej od pol roku. Podjechalismy do Gornej Wetlinki, zatrzymalam samochod przy stoisku obok bacowki i wyskoczylam z samochodu, bez mała ze spiewem na ustach. I wtedy uswiadomilam sobie, co mam na nogach. A mialam, ni mniej ni wiecej, tylko BIALE ADIDASY. Nie byly to wprawdzie akurat adidasy, ale biel tego sportowego obuwial walila po oczach. Normalnie sluza mi na sali gimnastycznej, a sa biale, bo takie pasuja do stroju szermierczego... Przeciez nie bede prowadzic auta w wojskowych desantach. Zobaczylam wyraz twarzy chlopaka sprzedajacego ser i poczulam, ze uszy mi sie czerwienia.
    I tu taka refleksja na temat stonki - nie szastajmy za bardzo tym okresleniem, szczegolnie w kategorii wygladu zewnetrznego...
    Zrobilismy zakupy i wrocilismy do Strzebowisk. Byla prawie 19:00, tak wiec Staly Bywalcze, prożno mnie wygladales tego dnia w Dwerniku... Przywitalismy sie z przyjaciolmi i udalismy do naszej kwatery - u p. Lucyny Szocinskiej. Bylismy jedynymi goscmi.
    Codziennie bralismy sobie u pani Lucyny swieze mleko, twarog domowej roboty i smietane tak gesta, ze lyzka w niej stala.
    sobota, 21 wrzesnia
    Obudzil nas szum deszczu za oknem - tego samego deszczu, ktory zegnal Stalego Bywalca. Tego dnia po poludniu pojechalismy do Leska - opisalam to w watku "Pozdrowienia z Bieszczadow".
    22 - 26 wrzesnia
    Trudno mi wlasciwie opisac pobyt dzien po dniu, bo wszystkie wygladaly podobnie. Budzil nas szelest deszczu. Wychodzilismy na werande, i z kubkiem goracej kawy w dloniach patrzylismy na mgle splywajaca ze szczytow.
    Nie pojechalismy na rajd, na bylismy na zadnym szczycie, nawet na Jasle. Caly czas deszcz lub mgla, saczaca w dusze spokoj i melancholie...
    Kilka razy pojechalismy w teren, z Krzyskiem i Jurandem. Byly dzikie galopady po mokrych lakach, kiedy bloto spod konskich kopyt bryzgalo na twarz. I bylo uwazne stapanie po rozmoklych lesnych drogach, ktore zamienily sie w strumienie, i na ktorych konie z wysilkiem wyciagaly nogi z mlaskajacego blota. Mgla, w ktorej znikal jezdziec jadacy kilkanascie metrow przede mna...
    Krople deszczu na czerwieniejacych w blyskawicznym tempie lisciach... Smak lezajska w smalzalni na Przyslupiu...
    Wieczory spedzlismy z naszymi bieszczadzkimi przyjaciolmi.
    W ramach urozmaicenia sobie deszczowego zywota pojechalismy do Polanczyka, zeby podpiac sie do kabelka. :)
    Byla akurat pora obiadu i cale hotelowe towarzystwo gapilo sie na nas przez szybe (pokoj internetowy oddzielony jest od korytarza szklana sciana). Jeden facet nawet wszedl i stanal mi za plecami, gapiac sie w monitor, gdzie wlasnie pisalam post na forum. Odwrocilam sie i spojrzalam na niego wymownie. A on na to: "Nie, nie, ja tylko patrze!". Pomyslam: "No wlasnie baranie, problem jest w tym, ze patrzysz!" Glosnio powiedzialam: "Czy moglby pan nie gapic mi sie przez ramie, bo to jest bardzo frustrujace." Facet zmieszal sie i uciekl. Niektorzy ludzie sa dziwni.
    Obiady jedlismy najczesciej w Wetlinie, w jadlodajni "Smak". Przepyszne! Jak domowe! Tanie! I ten klimat - niektore talerze "gs", aluminiowe sztucce i dziurawa ceratka na stolikach.
    27 wrzesnia, piatek
    Pogoda lekko sie poprawila, i w naszych duszach ozyla nadzieja. Powloczylismy sie troche konno, potem w samochod, i do Dwernika, oczywiscie. Przyznaje, ze na dyzur mocno sie spoznilam, bo bylismy na miejscu dopiero po trzeciej. Przy stoliku na zewnatrz siedzialo jakies mlode, ewidentnie turystyczne towarzystwo. Poczulam nagle treme. Jakos tak glupio wysiasc z samochodu i wyglaszac sentencje o pierogach. Tak wiec najpierw zlozylam zamowienie (2x ruskie, piwo i cola dla kierowcy). Wychodzac z baru wyglosilam slynne zdanie o pierogach. Towarzystwo przy stoliku niestety nie zareagowalo. Przystapilam do konsumpcji owych pierogow i piwa. One sa naprawde przepyszne! Z majerankiem.... Mmmmm....
    Niestety zaczelo znowu kropic. Podjechalismy jeszcze do cerkwi w Smolniku, i wrocilismy do Strzebowisk.
    28 wrzesnia, sobota
    Rano znowu rzesisty deszcz. Postanowilismy wyjechac. Tym razem droga przez Lublin. Pozegnalismy sie, i opuscilismy Padół Łez, caly zamglony i zapłakany.... Wyjezdzalismy uwożąc spokój duszy, litr smietany, dwa zielone jabluszka z bojkowskiej jabloni i dwie butelki bimbru.
    Trasa przez Lublin zajela nam tylko (ha ha, tylko) 8 godzin. O 18:00 bylismy w Łomiankach, nastepnego dnia wrocilismy do Gdanska.
    Planujemy juz nastepny wyjazd - w maju....
    Mam sporo zdjec, ktore umieszcze jak tylko uda sie je poskanowac.
    Pozdrawiam,

    я пиду в далекие горы на широкие полонины

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Brawo. Super. Jakbym to wszystko widział.
    Pogoda Ci nie dopisała, ale wrażeń miałaś sporo (szczególnie w Lesku, pod końskimi kopytami). Osobiście wolę deszcz w Bieszczadach niż w Warszawie lub Gdańsku. Zatem nie żałuj. Tak już jest, że krótkie, kilkudniowe wyjazdy to w naszych warunkach klimatycznych loteria.
    A co do Twojego upadku z konia, to mam taką naiwną teoryjkę: nie powinnaś chyba, jako kobieta, jeździć na klaczach. Coś w rodzaju przyciągania się odmiennych płci istnieje również w relacjach ludzie - zwierzęta. Mnie np. bardzo lubią wszelkie kotki, suczki, itd. Psy (samce) są neutralne, tzn. też wyczuwają we mnie przyjaciela zwierząt, ale nie są aż tak spontaniczne. A wobec mojej żony - odwrotnie. Nawet wielkie łańcuchowe "basiory" przymilają się do niej, może karmić je z ręki, co najwyżej znienacka poliżą ją w policzek.
    Wydaje mi się zatem, że mądry ogier by Cię wtedy (w Lesku) przeskoczył, starając się nie trafić kopytami.
    No, ale to temat nie dla mnie. Natomiast T.B. i Lupino są na pewno znawcami tejże tematyki. Może się przy okazji wypowiedzą.
    Wracając do pogody: kiedyś, gdy byłem w Bieszczadach "ciurkiem" dwa tygodnie, padało tylko 2 razy - raz tydzień, drugi raz siedem dni.
    Pozdrawiam

    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  3. #3
    Bieszczadnik Awatar Aleksandra
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Warszawa
    Postów
    948

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Pięknie,
    minełyśmy się o przysłowiowy włos.
    Ja również byłam w piątek 27 września w Dwerniku na ruskich pierogach!
    Tego dnia dotarłam nareszcie w Bieszczady. W Wetlinie zameldowałam się ok. 11.00, wysłuchałam wszystkich marudzeń na temat pogody i zostalam przywołana do porządku przez koleżankę mi drogą, która oświadczyła: "jest piątek, więc konieczne są pierogi w Dwerniku". Przeżyłam wstrząs! Ja osobiście zapomniałam o dyżurze, a do szczęścia potrzebowałam tylko poczuć wiatr na rudych połoninach. A tu taka deklaracja! Spojrzawszy na zegarek i na mapę, wyszło nam, że najbliży skrót do Dwernika wiedzie nas przez Caryńską. ruszylyśmy.
    Dotarłyśmy mocno spóźnione, ale jednak do 16.00 było jeszcze 5 minut!
    Możesz sama ocenić, ile czasu nam zabrakło!
    Gdy weszłyśmy w środku siedział jeden tubylec, który na cicho wypowiedziane hasło nie zareagował. Po jakimś czasie weszli jeszcze jacyś turyści, ale nikt z nich hasła nie wspominał. Pierogami objadłyśmy się do nieprzytomności, druga porcja z jagodami wychodziła nam uszami, ale łakomstwo okazalo się większe niż rozsadek. A zapytana pani, stwierdziła, że dziś nikogo od internetu nie było. Tym większe teraz me zdziwienie.
    Droga powrotna okazała się kolejnym biciem rekordów marszobiegu w ciemnościach. Do Nasicznego szarówka była jeszcze całkiem znośna, dalej z najbliższego otoczenia wyróżniało sie tylko niebo, reszta zlewała sie w jedno. A tu nagle jakiemuś jeleniowi zachciało się ryczeć całkiem blisko nas. Trzeba było widzieć jak podskoczyłyśmy do góry ze strachu! :> Nasze tempo z szybkiego zamieniło sie w jeszcze szybsze.
    Jeszcze śmieszniejsze miałyśmy minki, gdy nagle pośród egipskich ciemności rozbłysło gwałtownie swiatło. Moją pierwszą myślą było: no ładnie, przeniosłam się w zaświaty na drodze do Berehów. Rzeczywistość okazała sie bardziej prozaiczna, albowiem w cicho pracującym samochodziku jechały prosto do Wetliny dwie niewiasty. Ten wieczór obfitował w dziwne miny, bowiem następne zadziwienie odmalowało się, gdy po pierwszym zakręcie ukazała się tabliczka: Brzegi Górne. Według naszego pomiaru w tym miejscu powinnyśmy być za 40 min., no może za 30 -ści. :D
    Oj Szaszko, rozminełyśmy się calkiem.
    "niech będą błogosławione wszystkie drogi proste, krzywe, dookolne…"
    http://takiewedrowanie.blogspot.com/

  4. #4
    Bieszczadnik Awatar T.B.
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    wiadomo - z Pyrlandii !
    Postów
    501

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Z ogierami jest trochę inaczej. To duże zwierzę :)
    "Przymilający się" do kobiety ogier mógłby być trochę niebezpieczny. Dlatego nie zatrudnia się kobiet (kiedyś był to formalny zakaz, teraz - nie wiem) do pracy przy ogierach, buhajach itp. Koń poturbował Szaszkę "bezpłciowo". Po prostu - nie miał jak ominąć ją.
    Klaczy jest obojętna płeć jeźdźca. Ogier przy kobiecie może być w pewnych okresach rozdrażniony.

    Dla forumowych purystów: to było o koniach bieszczadzkich

  5. #5
    Bieszczadnik Awatar Szaszka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    znad morza
    Postów
    463

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    S.B. z konia nie fiknęłam podczas zawodow w Lesku, ale podczas jazdy w terenie! Przynajmniej mniej osob to widzialo.
    Ale w Lesku, w czasie szarzy spadl na przeszkodzie z konia moj facet. :)
    Zgodnie z tradycja stawiania pol litra za upadek zaordynował piwo dla wszystkich, dla dzieciakow, ktore rowniez okazaly szacunek tej tradycji kazal dac po coli.
    T.B. ma racje z tymi ogierami. Nigdy nie wiadomo, co takiemu odbije. Rozhisteryzowane to i tylko jedno mu w głowie. Zdarzaja sie przypadki, ze ogier (z jezdzcem na grzbiecie) bierze sie za krycie klaczy rowniez majacej na grzbiecie jezdzca. :)
    Kon naprawde stara sie nie nadepnac jezdzca, ktory z niego spadl. I to niezaleznie od plci. I tak jestem wdzieczna Iskrze, ze tylko zahaczyla mnie kopytami. Bo ja przez chwile mialam wizje kopyta w srodku plecow. :)

    Aleksandro!!! Czy jestes pewna, ze bylas tam w piatek, a nie w sobote na przyklad??? Bo ja pewna jestem, ze z Dwernika wyjechalam PO czwartej.
    A moze cos nie tak z naszymi zegarkami? Albo jakies biesy i czady musialy maczac w tym łapska.
    A czy kiedy tam dotarlas, siedzialo przy stoliku na zewnatrz towarzystwo zlozone z 2 chlopakow i 2 dziewczyn? Nie, to nie ja, ale byli tam kiedy wychodzilismy, a ty o tym nic nie wspominasz.
    A pani w barze nie chwalilam sie, ze jestem "z internetu".
    Dziwne to wszystko, a nawet zgoła bezecne.

    я пиду в далекие горы на широкие полонины

  6. #6
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Tak to jest, jak się nie posłucha moich rad i wcześniej nie zapowie obecności na dyżurze.
    No to teraz, urocze gdańszczanki, możecie się umówić na kolejny dyżur - na molo w Sopocie.
    Pozdrawiam

    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  7. #7
    Bieszczadnik Awatar Aleksandra
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Warszawa
    Postów
    948

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Hej,
    jestem pewna, że byłam w piątek - 27 IX. Towarzystwa na zewnątrz nie było, oprócz miejscowego bywalca tego lokalu, który siedział w środku. Po nas przyszedł facet z ok. dziewięcioletnim synem, ale rozejrzał sie i poszedł.
    Za to zastanawiam się nad godziną: jestem pewna, że było ok. 16.00, i że przed tym lokalem stanełyśmy za pięć - tylko teraz czy za pięć 16.00 czy 16.30. Tu ściąć swej główki nie dam, może Kwiatek się wypowie w tej kwestii. Jeśli jeszcze nie wpadła w wir studiowania. Mimo wszystko szkoda wielka.
    Stały Bywalcu!
    1` jeszcze nie zdąrzyłam napisać, że byłam pod wrażeniem Twego szczegółowego sprawozdania. Miła lektura!
    2` ciekawa jestem czy masz jakiś telefoniczny namiar na kogoś od schroniska AM z Lublina.
    3`nie moglam umawiać się na dyżur, ponieważ do ostatniej minuty nie wiedziałam czy wogóle wyjadę tej jesieni. Od miesiaca przekładałam to z dnia na dzień, z początku tygodnia na koniec i tak w kółko.
    "niech będą błogosławione wszystkie drogi proste, krzywe, dookolne…"
    http://takiewedrowanie.blogspot.com/

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar Szaszka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    znad morza
    Postów
    463

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    W takim razie mysle, ze bylas tam okolo 16:30. Minelysmy sie o kwadrans...
    "Urocze gdańszczanki"? - Aleksandro, czy ty jestes tez z Gdanska???

    я пиду в далекие горы на широкие полонины

  9. #9
    Bieszczadnik Awatar Aleksandra
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Warszawa
    Postów
    948

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji


    > "Urocze gdańszczanki"? - nie, jestem warszawianką. Myślę, że ta pomyłka to jeszcze pozostałość po traktowaniu nas jako jednej osoby ;>
    Bliżej mi do Puszczy Kampinoskiej, niż do nadmorskiego mola.

    Saszko, zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz: w ile osób podróżowaliście samochodem? Pytam, bowiem w sobotę podwozili nas ludzie z Gdańska.
    Pozdrawiam wszystkich
    Aleksandra
    "niech będą błogosławione wszystkie drogi proste, krzywe, dookolne…"
    http://takiewedrowanie.blogspot.com/

  10. #10
    Bieszczadnik Awatar Szaszka
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    znad morza
    Postów
    463

    Domyślnie Re: Ciąg dalszy mojej relacji

    Moze SB wciaz nam nie dowierza? :)
    W dwie osoby srebrna skodą. I akurat w sobote nikogo nie podwoziliśmy...
    W ogole mało było autostopowiczów.

    я пиду в далекие горы на широкие полонины

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Na niebiesko. Ciąg dalszy nastąpił
    Przez bartolomeo w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 83
    Ostatni post / autor: 09-07-2015, 07:20
  2. III bubowa wyprawa ukrainska 2009- nizinny ciag dalszy
    Przez buba w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 08-09-2009, 23:07
  3. Film o mojej pierwszej wyprawie w Bieszczady
    Przez andrzej627 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 09-04-2007, 22:47
  4. Pisanie relacji
    Przez Barnaba w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 21-08-2006, 14:38
  5. Ciąg dalszy relacji
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 57
    Ostatni post / autor: 23-03-2005, 22:01

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •