Ja też sobie z rana obejrzałam
I wystraszyłam się nie na żarty, wszak samodzielna noc w Bieszczadach jeszcze przede mną.
Ogniska nie rozpalę, bo gdzie ja znajdę tę korę z jałowca, nie noszę saperki do oczyszczenia terenu, dach to bym pewnie budowała do rana, nie znam węża Eskalupa, a jak ma ze dwa metry to lepiej mu z drogi schodzić, nie potrafię jeździć quadem a nigdy, nie wiadomo czy ta umiejętność się nie przyda. W każdym razie jeszcze wiele przede mną...
A te Bieszczady jakieś wredne, trzy miesiące bez deszczu, przyjeżdża facet na dwa dni a tu bach! pada.
Jak to mówią "nie wywołuj wilka z lasu", bo jak się stawia dach przeciwdeszczowy to....
Ze skupieniem oglądałam i taką nieścisłość zauważyłam, że w podstawowym wyposażeniu jest karimata i materac, a nie ma śpiwora.
A przecież bohater mówi, że się nie chce w nocy wychodzić z ciepłego śpiwora, na przykład po drewno. I pod plecakiem ma taki spory pakunek, co jak śpiwór wygląda.
To ja już nie wiem, czy ten śpiwór jest niezbędny czy ta folia styknie, bo ja nie lubię zbędnego bagażu;-)
Zakładki