Dałem się skusić hasłem "kręcony w Bieszczadach" i rozczarowałem się.
To film stworzony przez chory umysł .
Opuszczona strażnica pograniczników, (opuszczona , ale wyposażona , nawet w działający agregat prądotwórczy) jest miejscem akcji. To tu, w zamkniętej przestrzeni przez 3/4 filmu możemy obserwować zachowanie psychopaty. Pełno brutalności podkreślanej przekleństwami.
Elementy bieszczadzkie występują szczątkowo, zimowy las w pochmurny dzień ma podkreślić grozę i nocny wjazd samochodem na parking przed hotelikiem w Tarnawie Niżnej. Tyle.
Zakładki