A mnie najbardziej przestraszyło to, że teraz przed każdym noclegiem będę musiał znaleźć właściciela terenu i leśniczego.
A mnie najbardziej przestraszyło to, że teraz przed każdym noclegiem będę musiał znaleźć właściciela terenu i leśniczego.
Pomimo komiczności tego filmu nikt nie zauważył niekwestionowanego wielkiego plusa.
Facet dosłownie ani 1 słowem nie robi czarnego PR jak w dosłownie każdym jednym filmie o Bieszczadach.
Nie ma pieprzenia o wsiach z których siłą wysiedlono ludzi, o UPA, o akcji Wisła, biadolenia o bieszczadzkiej biedzie itd.
Gość może profesjonalnym podróżnikiem nie jest, ale przynajmniej stara się pozytywnie pokazać Bieszczady od najlepszej strony i pomaga zaoferować JEDYNE co Bieszczady oferują czyli turystykę.
Takie filmy nie produkuje się po to, żeby pokazać jak fachowo upiąć plecak, rozpalić ognień na deszczu czy zaprezentować kunszt jazdy na quadzie. Wstawki robi się jako przerywniki i nie to jest ideą.
Jednak widzę, że wg wielu osób film powinien wyglądać następują. Gość dociera pieszo z idealnie upakowanym plecakiem do pomnika Świerczewskiego i się zaczyna "jazda"..... a to sotnia Hrynia, a to UPA, a to przecinanie piłą i wytrząsanie płodów, a potem opowieści o alkoholowej patologii, złamanym życiu zakapiorów etc. Na zakończeniu filmu podsumowująca migawka - śnieg po czubek znaku drogowego, zmarznięte dzieci z tornistrami na przystanku czekające aż przyholują autobus, który nie może wjechać pod górkę. Oczywiście cała scena dzieje się na tle przewracającego się płotu i walącej się drewnianej chałupy.
Aspekty komediowe przedstawionego przez MarkoPolo "dzieła filmowego" zostały omówione przez poprzedników, niestety zawiera również elementy horroru, a mianowicie propagowanie rozjeżdżania lasów a szczególnie bieszczadzkich jest dla mnie przegięciem. Ponad to uwaga Skyrafal'a, że film nie zawiera "czarnego PR" jest słuszna lecz mam obawy czy był to efekt zamierzony, sadze raczej że odkrywcy "eskalupa" nie posiadali wiedzy i pewnie "setka Henia" nie znalazła w dziele swojego miejsca ze względu na ustawę anty alkoholową. Podsumowując - film powstał dla pieniędzy.
Przy okazji wczorajszego spotkania Stowarzyszenia Karpackiego w Warszawie dowiedziałem się o istnieniu tego filmu: https://www.youtube.com/watch?v=c88Vfw7REo0
Zgodnie z przewidywaniami jest w sieci, więc się dzielę.
Czy ktoś jest może szczęśliwym posiadaczem filmu pod tytułem "Pid horoju" z 1994 r. Rzecz dotyczy Łopienki. Poniżej opis znaleziony w sieci.
"Bieszczady w wyniku walk polsko - ukraińskich i pacyfikacji Wojska Polskiego w latach 1945 - 1947 wyludniły się. Kamera wędruje po chaszczach, ugorach, czasem ruinach nieistniejących już wsi: Łomianka, Terka, Wetlina, Rajskie, Hulskie. "W nocy ukraińska partyzantka, w dzień wojsko. Człowiek się bał, palili" - i tych, i tych wspomina miejscowy chłop. Jednakże po latach wysiłkiem młodych ludzi na polach dawnej Łomianki znów stanęła drewniana cerkiew. Odbudowali ją systemem gospodarskim, na znak pojednania. Starzy Ukraińcy - gospodarze wysiedleni z Łomianki nie kryją wzruszenia."
Opisu nie edytuję, tylko pozostawiam w wersji oryginalnej.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki