Moim zdaniem serial jest naprawdę dobry jak na polskie warunki. Czekałam z niecierpliwością na każdy kolejny odcinek. Miejscami akcja mocno dziwna, ale ogólne wrażenie na mnie serial pozostawił jak najbardziej na plus. Wiadomo w każdej produkcji znajdą się jakieś niedociągnięcia, dla stałych bywalców danego regionu od razu rażą w oczy. Mam nadzieję, że będzie jednak ten drugi sezon :)
Nie zawsze trzeba mówić co się wie,ale zawsze trzeba wiedzieć co się mówi.
Klaudiusz
"serial jest naprawdę dobry jak na polskie warunki."
-A co z polskimi warunkami jest nie tak? Kiedyś potrafiono tworzyć piękne, głębokie polskie kino. Filmy dawały do myślenia, poruszały, namawiały do refleksji (Kieślowski, Zaorski, Zanussi, Polański, stary Żuławski, dawny Hoffman czy Wajda), wykazywały się dobrą grą aktorską (Olbrychski, Zamachowski, Holoubek, Gajos, Linda i dziesiątki innych), do tego dochodziła wspaniała muzyka (Kilar, Preisner, Lorenc) i piękne zdjęcia (Idziak). Ale to było kiedyś. Dziś też mamy utalentowaną ekipę filmową, przecież wszędzie są talenty. To społeczeństwo zrobiło się próżne, mało wymagające, w zasadzie filmowanie zaczęło opierać się na serialach a później przenoszono aktorów serialowych na duże ekrany. A jaki popyt, taka podaż. W zasadzie od 2000 roku dobrych filmów jest zaledwie garstka.
"A szkoda ,że twórcy filmów nie zwracają na to uwagi - z jakie go powodu ? Nie wiem."
-Według mnie w filmie fabularnym nie ma to żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, fajnie, że wykorzystali różne, ciekawe miejsca. Przykładowo film "Bandyta" którego akcja rozgrywa się w Rumunii a w Rumunii nie został wcale kręcony. Czy to źle? Raz aktorzy są "w Rumuni", potem na chwilę wyjeżdżają gdzieś tam -zdjęcia kręcono w Bieszczadach z widokiem na Połoninę Caryńską a za chwilę znów są "w Rumunii".
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Niestety obecnie mamy podaż na głupie komedie romantyczne spaczające obraz rzeczywistości. Widzowie nie chcą chodzić już do kina na filmy rozprawiające o ludzkiej egzystencji by nie daj Boże zakłóciły ich spokój, a co gorsza zmusiły do zastanowienia się nad sobą i tym co wokół nich. Oni chcą się po prostu dobrze bawić i za nadto nie wytężać umysłu. Twórcy, którzy to dostrzegli z pewnością zbili na tym nie zły kapitał.
Myślę, że aż tak źle to nie jest bo w tym czasie powstało naprawdę wiele bardzo dobrych filmów. Przykładowo: Cześć Tereska, Symetria, Komornik, Ida, Plac Zbawiciela, Chcę się Żyć, Wszystko będzie dobrze, Dzień świra, Wszyscy jesteśmy Chrystusami i wiele innych, nie zapominając o twórczości Wojtka Smarzowskiego. Trzeba zwrócić uwagę na to, że mamy sporo młodych twórców, których filmy nie są nabywane przez wielkie sieci kinowe lecz małe kina trudniące się sztuką alternatywną.W zasadzie od 2000 roku dobrych filmów jest zaledwie garstka.
A dzisiaj w jedynce o 8.30 z przyjemnością, acz całkiem nieoczekiwanie, obejrzałem przy śniadaniu 35 minutowy film sygnowany jako dokumentalny, ale był raczej taki fabularyzowany "Kawałek lata".
"Zygmunt Furdygiel przeniósł się ze Śląska w Bieszczady, mieszka samotnie w barakowozie, zajmuje się wypalaniem drewna. Co roku odwiedza go wnuczek, Patryk Waląg. W sierpniu 2009 r. kilkunastoletni Patryk przyjeżdża do dziadka, by spędzić ostatnie dni lata wśród lasów. Zdani na siebie dziadek i wnuk pogłębiają wzajemne relacje. Chłopak odkrywa uroki życia na odludziu, w surowych warunkach: kąpiel w zimnym strumyku, wieczory przy lampie naftowej."
Jak widzę to wypały w Bieszczadach stają się inspiracją do różnych filmów i programów
A od dzisiaj w kinach...
"Zdjęcia do najnowszego filmu Jana Jakuba Kolskiego, "Serce, serduszko", powstały jesienią zeszłego roku, głównie w Bieszczadach. Film jest ciepłą, familijną, niemal bajkową opowieścią o niezwykłej wyprawie jedenastoletniej Maszenki (Maria Blandzi), marzącej o karierze primabaleriny, i skłóconej ze światem, zbuntowanej i zakochanej w death metalu Korduli (Julia Kijowska). W pozostałych rolach widzimy Marcina Dorocińskiego, Borysa Szyca, Franciszka Pieczkę i Maję Komorowską." Wywiad z JJK i więcej o samym filmie tutaj http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/jan-jakub-kolski-nie-chce-sie-skarzyc-wywiad/bw05q
Byłam dziś w kinie na filmie, którego długo wyczekiwałam -"Serce, serduszko i wyprawa na koniec świata". Bardzo mi się podobał ale to raczej z wiadomych względów. Niektóre sceny wyobrażałam sobie inaczej, np. wycie Dorocińskiego z naszym watahowym Sharnem. Sporo Bieszczadów (ale film kręcono też w innych miejscach, jednak Bieszczady wracają co jakiś czas), dużo znajomych brodów, myślałam że scena (teledysk) na lotnisku będzie dłuższa ale i tak wyszła świetnie. Główny dom w którym toczy się akcja (a raczej na podwórku przed nim) to Smolnik. Znajomy kierowca niebieskiego busa w Smolniku też się załapał na trzy sekundy. Ale i tak największą radochą dla mnie były dwie sekundy w pierwszej minucie filmu, gdy przelatywał samolocik gdzieś na tle Jasieniowej, bo w tym samolociku leciałam sobie ja, hihi -wiedziałam, że będzie to ujęcie na sekundę, dwie i zastanawiałam się czy to przejdzie ale z drugiej strony skoro to film drogi a ekipa spała 2 tygodnie na lotnisku, więc jakżeby nie mogli puścić samolociku na początku :> Generalnie film tyłka nie urywa ale i tak mi się bardzo podoba:) Gdy wychodziłam z kina, człowiek z seansu zagadnął mnie czy oglądałam "Wino truskawkowe"? Odpowiedziałam -tak jak kiedyś w Jaśliskach wyczekiwano Wina truskawkowego, tak ja teraz czekałam na ten film :)
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 23-11-2014 o 22:21
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
W środę się na niego wybieram i pewnie też poczynię bieszczadowe obserwacje. :)
Obejrzałem ostatnio serial "Wataha". Mam mieszane uczucia co do tej produkcji. Brakowało mi opinii na temat serialu samych pograniczników. Ostatnio ukazała się taka opinia na http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...KEND/141129947
Co do samego serialu to myślę, że producenci powinni bardziej dbać o szczegóły w temacie samych pograniczników jak i samego rejonu Bieszczad. Mieszanie widoków z kilku nie związanych ze sobą miejsc nie wygląda za dobrze, zwłaszcza w oczach osób orientujących się w terenie. Na przełęcz Wyżną nie musu się wjeżdżać po bezdrożach lecz można wyjechać po serpentynach i moim zdaniem ładniej by to wyglądało przy profesjonalnych ujęciach całego otoczenia. Dodatkowo myślę, że ujęcia samych Bieszczad nie zachwycają, spodziewałem się lepszych kadrów.
Co do wątku wybuchu i szukania winnych owego zamieszania, to od początku miałem wrażenie, że będzie to poszerzanie kręgu podejrzanych w stylu serialu typu "Skazany na śmierć", gdzie po pewnym czasie nie dało się już go oglądać a na samym początku zapowiadał się całkiem nieźle.
Zachwiane są również w nim proporcje pomiędzy przedstawianiem samej strażą graniczną a prokuraturą. Nie w każdym odcinku prokuratura musi być przedstawiana. Serial powinien moim zdaniem, skupić się bardziej na pracy straży granicznej wplatając w ową pracę pewne wątki, które jednak nie powinny wybiegać przed szereg.
Scenariusz do takiego serialu pisze samo życie i w przedstawionym wyżej artykule jest kilka owych, które mogłyby z powodzeniem zostać podpatrzone prze producentów.
masz rację, ale słowo "powinien" nie jest raczej tu na miejscu, bo "ktoś" wyłożył na to kasę i życzy sobie albo akceptuje TAK, a NIE inaczej...:)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki