Bieszczadzkie buki
kłaniały się wiatrowi
Promienie słońca tańczyły
na powierzchni jezior
Snuje się za mną smużka
zapachu pól.łąk i lasów

W godzinach szeptami usłanych
żar dnia zmieniał się w chłód
Leżałam w pachnącej trawie
Na niebie pojawiały się gwiazdy
jedna,druga,trzecia
Jakbym je przywoływała

Baśniowa kraina
przyjęła mnie w swe ramiona
Noszę w sobie jej piękno
jej czar we mnie został

Miotającą się we mnie tęsknote
zamykam w sercu