Był temat „Bieszczadzka muzyka”, ale nie ma to nic wspólnego z tematem, który chciałbym rozpocząć.
Jest o Bieszczadach mnóstwo szlagierów możemy je uwielbiać, lub nienawidzić, ale one po prostu są i kreślą poniekąd historię tej ziemi. Temat zacznę trochę niechronologicznie, bo powinienem zacząć od kołomyjek spisanych przez Oskara Kolberga, lub od „Pieśni o ziemi naszej” W. Pola, a zacznę od kowbojskiego songu z połowy ubiegłego wieku... Chodzi tu oczywiście o „Balladę Bieszczadzką” (nie mam pojęcia, w którym roku została napisana i po raz pierwszy wykonana). Utwór napisany przez Edwarda Fiszera – pierwszego redaktora naczelnego radiowej Trójki, głównego inicjatora festiwalu w Opolu, autora takich piosenek jak: „Przyjedź mamo na przysięgę”, czy „Gdy płoną róże”. Muzyka – Marian Radzik. Skąd taki pomysł napisania tej piosenki przez Pana Edwarda nie mam pojęcia. Wiem jedynie że autor rymuje o prawdziwej personie, której tutaj na tym forum za bardzo nie trzeba przedstawiać. Ludwik P. stałby się legendą bez tej piosenki, ale niewątpliwie to ona rozsławiła tego pierwszego kowboja w PRL. Do tej pory piosenka ta wykonywana jest na weselach i innych zabawach okolicznościowych. Niedoścignionym wykonawcą tej piosenki jest z pewnością Tadeusz Woźniakowski. Chyba najlepsze zarejestrowane wykonanie tej piosenki miało miejsce w Opolu 1964 (nie było wtedy na szczęście playbacku): http://www.youtube.com/watch?v=lTz9ra3SqJo . Piosenka ta znajduje się w każdym śpiewniku turystycznym i ma kilka wersji. Witek z Atlantydy ją nieco przerobił (ta jest bliższa prawdy historycznej ): http://www.youtube.com/watch?v=xlAyrHnVJPA
żeby nie było wątpliwości tu tekst oryginalny:
Mam konia z grzywą rozwianą,
Z podkowy błysnęła skra,
Gdy wiosną pachnie mu siano,
Wesoło rży ha, ha, ha.
Ref.
Mój koń, mój koń, mój koń
Polubił siana woń,
Mój koń, mój koń, mój koń
Polubił siana woń.
Mam szałas na połoninie,
Piękniejszy niż w mieście dom.
Już mówią o tym w Wetlinie
I dziwią się ho, ho, ho.
Ref.
Wśród pól, wśród gór, mój dom.
I wiatr ze wszystkich stron.
Wśród pól, wśród gór, mój dom.
I wiatr ze wszystkich stron.
Mam pannę w sukni niebieskiej,
Co oczy niebieskie ma
I mieszka pod samym Leskiem,
Odwiedzam ją tra, la, la.
Ref.
Mój koń co noc tam gna,
A wiatr na grzywie gra.
Mój koń co noc tam gna,
A wiatr na grzywie gra.
Ja jadę do niej w ostrogach,
I lasso przy siodle mam.
Popada koń mój przy stogach,
Gnam stępa z gór tra, la, la.
Ref.
Mój koń, mój koń, mój druh,
To Bieszczad dobry duch.
Mój koń, mój koń, mój druh,
To Bieszczad dobry duch.
Epilog:
Kowboj mieszka tam gdzie głosi legenda. Dziewczyna w sukni niebieskiej mieszka stosunkowo niedaleko (raczej nie pod samym Leskiem, ale w tym powiecie). Oboje poszli swoimi drogami.
Jeżeli znacie jakieś ciekawe anegdoty dotyczące tej piosenki to podzielcie się nimi... Zachęcam do opisywania historii innych bieszczadzkich piosenek. Jest ich naprawdę dużo.
Zakładki