Ok. 9 lat temu byłem w Ustrzykach Górnych, nocowałem na sianie u jednego z emerytowanych leśników - Pana Leszka(podobno tłumacza prozy niemieckiej - tak mi przynajmniej się przedstawiał), aleja za kościołem, mniej więcej w środku chałup. Był tam wtedy taki fajny klimat - na dwóch posesjach nocowało może jakieś 20-25 osób, w namiotach i w stodołach, wieczorem z częścią z nich spotkaliśmy się przy ognisku, pamiętam któryś z gitarzystów zaśpiewał pokrótce wymyśloną piosnkę, której pamiętam tylko refren:

Jesteśmy tu, przy ognisku,
w Bieszczadach, Czady u Leszka
U Leszka, fajnie się mieszka,
niezły z Niego koleżka...

Wiem, twórczość raczej przez średnie "t", ale tak mi się to przypomniało :) Ognisko wspomniane miało miejsce prawdopodobnie w końcu lipca 2000.

P.