Była to niedziela po odbytych wykładach na uczelni szybkim krokiem udałam się do samochodu który miał mnie dowieść do Naszej bazy wypadowej w Szwejkowie . Przemieszczanie się z punktu A do punkty B przebiegło bardzo sprawnie i po paru godzinach spędzonych przy dźwiękach muzyki do której sobie przyśpiewywałyśmy mogłyśmy otworzyć upragnione Pivo i delektować się jego smakiem (i tak kilka razy to pivo oczywiście ).
Następnego dnia (poniedziałek) odbyłyśmy mały kontrolny spacerek po okolicy sprawdzić czy w okolicy wszystko w porządku czy tunel ze Słowacją nie został zasypany. I jak tam się na Końcu Świata ludziom wiedzie…. Takie małe co nieco na rozruszanie zastanych kości.
Zakładki