Asiu - zgadzam się z Tobą i po części po to właśnie chcemy wyjeżdżać w Bieszczady
Robercie Kresowiaku... napisz czasem, jak Ci tam idzie przeszczepianie się w zielone krzoki. To będzie na pewno ciekawa relacja:)
Pozdrawiam,
Derty
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Szkoda, że tylko Pani dostrzega to co oczywiste. Potrzeba reaktywowania rolnictwa w Bieszczadach jest absolutną koniecznością. Choćby dlatego, aby ten po pierwsze wykorzystać tą wszechobecną ekologię i uniezależnić region od tej głupiej turystyki, która jest bardzo, bardzo kapryśna.
Jeśli brać pod uwagę opłacalność rolnictwa to porównujmy tak : ekologiczny chleb do ekologicznego chleba, eko-pomidor do eko-pomidora.
A nie ekologiczna szynka 100% mięsa wieprzowego do szynki gdzie zawartość mięsa ledwo do 50% dochodzi. Nie sztuka napchać w ziemię toksyn i zabić wszystko co żyje, a potem nafaszerować rośliny związkami chemicznymi które nawet nie występują w przyrodzie i cieszyć się, że nie ma chwastów, szkodników i ma się obfite zbiory.
Sztuka wyhodować bez grama chemii ekologiczne ziemniaki, które pachną w całym domu podczas gotowania. Gdyby ludzie mieli okazję spróbować prawdziwego ekologicznego jedzenia i porównali z tym co kupują w sklepie to wielu nigdy by tego już do ust nie wzięło.
Dziś ludzie w krajach cywilizowanych mają wielkie problemy, a nawet umierają z otyłości. Czyli dowodzi to mniej więcej tego, że wcale wielka wydajność w rolnictwie nie jest niezbędna i już dziś widać, że wcale człowiekowi nie służy. Służy jedynie właścicielom koncernów spożywczych.
Praktyka dowodzi, że lepiej zjeść 1kg ekologicznych smacznych ziemniaków niż 2 kg chemicznej bezsmakowej paszy, byle tylko się napaść, bo trudno to nazwać jedzeniem. Słowo pasza znacznie bardziej oddaje rzeczywistość.
"eko-sreko" miał
Przyczepmy się do sloganów, holizm to przecież bajka, ziemniaczki eko, ale quadami po lesie. Pfffff
Przepraszam że z taką manierą, ale rzygać mi się chce od tych wszystkich eko-zjawisk.
Co się nazwa przyklei, to po kilku latach ją zmielą i przerobią na pasztet z soi.
Ostatnio edytowane przez trzykropkiinicwiecej ; 03-07-2013 o 19:16
Masz w 100% rację,gdyż powoli,a zarazem bardzo szybko zapomniano już jak co smakuje.
To co nam oferują dzisiejsze sklepy to zgroza nazwać żywnością,a z ekologów robi się zbrodniarzy dzisiejszych czasów.
Pięknie zapakowane i rozreklamowane świństwa gdzie więcej jest chemii jak całej reszty nazywa się dzisiaj pożywieniem.
Dzisiejszy chleb,który jest tylko z wyglądu chlebem nie powinien się w tak nazywać.
Takich przykładów można mnożyć w nieskończoność,ale głupota ludzka nie zna granic więc kupujemy ten syf nazwany chlebem.
Jest on tak wspaniały że przejeżdżając po nim samochodem za chwilę jest taki sam jak kupiony przed chwilą,a pleśnieje już w oczach gdyż tyle w nim drożdży.
Dalej już nie warto tego tematu ciągnąć,ważne że jest tani.
Na dzień dzisiejszy niewiele się zmieniło, szukamy ciagle domku. Miałem być w Bieszczadach od 1 lipca i zająć się na całego poszukiwaniami odpowiedniego domu (i całego związanego z nim obejściem), ale musieliśmy ze względu na komplikacje zdrowotne żony (jest w ciąży) przełożyć wszystkie wyjazdy co najmniej do 1 sierpnia :(( z tego co podejrzewamy to jak już znajdziemy coś odpowiedniego (a do oglądania jest sporo domów, siedlisk itd) to pewnie będziemy siedzieli tam na okrągło już podczas remontów ale do tego czasu pewnie jeszcze parę tygodni musi minąć :((
Tak przy okazji zapytam "tubylców" - przepraszam za zwrot - których terenów najlepiej unikać a które są ciekawe, nie mam na myśli odśnieżania czy takich podobnych sytuacji ale np w miejscowości gdzie do tej pory miszkałem wszyscy kiedyś kupowali domy i działki "pod lasem" a nie na granicy z miastem i dzisiaj ja mieszkam pod miastem a ich pod lasem zalewa co roku woda (mówię o wodzie która wlewa się przez okna do piwnic tak że pieców CO nie widać chodzi mi o takie sytuacje jakby ktoś z osób mieszkających w Bieszczadach mógł mi cos podpowiedzieć będę wdzięczny. Oczywiście po dokładnych oględzinach dam jeszcze znać gdzie i co kupiliśmy ale na razie będę wdzięczny za wszelką pomoc i rady dobrych i życzliwych mieszkańców najpiekniejszych terenów Polski. Pozdrawiam
Witam poszukujących i tych którzy znaleźli :
w lutym 2010 r. rozpocząłem dyskusję na temat Nowe Życie w Bieszczadach , chciałem uciec z zapyziałego Rzeszowa i zalogować się gdzieś daleko. To nie był impuls ale przemyślana decyzja czymś tam spowodowana. To miała być drewniana chałupa pod lasem.
Wprawdzie w tym roku taką znalazłem , 500 m od granicy Parku Narodowego, za śmieszne pieniądze, ale okazało się że stan prawny jest niebywale ryzykowny (współwłasność ) niewykluczone że po remoncie byłbym nadal poszukiwaczem.
Są wprawdzie domy do kupienia , ale trzeba wygrać kumulacje w Totolotku.
Mimo wszystko znalazłem, okazuje się że nie tak daleko , 20 km. od Rzeszowa - tak jak marzyłem - stara drewniana chałupa pod lasem (przewaga drzew iglastych) , sąsiada nie widać choć jest stosunkowo niedaleko - jakieś 150 m.
Wprawdzie trzeba robić wszystko, ale cisza i okolica jest jak przeniesiona z Bieszczad - stare lasy iglaste i górki. Naprawdę uroczo.
Jeżeli ktoś nie będzie miał szczęścia w Wysokich Bieszczadach - niech poszuka podobnego miejsca troszkę bliżej siebie, tak jak ja, i zaręczam, że można znaleźć Swoje Miejsce.
Pozdrawiam.
czyli -'' swoje Bieszczady" można znależć gdziekolwiek, o ile tylko szukamy !
"Cudne manowce" czasem są na wyciągnięciu ręki ! ....
Witam!
Widzę, że dawno nikt nie odwiedzał tego wątku, ale podpinam się z nadzieją, że ktoś mi jednak odpisze :) Od zawsze moim marzeniem jest przeprowadzka w przepiękne Bieszczady. Miłością do tych gór zaraziła mnie mama, dla której te góry to rodzinny dom. Niedawno skończyłam studia (architekturę). Moim marzeniem jest otworzenie jakiejś swojej działalności w Bieszczadach (najlepiej w okolicy Leska, Ustrzyk Dolnych, Soliny chociaż i inne tereny wchodzą w grę). Bardzo chciała bym również połączyć wykształcenie z tym co kocham. Nie ukrywam, że rozglądałam się już w kilku miejscach za pracą w biurze projektowym, ale jak na razie bez skutku. Jednocześnie moim marzeniem jest otworzenie agroturystyki (mogę zacząć od kilku domków dla turystów :))...i tutaj pytanie do Was. Czy słyszeliście lub wiecie coś na temat dofinansowania na rozwój Bieszczad lub o innych pomocach materialnych, jakie można uzyskać? Proszę również o kontakt, gdyby ktoś miał informacje na temat wolnego miejsca pracy w biurze projektowym, lub ktoś chciałby nawiązać współpracę z młodym architektem. Oprócz projektów potrafię wykonywać wizualizacje projektów, zarówno budynków, jak i wnętrz. Mam nadzieję, że kiedyś mój zawód pomoże mi w spełnieniu marzenia i będę mogła przeprowadzić się w miejsce, którym od dziecka jestem zauroczona. Może kiedyś powstanie tam również i mój projekt... :)
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki