Wstaje słońce różową nadzieją
i na duszy jakoś zaraz weselej.
Z naprzeciwka szyby okien się śmieją,
zapachniało,choć dzień zwykły,niedzielą.
Tylko góry tak daleko,niestety.
Choć i blisko,bo w sercu kołyszę,
ten ich widok zza mgielnej rolety
i szum buków,wciąż śpiewny,słyszę.
Zakładki