Pokaż wyniki od 1 do 10 z 195

Wątek: Bertranda spotkanie z Manitou. Nowa letnia gawęda przy ognisku.

Mieszany widok

  1. #1
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Bertranda spotkanie z Manitou. Nowa letnia gawęda przy ognisku.

    Dzień 19

    Zbliża się czas powrotu…Doszedłem do wniosku, że gdziekolwiek założyłbym bazę w Bieszczadzie, to i tak wszędzie będę miał daleko.

    Rano jedziemy z Renatką zerwać dziką różę, która od ostatniego razu dojrzała na krzakach. Następnie jako, ze mamy niedaleko podjechaliśmy zobaczyć ruiny pewnej kaplicy. Nie wiadomo kto i nie wiadomo dlaczego urządził w kaplicy Cepelię. A to obrazki, a to różaniec, a to inne ozdoby. Wygląda to paskudnie. Cudowne źródełko w pobliżu też nie zachęca do skorzystania z wody… Wracamy do Małej Szosy i jedziemy do cerkwi, która stoi na wzgórzu za potokiem. Dzięki naprawdę wspaniałej pracy miejscowego proboszcza/przewodnika, cerkiew ta świeci coraz większym blaskiem. Pamiętamy ją bardzo zniszczoną, a teraz jest coraz ładniejsza…Połaziłem też po miejscowym cmentarzu. Stąd mamy już niedaleko do ładnych łąk. Trzeba tylko pokonać bez mostu trzy razy potok, podjechać kawałek baaardzo fajną drogą i już jesteśmy na miejscu. Zostawiam Srebrną Strzałę na boku, tak żeby nikomu nie przeszkadzała i wyruszamy ścieżką w prawą stronę. Ścieżka a nawet polna droga wyprowadza nas coraz wyżej i wyżej. A my nie spiesząc się ani trochę co rusz spoglądamy naokoło. A widoki mamy cudowne. Przed nami po prawej widzimy piękną dolinę prawie w całej okazałości. Siadamy sobie na trawie i obserwujemy próby startu wielkiego ptaka z przeciwległego zbocza. Wielki ptak najpierw położył swoje jedno skrzydło na zboczu góry. Drugiego nie rozkładał, bo uważał chyba, ze jedno mu wystarczy. Następnie brał w kończyny górne jakieś linki, które go łączyły ze skrzydłem. Potem następował gwałtowny bieg ptaka w dól zbocza. Niestety skrzydło, które w zamysłach ptaka miało go poderwać ku przestworzom nie chciało się nadąć i unieść. Po biegu wyczerpany ptak siadał jak my na trawie i odpoczywał. Potem zanosił swoje skrzydło do góry i ponawiał próbę. Żal nam ptaka było, ale i tak nie umielibyśmy mu pomóc… Poszliśmy dalej. Będąc pod lasem prawie na samej górze zobaczyliśmy, ze z lasu wychodzi dwoje ludzi. Powiedzieli nam, ze jeżeli idziemy szukać wodospadu Diabelski Młynek, to możemy sobie odpuścić. Oni łążą tutaj od wczesnego rana i niczego takiego nie znaleźli, więc tego nie ma. Trudno sobie wyobrazić miny tych ludzi, kiedy im powiedziałem, że ten Młynek jest tutaj niedaleko. Może by i mi nie uwierzyli, ale Renatka bardzo ładnie im go opisała. Oni zeszli na dół w stronę z której my przyszliśmy, a my weszliśmy w las. Las tam jest cudowny. Taki las ostatnio widziałem w maju niedaleko Zatwarnicę. Las jakby zapomniany przez leśników i pilarzy. Naprawdę fajnie nam się tamtędy szło, ale do czasu. W pewnym momencie Renatka stwierdziła, ze robi się straszno i ponuro i nie chce kusić losu. Miała obawy przed spotkaniem z misiem jakimś. Nie miałem zamiaru się z nią sprzeczać więc zawróciliśmy. Kiedy wyszliśmy na łąki nie zauważyliśmy wielkiego ptaka. I jestem pewien, ze nie odleciał…. Nie było też samochodu, więc ptak prawdopodobnie wybrał inną, nie mówię, ze lepszą formę przemieszczania się. My też pomału dotarliśmy do swojego. Nie męcząc podwozia szybką jazdą przemieszczaliśmy się w stronę miasta z odnawianym w ostatnich latach dzięki inicjatywie naszego formowego kolegi malo, kirkutem. Ostatnio na naszym forum sporo się pisze o renowacji starych cmentarzy, ale chyba większość piszących zapomniała, ze to właśnie malo zapoczątkował akcję na kirkucie w Baligrodzie. Po drodze zatrzymujemy się najpierw przy wodospadzie, którego większość samochodowych turystów nawet nie zauważa przy drodze. Następnie wchodzę jeszcze na cmentarz i cerkwisko. Miejsce to nie wywarło na mnie wrażenia. Ot kolejny cmentarz w Bieszczadzie. Oczywiście pojechaliśmy zobaczyć kirkut. Jakże inaczej i okazalej wygląda niż 4 lata temu. Wtedy był strasznie zarośnięty i trudno było zobaczyć nawet jaki on jest duży. Teraz dzięki akcji malo i pracy wolontariuszy pod fachowym okiem Szymona /Szymon też pracował; nie tylko fachowo patrzył / wygląda bardzo ładnie. Później pojechaliśmy zobaczyć, czy jacyś znajomi nie korzystają z darmowego noclegów chatce, która już nie cieknie. Nikogo tam nie było. Poczytaliśmy wpisownik i pojechaliśmy dalej. Wracaliśmy do Zawozu przez Hoczew, w której obowiązkowo musieliśmy zobaczyć się z miejscowym artystą malującym na deskach. Później obiad Pod Malwami i kawa przy jak zwykle super muzyce w Stanicy. Dalej to już tylko powrót na kwaterę i obieranie dzikiej róży.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  2. #2
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Bertranda spotkanie z Manitou. Nowa letnia gawęda przy ognisku.

    Dzień 20

    Powoli trzeba się żegnać.

    Najpierw pojechaliśmy zapalić świeczkę w kapliczce, obyśmy szczęśliwie wrócili. Tylko nigdy nie wiem, czy chodzi o szczęśliwy powrót do domu, czy w Bieszczad. Przyjmuję, że chodzi o tą drugą ewentualność. Następnie zostawiamy autko na pobliskim parkingu, który już nie jest płatny, bo poza sezonem i idziemy drogą leśną do samotnej cerkwi. Po drodze widzimy, że las powoli zaczyna zmieniać swoje oblicze. Już nie jest całkiem zielony, już zaczyna nabierać innych barw… Także i tutaj bobry urządziły sobie żeremia. Zupełnie przy drodze. A ludziska obeznani z przyrodą wmawiali mi, że to są płochliwe zwierzęta. Jakby były takie płochliwe, to tutaj by sobie gruntów nie wykupiły/zalały. Nadszedł czas pożegnania się z Panią na Łopience. Jak zawsze, w cerkwi się zasiedzieliśmy. Renatka i ja musieliśmy przemyśleć kilka spraw. Tego dnia byliśmy tam sami, więc nikt nam nie przeszkadzał. Dopiero po dłuższej chwili wyszliśmy na zewnątrz. Teraz nadszedł czas aby usłyszeć taki piękny dźwięk: Psssssyt. A potem drugie psssyt. Siedzieliśmy na ławce i się raczyliśmy złocistym nektarem. Puste puszki jak zwykle zabraliśmy ze sobą i wróciliśmy statecznie na parking. Ponieważ była jeszcze wczesna pora, to postanowiłem pojechać na cmentarz. Kręta droga wyprowadziła nas do Wielkiej Szosy. Tam skręciliśmy w lewo. Po wjechaniu na przełęcz, na której powstaje nowy kombinat wypoczynkowy pojechałem dalej przed siebie. Skręciłem w pierwszą drogę w lewo i podjechałem pod sklep. Tam kupiliśmy kiełbasę, pieczywo, nektar i poszliśmy pod wiatę. Ta wiata jest prawie taka kultowa jak tamta… Piskal wie o co chodzi. Tylko, ze ta nie jest przy samym sklepie. Pod wiatą siedzi baaardzo zmęczone towarzystwo męskie. Widać, ze ciężarów się od rana napodnosili sporo. Oczywiście zapraszają nas do siebie. My sobie jemy i popijamy jedzenie, a oni tylko popijają. Dyskutowali zawzięcie o otwarciu prywatnego przedsiębiorstwa. Kiedy najedzeni postanowiliśmy wyjść spod wiaty okazało się to bardzo trudne. Nasi współbiesiadnicy zapytali się tonem nie znoszącym sprzeciwu, czy się z nimi napiję. Dlaczego nie, odpowiedziałem. Wypiłem i wtedy spokojnie mogliśmy odejść. Tylko Renatka się na mnie zgniewała. Przestała się odzywać. Zła jak osa siadła za kierownicę i poprowadziła Strzałę wzdłuż rzeczki, aż do mostu. Tutaj stoi taki okrągły, więc nie jedziemy dalej Renatka idzie w milczeniu z osami w nosie. A ja wesoły, bo pogoda jest piękna i na dopingu jestem małym. Dochodzimy do schroniska, ale do środka nie wchodzimy. Mijamy je i idziemy na cmentarz. Pierwszy raz na nim byłem i podobał mi się… Potem poszliśmy jeszcze kawałek dalej. Tam rozłożyliśmy się nad rzeką na tym co tam było, a były i kamienie i trawa. Łapaliśmy ostatnie promienie słońca w Bieszczadzie. Słońce to jest jednak fajna rzecz. Tak mocno grzało, że nie zniosły tego ciepła osy w Renatki nosie. Gdzieś się wyniosły, a do Renatki powrócił humor. Ponieważ zaczęło się robić późno postanowiliśmy wracać. Po drodze nazrywaliśmy jeszcze sporo dzikiej róży… Ponieważ ja jeszcze nie czułem się na siłach brać lejce w swoje ręce, powoziła Renatka. Mijając sklep, rzuciłem okiem na wiatę, było pod nią pusto. Po chwili próbowaliśmy minąć jednego z założycieli przedsiębiorstwa. Renatka miała trudne zadanie, bo rzucało nim po całej szerokości drogi. Udało nam się go ominąć, bo przystanął, popatrzył na nas, chyba nas poznał, bo się ukłonił. Teraz minęliśmy go i pojechaliśmy do metropolii. Minęliśmy ją i jadąc w stronę serpentyn powoli zwalnialiśmy. Skręciliśmy w lewo, w drogę i zostawiłem autko. Poszliśmy pieszo na cmentarz w środku lasu. Już myślałem, że go nie odnajdę ale udało się. Za niedługi czas będzie to miejsce prawie nie do odnalezienia. Nikt nie dba o tą nekropolię, ale też niewiele osób o niej wie. Po drodze na cerkwisko Renatka raczyła się jeżynami, które tam rosną wielkie jak arbuzy. No może trochę przesadziłem. Ja natomiast cieszyłem oczy widokami Po powrocie do auta pojechaliśmy do najbliższej siedziby gminy. Tam pożegnaliśmy się z Rysiem, a potem z Bodziem ale to już bardziej duchowo. Potem pojechaliśmy do Mrówki. Tutaj trzeba było spocząć pod jabłonką. Nie wiadomo skąd na stole znalazło się winko i już wiedziałem, że teraz ja będę powoził. Już o zmroku wróciliśmy do Zawozu….
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  3. #3
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: Bertranda spotkanie z Manitou. Nowa letnia gawęda przy ognisku.

    I jeszcze kilka...
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  4. #4
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,287

    Domyślnie Odp: Bertranda spotkanie z Manitou. Nowa letnia gawęda przy ognisku.

    Faktycznie. I sklep i wiata wyglądają dość kultowo.
    A ten słonecznik może być dla Julii? Ona kocha słoneczniki.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Wiosenne ognisko Bertranda
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 163
    Ostatni post / autor: 18-12-2009, 14:31
  2. Tak przy okazji...
    Przez Recon w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 21-06-2009, 14:06
  3. Jak Bieszczad zakpił sobie z Bertranda...
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 38
    Ostatni post / autor: 14-01-2007, 22:27
  4. Krótki zimowy pobyt Bertranda
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 08-02-2006, 12:16

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •